Za dużo lukru

Wsłuchując się w przekazy rządzących Wawrem można byłoby uwie­rzyć, że wszystko jest w naszej dziel­nicy wspaniale, wręcz cudownie. Czytając lokalna prasę, wspieraną przez pieniądze z budżetu miasta, można byłoby uznać, że mieszkańcom żyje się tu tylko zdrowo, beztrosko i bezproblemowo.

To tzw. rzeczywistość polukrowana. Pisze i mówi się o samych sukcesach, których ojcami są rzecz jasna tylko przedstawiciele lokalnej władzy. Przemilczane są wszelkie porażki, a nieprawidłowości w ogóle nie występują. Dobrym przykładem jest tu budowa szkoły i przedszkola przy ul. Skalnicowej. Dopóki budowa postępowała zgodnie z harmonogramem, wychwalano profesjona­lizm ekipy budowlanej, przedstawiano cyklicznie zdjęcia z wizytacji na budowie, a sam fakt przystąpienia do budowy szko­ły, mimo iż spóźniony o kilka lat, przedstawiany jest jako szczyt wspaniałomyślności władz. Te­raz, kiedy budowa zwolniła, nie są dystrybuowane już żadne informacje na temat postępów na placu budowy. Opozycyjni radni dzielnicowi muszą się dopraszać o każdą szczyptę informacji na temat tej budowy, a i tak otrzy­mują niepełne odpowiedzi, z których ciężko wywnioskować, jak bardzo zagrożony jest pierwotny termin oddania nowej szkoły do użytkowa­nia.

Często jest tak, że ta nieodparta chęć rządzących do lukrowa­nia rzeczywistości nie pozwala na obiektywną ocenę faktów. Tak było z informowaniem na temat terminów zakończenia budowy modułów przy dwóch wawerskich szkołach podstawowych. Naj­pierw informowano że moduły będą gotowe na nowy rok szkolny 2017/2018, później, że będą gotowe w październiku, później że w listopadzie itd. Fakt jest taki, że przy jednej podstawówce moduły uruchomione zostały tuż przed końcem minionego roku, a przy drugiej podstawówce ciągle są budowane. Nikt się do ta­kiego prze­strzelenia terminów uruchomienia modułów nie przyzna, a jeśli już trzeba tłumaczyć powody kolej­nych opóźnień, ciągle przedstawiany jest jeden i ten sam powód – szybko wprowadzana reforma szkolnictwa.

Warstwa lukru nakładana przez władze Wawra jest często tak gruba, że całkowicie przysłania to co się pod nią znajduje. Zupełnie nie widać już rzeczywistości. Tak jest na przykład z wydatkami inwestycyjnymi zawartymi w wawerskich załącznikach budżetowych na kolejne lata. Mimo iż bezwzględne kwoty przewidziane na inwestycje są większe niż w latach poprzednich, czym skrzętnie chwalą się dzielnicowi włodarze, to przy bliższym spojrzeniu okazuje się, że duża część tego budżetu inwestycyjnego przenoszona jest z roku na rok przez wiele lat.

Pudrowanie i lukrowanie rzeczywistości to przypadłość zupełnie naganna, przeradzająca się w manipula­cje czy wręcz perfidne oszukiwa­nie opinii publicznej. W Wawrze takim oszustwem jest na przykad narracja w sprawie budowy anińskiego basenu. Przy okazji obchodzenia siedmiolecia działalności tego kąpieliska rządzący wspominają o rzekomo nieuzasadnionych uwagach, ja­kie w trakcie budowy kierował do wykonawcy inspektor nadzoru. Włodarze nie chcą pamiętać o całej masie uste­rek tego basenu, których wykonawca nigdy nie usunął i które musiały być ostatecznie usunięte ze środków bieżących przeznaczanych na utrzymanie kąpieliska. Nikt nie wspomina już zatem o tym, że sąd nakazał firmie wykonawczej zapłatę za niedoróbki ok 6,6 miliona złotych, które jednak nigdy nie zostały odzyskane z uwagi na jej bankructwo.

Podobne manipulacje, które nie są już zwykłym lukrowaniem rzeczywistości, stosowane są w przypadku pozwoleń na budowę dla zabudowy wielorodzinnej w miejscach, gdzie takiej zabudowy nigdy w okolicy nie było. Na przykładach z osiedla Anin można zaobserwować jak w pełni dogadza się deweloperom, pozwalając na zabudowę wielorodzinną w miejscach, gdzie, literalnie czytany plan zagospodarowania na to nie pozwala.

W rozpoczętym właśnie 2018 roku pudrowania i lukrowania będzie jeszcze więcej, z uwagi na to, iż jest to rok wyborczy. Burmistrz Wawra z dumą ogłosił przeznaczenie w tym roku dodatkowego ćwierć mi­liona złotych na spotkania z mieszkańcami i kampanie medialne. Planowane spotkania z mieszkańcami nazywane są przez rządzących warsztatami potrzeb. Obiektywnie patrząc, jeśli rządzący chcieliby rzeczywiście zbadać potrzeby mieszkańców, powinni byli to zrobić na początku kadencji a nie na jej końcu – nie wiadomo bowiem czy będą dalej rządzić po wyborach samorządowych. Tutaj chodzi przecież o zwykłą kampanie wyborczą i już nawet nie lukrowaniem a czystą hipokryzją jest nazywanie tego inaczej.
W każdym razie lukru w naj­bliższym czasie też będzie zdecydowanie za dużo. Może zrobić się niedobrze.