Środowe spotkania

W każdą środę mój kalendarz wypełniają spotkania z mieszkańcami. Zazwyczaj są to osoby, które wyczerpały zwykłą drogę załatwienia jakiejś sprawy a także swoją cierpliwość. Prawie zawsze nie da się takiej sprawy rozwikłać w prosty sposób. Są łzy, czasem awantury. W zeszłym tygodniu miałem interesanta, który przywiózł akta sprawy w walizce na kółkach. A był to jedynie wyjątek z jego zbioru dokumentów. Jego konflikt trwa już 40 lat. Za każdym razem witam te osoby z nadzieją, że będę mógł pomóc. Staram się tę nadzieję w sobie podtrzymywać, ale mam świadomość, że często narosłe przez lata zawiłości konkretnych przypadków nie dają szans na szybkie rozwiązanie. Mam przed sobą statystykę takich spotkań z pierwszych dwóch miesięcy mojego urzędowania.

Przyjąłem 41 osób. Większość spraw zahaczała o zakres działalności wydziału architektury i budownictwa, ale pokaźną grupę stanowiły też sprawy lokalowe. Właśnie zatwierdziliśmy listę osób oczekujących na mieszkanie komunalne w naszej dzielnicy. To 198 gospodarstw domowych. Niektórzy na mieszkanie komunalne czekają już dekadę. O przyznaniu mieszkania decyduje właśnie kolejność na liście, przy czym osoby są podzielone pod względem liczby osób w gospodarstwie. W każdej z podkategorii znajdują się podziały ze względu na stan zdrowia i różne dodatkowe okoliczności zawarte w rozporządzeniach Prezydent Miasta i w stosownej ustawie. Piszę tu o statystykach czy listach, są to jednak tyko narzędzia, które pomagają uniknąć nadużyć. Cotygodniowe spotkania, o których wspominałem, nie pozwalają mi zapomnieć, że na końcu i na początku całego łańcucha procedur i pism stoi człowiek. Biedny, schorowany, opuszczony, uwikłany w najróżniejsze sytuacje i układy rodzinne, które trudno było by wymyślić. Z jednej strony mamy więc setki osób oczekujących na mieszkanie, z drugiej zaś nasz tzw. zasób lokalowy, który w przypadku Wawra, jest w większości w naprawdę fatalnym stanie. Znaczna część mieszkań komunalnych to dożywające swych dni, jednak stale podtrzymywane przy życiu przez kolejne remonty, drewniaki. Sprawa jest poważna. Gdybyśmy chcieli dziś wyremontować wszystkie nasze budynki, to same naprawy bieżące kosztowały by 65 mln złotych. W obecnym budżecie Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami ma na ten cel kilkaset tysięcy złotych. Oczywistym jest, że część budynków, należałoby wyburzyć i na ich miejscu zbudować nowe. I tu pojawia się problem. Tego typu inwestycje są z miejsca oprotestowywane przez mieszkańców oraz radnych. Dzieje się tak też dlatego, że dzielnica nie dysponuje w pełni nowo wybudowanym zasobem, co znaczy, że część mieszkań przekazywana jest innym dzielnicom i liczba mieszkańców zasobu komunalnego w ten sposób rośnie. Obraz komplikują jeszcze osoby, którym nazywam zawodowymi mieszkańcami komunalnych. To często kolejne już pokolenie lokatorów. Osoby młode, sprawne, pracujące, które znakomicie poruszają się w gąszczu przepisów i potrafią tak cyzelować dane o dochodach a nawet liczbę osób w swoim gospodarstwie, by z listy nie wypaść i wciąż zajmować mieszkania dla tych, którym naprawdę potrzebna jest pomoc.

Mieszkania komunalne powinny być właśnie dla tych osób. W przypadku osób starszych, samotnych, schorowanych dają poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Mieszkanie komunalne daje też szansę na wyjście na prostą osobom, którym powinęła się noga lub mającym trudny start w dorosłość. Tu sukcesem całego systemu pomocy społecznej, której elementem są miejskie mieszkania powinno być odnalezienie się na rynku mieszkaniowym i opuszczenie lokalu komunalnego. Dzieje się tak zdecydowanie zbyt rzadko.

Perspektywy jakie stoją przed naszą dzielnicą, sprzężone są z polityką mieszkaniową Warszawy. W przyjętej pod koniec poprzedniej kadencji „Polityce mieszkaniowej – Mieszkania 2030”, można przeczytać o nowych standardach w budowie i projektowaniu mieszkań oraz o potrzebie zróżnicowania struktury mieszkań od mieszkań społecznych (socjalnych), przez komunalne, TBS aż po mieszania miejskie, na wynajem. Wobec trudnej sytuacji naszego zasobu lokalowego, stajemy dziś przed ważnymi decyzjami. Podstawowymi są: gdzie i czy budować domy komunalne. Z punktu widzenia lokalnych społeczności i roli jakie ma odgrywać zasób komunalny istotne jest, by nie koncentrować na jednym obszarze nadmiernej liczby mieszkań przeznaczonych dla jednego typu odbiorców. Rzecz dotyczy zarówno grodzonych osiedli dla wyższej klasy średniej jak i mieszkań komunalnych. Unikamy wtedy tworzenia gett i budowania przepaści społecznej między osobami o różnych dochodach. Dlatego w tej kadencji chcemy wypracować model, w którym zapewniając lokale najuboższym, nie tworzymy obszarów ubóstwa. Zależy nam na dobrze funkcjonujących społecz­nościach, w których jest miejsce na różnorodność. Rozważamy kilka opcji, rozmawiamy z miastem o możliwościach. Niebawem zapadną pierwsze decyzje, dla mnie istotne także z punktu widzenia wymiany pieców w zasobie komunalnych. Chciałbym uniknąć remontu w mieszkaniach, które zostaną przeznaczone do rozbiórki, czy pod budowę nowych domów. Wszystko to dzieje się w cieniu wciąż rosnącej listy osób oczekujących na lokal i rosnącej kolejki osób chętnych do środowych spotkań.