Posprzątajmy las

Autor: , Osiedle: Marysin Data: .

Od razu zainteresował mnie wpis w mediach społecznościowych o akcji posprzątania lasu imienia Matki Mojej w Marysinie Wawerskim. Dlatego 27 maja skróciłam rodzinne spotkanie, żeby zdążyć pomóc w tym wydarzeniu. Dotarłam na miejsce około godziny 16, gdzie już od godziny krzątało się kilka osób. Największe śmieci już pozbierali. Została drobnica: kapsle wbite w ziemię, pudełka po papierosach, potłuczone szkło, papierki, gdzieniegdzie jeszcze ukryte w zaroślach butelki po alkoholu. Odkryłam też porzucone, wielkie, pomarańczowe drzwi, ale nie prowadziły na drugą stronę lustra, tylko niszczały pomiędzy krzakami. Nie mieliśmy możliwości na uprzątnięcie wielkich gabarytów.

fot. Peterka

Pewnie, że taka akcja nie rozwią­zuje problemu zaśmiecania, ale w przyszłości może by i temu jakoś zaradzić?

Nie tylko ekolodzy, nie tylko instytucje, które chcą zaktywizować i edukować młodzież, ale właśnie obywatele mogą i powinni brać na siebie odpowiedzialność za dbanie o wspólną przecież okolicę. Oczywiście, że lepiej byłoby po pierwsze nie śmiecić, jednak gdy w stałych miejscach rośnie kupka śmieci i nikt nie czuje potrzeby uporządkowania bałaganu, to przecież samo nie zniknie. Ktoś musi wziąć sprawy w swoje ręce. Tą osobą jest pomysłodawczyni akcji sprzątania lasu imienia Matki Mojej – pani Magdalena Molska.

– Jak to się stało, że wpadłaś na pomysł, żeby posprzątać las?

– Pomysł narodził się jeszcze w zimę, przyszła odwilż i wtedy wszystko, co leżało na ścieżkach i w ich pobliżu stało się bardziej widoczne. Któregoś razu wracałam z pracy ścieżką, którą zwykle wędruję przez las i poczułam silną irytację, na te śmieci, na ludzi, którzy je wyrzucają, na niespójność tego bałaganu z piękną roślin­nością i zapachami przyrody. Po­ja­wiła się myśl o bezradności w kwestii wpływu w tym obszarze na inne osoby. Może dokładniej edukować dzieci? Tworzyć więcej kampanii na temat odpadów? Po chwili jednak postawiłam sobie pytanie: na co ja mam realny wpływ w tym właśnie momencie? Pojawiła się najbardziej oczywista odpowiedź – mogę wziąć worek, rękawiczki i sama uprzątnąć tą ścieżkę. Tak też zrobiłam i wzięłam sobie ten fragment lasu pod opiekę. Niemal codziennie wędrując tamtędy zbierałam po kilka śmieci, ot tak po drodze, nie poświęcając na to więcej niż 3 minuty. Każde takie przejście dodatkowo sprawiało mi radość bo teren stawał się coraz czystszy i kojący dla oka. Po pewnym czasie zaczęłam zastanawiać się nad tym jak zachęcić innych do troszczenia się o swoją okolice. Ostatnio głośniej jest o sąsiedzkich inicjatywach, powstają Miejsca Aktywności Lokalnej, Ogrody Spo­łe­cznościowe – miejsca, któ­re mają na celu wzmacniać więzi społeczne między osobami mie­szka­jącymi blisko siebie, organizowane jest np. rozsiewanie łąk przez mieszkańców różnych dzielnic. Ta idea wspólnego działania w kontrze do izolacji i anonimowości, która obecna jest w Warszawie dodała mi otuchy, że jednak sprawy idą w dobrą stronę. Pomyślałam, czemu by nie zorganizować oddolnie sąsiedzkiej inicjatywy. Byłam bardzo ciekawa reakcji ludzi i czy znajdzie się ktoś chętny by przyjść, zapoznać się i wspólnie ruszyć do pracy. Na akcji w niedzielę było nas 5 osób. Myślę, że jak na pierwszy raz to sporo. Oczywiście nie udało się wysprzątać całego lasu, ale fragment owszem, na dobry początek. Inicjatywa wywołała też dyskusję w mediach społecznościowych na temat odpadów i możliwości zadbania o teren lasu. Są osoby gotowe wziąć udział w kolejnej takiej akcji.

fot. Peterka

– Dlaczego to dla Ciebie ważne, żeby po prostu sprzątać las?

