Partie polityczne niepotrzebne w samorządzie

21 października br. odbędą się wybory samorządowe. Wybierzemy swoich przedstawicieli, którzy będą nas reprezentować w lokalnych organach samorządowych. W Wawrze takim organem jest Rada Dzielnicy Wawer. Ustawa Warszawska z 2002 roku nie daje zbyt wielu kompetencji dzielnicowym radom – ich rola sprowadza się głównie do opiniowania uchwał Rady Warszawy, a opinie te nie są nawet wiążące. Najważniejszą twardą kompetencją Rady Dzielnicy Wawer jest wybór Zarządu Dzielnicy, który ma już nieco więcej lokalnych uprawnień. Ten kto ma większość w radzie decyduje zatem o tym kto rządzi dzielnicą. W samorządach, w tym także w wawerskim organie samorządowym na dobre rozgościły się partie polityczne. Głosowanie na kandydatów z partii politycznych to zły wybór z kilku powodów, a my na te partie nie jesteśmy skazani.

Budynek Urzędu Dzielnicy Wawer. Fot. Hubert Nakoneczny

Przeważająca część kandydatów do Rady Dzielnicy Wawer z list partyjnych to ludzie nieznani z działalności społecznej. Znaleźli się na listach bo są członkami lub sympatykami danej partii. Nie ma żadnej gwarancji na to, że po zdobyciu mandatu radnej czy radnego zaczną oni w ogóle pracować dla dzielnicy Wawer. Skoro dotychczas nie wykazali się żadną albo nikłą aktywnością to nie zmienią się nagle w zaangażowanych społeczników. W mijającej kadencji w Radzie Dzielnicy Wawer są właśnie takie osoby, które nie angażowały się w żaden wawerski temat – można je było poznać po tym, że w czasie sesji wawerskiej rady praktycznie się nie odzywały w sprawach mieszkańców, zabierały co najwyżej głos w sprawie uliczki, przy której mieszkają. Niedobrze byłoby gdyby to właśnie tacy ludzie nas reprezentowali, zupełnie nie walcząć o interes Wawra.

Nawet jeśli na listach partii politycznych znajdują się pojedyńcze rodzynki angażujące się w wawerskie sprawy to i tak po ich ewentualnym wyborze nie będą oni mieli żadnej swobody dzialania, a tak naprawdę nie będą mogli mieli nawet własnego zdania. W partii bowiem jest tak, że to partyjna wierchuszka podejmuje decyzje, a partyjne doły muszą się tym decyzjom podporządkować. Społecznicy zassani przez partie, nawet jeśli nie są formalnie jej członkami, zmieniają się w ten sposób w partyjnych aparatczyków zwolnionych z samodzielnego myślenia.

Partie polityczne tak zresztą układają swoje listy kandydatów, aby mandat zdobyli najbardziej wierni i oddani pretorianie. To przede wszystkim właśnie na partyjnych listach dokonywane są przetasowania poszczegolnych kandydatów pomiędzy okręgami, tak aby tzw. „miejsca biorące” przydzielone były tylko tym właściwym ludziom. Przedstawiciele partii politycznych w samorządzie lubią długo zajmować się sprawami nieistotnymi dla mieszkańców. Przepychają się z politycznymi konkurentami przenosząc niepotrzebnie krajowe dyskusje do spraw lokalnych. Dyskusje na komisjach i sesjach Rady Dzielnicy Wawer przeobrażają się właśnie często w kłótnie o niemerytorycznym charakterze.
Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość dyskutują na przykład o telewizji publicznej, o tym co powiedział premier Morawiecki, czy też o śp. prezydencie Lechu
Kaczyńskim.

To nie powinno mieć miejsca w samorządzie. Do rozwiązywania lokalnych problemów nie są przecież potrzebne poglądy, ideologie i polityczne zaangażowanie. Każdy mieszkaniec Wawra, bez względu na to jakie ma przekonania, powinien czuć się tu bezpiecznie, powinien móc przejść suchą stopą po chodniku, powinien wreszcie zapomnieć
o smrodzie towarzyszącym opróżnianiu przydomowego szamba. Lokalnie trzeba zastanawiać się jak pomagać ludziom, a nie kłócić się o polityczne przekonania i doktryny.

O dziwo, partiom politycznym udaje się czasem namówić do kandydowania na radnych takich ludzi, którzy wcześniej dziwili się poczynaniom ich reprezentantów. Najbardziej rażący tego przykład to listy kandydatów Koalicji Obywatelskiej, na których oprócz funkcjonariuszy partyjnych z Platformy Obywatelskiej, znajdują się także kandydaci z partii Nowoczesna, którzy wcześniej mocno krytykowali swoich współkandydatów. Obydwie partie stwierdziły teraz, że idą ręka w rękę bo utrzymanie status quo jest najważniejsze.

Oprócz samych partii politycznych w Wawrze o głosy wyborców zabiegać będą także komitety wyborcze, które są satelickimi komitetami tych partii. Satelickimi, bo niczym
się od nich nie różnią, a wspópracują razem od kilkunastu lat. Tak jest z komitetem Bezpartyjni Samorządowcy. Niby nowa nazwa, niby faktycznie nie są partią polityczną,
ale jak popatrzeć na ich kandydatów, to w dużej mierze są to albo spadochroniarze z Platformy Obywatelskiej, albo ludzie blisko z tą partią wspópracujący od lat. Wyborcy głosując na takich kandydatów nie będą mieli pojęcia o tym, że przyczynią się do utrwalenia układów rządzącej Platformy Obywatelskiej.

Podobnie jest z komitetem Wawerska Inicjatywa Samorządowa. Przodownik tego komitetu, obecny wiceburmistrz Gójski współrządzi dzielnicą razem z Platformą Obywatelską
od bardzo dawna, przykładając ręce do zaniedbań i patologii, a mianuje się jednocześnie niezależnym kandydatem. Czy po tak długiej współpracy z Platformą Obywatelską naprawdę mamy wierzyć w to, że jest to dobry wybór dla Wawra?

Partie polityczne mają tę przewagę, że mają też pieniądze. Stać ich na banery i billboardy, a twarze i nazwiska ich kandydatów będą przez to bardziej zauważalne. Sama kampania wyborcza to jest dopiero istny festiwal wspaniałości. Oto każdy kandydat staje się nagle najpiękniejszy, najcudowniejszy, najbardziej zatroskany o rozwiązanie wszystkich problemów mieszkańców i najlepiej wiedzący jak sobie z tymi wszystkim problemami poradzić. Śmieją się do nas Ci kandydaci z banerów, plakatów i ulotek, przekonując że
są w stanie zrobić wszystko dla Wawra. Takie chwilowe przeobrażenia ludzi szokują mnie najbardziej wtedy, gdy dotyczą tych, których znam z ich działalności, albo raczej z braku działalności poza kampanią wyborczą.

No cóż, póki co nikt nie wymyślił lepszego systemu niż demokracja. Wybierajmy mądrze, najlepiej pomijając kandydatów partyjnych i tych udających niezależność. Za kilka tygodni okaże się kto będzie lub nie będzie zabiegał o nasze sprawy.