Z życia scenografa czyli Wawer na filmowo

Autor: , Osiedle: Radość Data: .

Wszystko zaczęło się gdzieś pod koniec tamtego stulecia. Jako młody scenograf dostałam propozycję pracy przy serialu “Rodzina Zastępcza”. Trzy odcinki pilotażowe były wyprodukowane, serial się spodobał , przystąpiliśmy do całej serii. Przez rok nagrywaliśmy na hali przy Chełmskiej w zbudowanych dekoracjach, które po każdej serii składaliśmy i rozkładaliśmy. Takie dekoracje na ogół buduje się na raz, nie służą do wielokrotnego użytku. Skutek był taki, że z nagrania na nagranie nasza dekoracja wyglądała żałośniej i wszystkie próby łatania i retuszowania nie zdawały egzaminu . Jak to u nas w branży, zapadła szybka decyzja, przenosimy się do wnętrz naturalnych. Telefon z produkcji, jedziesz Inka jutro z reżyserem do Radości obejrzeć dom.

Był to niewinny początek mojego romansu z tą stroną Wisły i z Wawrem. Pojechaliśmy. Wawer był dla mnie miejscem abstrakcyjnym zupełnie. Obejrzeliśmy dom i podjęliśmy bardzo pochopną decyzję, źe go wynajmujemy do produkcji. Gdybym miała dzisiejszą wiedzę scenograficzną oraz świadomość, że utkniemy w nim na… 11 lat!, napewno byśmy szukali dalej, ale los tak chciał. Uwiodła nas okolica, urocza właścicielka, przeliczyliśmy tylko liczbę pokoi, czy starczy dla wszystkich naszych małych bohaterów nie myśląc, źe dom jest zbyt mały. No ale miała to być krótka przygoda.

Dom przysposobiłam do naszych celów, dostał nowe kolory, przebiliśmy jakieś drzwi i produkcja ruszyła. To była moja prawdziwa rodzina zastępcza. Zaczęłam regu­larnie jeżdzić do Radości z mo-jego mieszkania na Muranowie. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale z każdym rokiem odkrywałam urodę i niezwykły klimat tej strony Warszawy. Za każdym razem jak przekraczałam linię Wisły czułam się jakbym jechała na wakacje a nie do pracy.

Mieliśmy swoje rytuały związane z tą produkcją. Codziennie z centrum zabierał nas produkcyjny busik zwany “ babowozem”, gdyż zabierał głównie dziewczyny. Pierwszy przystanek wszyscy mieli w “Serku “, gdzie robiliśmy zakupy na śniadanie. W tym czasie “Serek” był jedynym większym sklepem w okolicy i do tego tak dobrze zaopatrzonym . Jak już przeżuliśmy radośnie serkowe frykasy zabieraliśmy się koło 9 rano do pierwszej sceny. To były luksusowe warunki pracy w porównaniu z dzisiejszym tempem, kiedy często już od 6 rano ekipa jest w trakcie pracy.

Lato i wiosna była okresem nieustannego grillowania w filmowym ogródku Kwiatkowskich. Rano zrzutka na wiktuały i kto był akurat wolny to stawał do grilla.Wesoło, radośnie i bardzo, bardzo rodzinnie. Znaliśmy wszystkie swoje aktualne problemy, smutecz­ki i radości. Nikt nie był anoni-mowy. Mieliśmy jako ekipa pracować z cudnymi i wyjątkowymi akto­rami. Każdy z nich to oddzielna opowieść. Piotr Fronczewski, Gabrysia Kownacka, Joanna Trzepiecińska, Tomasz Dedek, Hanna Śleszyńska, Jarosław Boberek, Joanna Kurowska – to tylko główne postacie, ale w każdym niemalże odcinku pojawiały się epizody brawurowo grane przez gościnnie występujących aktorów. Pamiętam piękne kreacje Jana Peszki, Emila Karewicza, Dominiki Ostałowskiej i wielu innych. Podobno nasz se­rial bardzo lubił Gustaw Holoubek i też chciał coś zagrać kiedyś.

Myślę, że byliśmy jedną z pierw­szych ekip filmowych, która tak na stałe “zamieszkała” w dzielnicy Wawer. Po paru latach sama zamieszkałam w Radości i zaczęłam ściągać filmowców w te strony w ramach różnych projektów, ale to już zupełnie inna opo­wieść.