Uważam, że więź człowieka z naturą jest czymś pierwotnym i niezwykle człowiekowi potrzebnym. Ja bardzo to czuję poprzez zapachy, wrażenia wizualne, dotyk , dźwięki natury. Odczuwam tęsknotę za bliskością przyrody na co dzień, żyjąc w mieście i obserwując trend ku coraz większemu oddalaniu się od niej. Opanowywanie coraz większych przestrzeni przez człowieka, przekształcanie miejsc pod ludzką wygodę, nadmierne eksploatowanie, smog, niszczenie siedlisk zwierząt i roślin, marnowanie jedzenia, produkowanie milionów butelek plastikowych – a wystarczyłoby przecież by każdy wyrobił w sobie nawyk np. noszenia własnego bidonu, wtedy zamiast użyć przykładowo 500 butelek w ciągu roku korzystałby z jednej. Bliżej się temu przyglądając obojętność wobec tych kwestii wydaje się szaleństwem. Ziemia to nasz dom. Jeśli w ten sposób ludzkość dba o swój dom to jak ma się w nim czuć dobrze, zdrowo i harmonijnie, gdy nie ma w nim miłości i troski o wszystkich domowników. Ma to wymiar psychologiczny, jeśli kochasz to dbasz – jeśli nie ma więzi lub są one naderwane troska też jest gdzieś na dalszym planie. To samo odzwierciedla się w ludzkich relacjach. Pierwszym widocznym wrogiem dbałości o środowisko zdaje się być brak czasu i dobrobyt. Pracujemy bardzo dużo po to by jak niektórzy twierdzą „mieć co do garnka włożyć” tylko, że w praktyce w przypadku większości osób żyjących w Warszawie to na co wydajemy pieniądze już dawno nie jest wyłącznie tym czego realnie potrzebujemy. Nie mamy wolnego czasu, mamy pieniądze, trwonimy je na zachcianki, bo trzeba jakoś zrekompensować sobie zmęczenie a te zachcianki bardzo często wiążą się z negatywnym wpływem na środowisko (jesteśmy oczywiście do tego zachęcani by gospodarka mogła się kręcić, więc niełatwo się oprzeć). Swoim czasem płacimy za zachcianki. Może dobrym pytaniem byłoby na czym nam bardziej zależy? Co jest w stanie dać nam realną satysfakcję w życiu?

To duże pytania a pewnie łatwiej zacząć od drobnych zmian nawyków. Podnieść i wyrzucić śmiecia, którego napotkamy na drodze. Zacząć korzystać np. z lnianych worków na chleb (chleb wtedy nie pleśnieje!) zamiast z foliowych siatek czy nosić przy sobie materiałową torbę na zakupy i  rozsądniej te zakupy planować by nie kupować więcej niż nam potrzeba.
Zbieranie śmieci z lasu jest kroplą w morzu, podstawową kwestią jest produkowanie i korzystanie z mniejszej liczby przedmiotów, które za moment nieuchronnie staną się odpadami.

Pani Magdalena mówi o sobie: – Jestem mieszkanką Wawra, a z wykształcenia psychologiem, na co dzień pracuję z osobami z autyzmem. Wolne chwile najchętniej spędzam wędrując po górach lub zajmując się amatorsko szeroko pojętą twórczością artystyczną. Bliska jest mi filozofia głębokiej ekologii, która dyskusję o ochronie środowiska rozpoczyna od przyjrzenia się prawdziwym, głębokim przyczynom, również psychologicznym sprawiającym, że człowiek postępuje ze światem tak, jak postępuje.

fot. Peterka

Akcja spotkała się ze sporym zainteresowaniem mieszkańców. Wiele osób zadeklarowało chęć pomocy przy sprzątaniu również w przyszłości. Ktoś nawet zamieścił filmik, jak wspólnie z dzieckiem zbiera co roku śmieci w Rezerwacie im. Króla Jana III Sobieskiego. To się nazywa dawać dobry przykład. Brawo!

Pojawił się wspólny cel – uczynić nasz lasek bardziej czystym, bezpiecznym miejscem. A śmie­ci stały się pretekstem do zorganizowania spotkania i integracji sąsiadów Marysina i okolic. Nic tak nie jednoczy jak wspólne zbieranie śmieci. Parafrazując słowa prezydenta Kennedy`ego „Nie czekaj aż otoczenie zrobi coś za Ciebie, tylko zaproś otoczenie i zróbcie to wspólnie”.