O co ten strajk?

Wszyscy rodzice zapewne zadają sobie pytanie czy 8 kwietnia dojdzie do strajku nauczycieli w naszej dzielnicy? A jeśli tak, to jak to będzie wyglądało? Co będzie z egzaminami gimnazjalnymi, ósmoklasisty, a nawet maturami? Dlaczego akurat w tej chwili nasiliły się protesty?

– Obowiązkiem związków zawodowych jest dbałość o wszystkich pracowników, zwłaszcza o poziom zarobków. W oświacie od lat wynagrodzenia są niskie. – mówi prezes Oddziału ZNP Warszawa Praga Południe Wawer Wesoła, pani Zofia Idzikowska.

– Aktualnie rząd wciąż zapewnia, że dzięki swoim staraniom poprawiła się sytuacja ekonomiczna kraju. Realizowane są kolejne programy społeczne. Sposób wydawania publicznych pieniędzy na zasadzie „każdemu po równo” nie jest dla wszystkich zrozumiały. Tysiąc złotych podwyżki do kwoty bazowej, którą określają ustawy stanowiłoby wyrównanie do średniej krajowej. Oczywiście najpierw prowadziliśmy rozmowy, przedstawiliśmy postulaty, organizowaliśmy manifestacje, pikiety, protesty. Możliwości dochodzenia swoich praw reguluje ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, która przewiduje kilka etapów zanim nastąpi strajk. Po pierwsze związek zawodowy zgłasza sprawę do pracodawcy, a pracodawcą nauczycieli nie jest minister, lecz dyrektorzy poszczególnych placówek. Natomiast pracodawcą dla dyrektora jest szkoła – tak jest ułożone prawo. Dlatego w pierwszym etapie zgłosiliśmy dyrektorom nasze żądania 1000zł z wyrównaniem od stycznia dla wszystkich nauczycieli i pracowników administracji i obsługi. Oczywiście dyrektorzy nie są w stanie spełnić tych oczekiwań (ponieważ to nie oni decydują o wysokości subwencji ani nie dysponują budżetem samorządu). Następnie rozpoczyna się etap rokowań – to znaczy, że związek podtrzymuje żądania, a dyrektor stwierdza, czy może lub nie spełnić tych postulatów. Jeśli nie może, wtedy zostaje podpisany protokół rozbieżności. Po zakończeniu tego etapu zarząd związku podjął uchwałę o przystąpieniu do mediacji. Ten etap polega na tym, że proponujemy dyrektorom termin spotkania i osoby mediatorów. Mediacje odbyły się w XXV LO na terenie Wawra- ze strony ZNP prowadziła je wiceprezes Anna Rzepka. I znowu mediacje nic nie dały, bo my nie rezygnujemy z naszych żądań, a dyrektorzy nadal nie są w stanie ich spełnić, dlatego znowu zostały podpisane protokoły rozbieżności. 5 marca podjęliśmy uchwałę o przystąpieniu do referendum strajkowego, które potrwa od 6 do 22 marca. Informujemy dyrekcje, że etap mediacji nie rozwiązał sytuacji, zatem w każdej szkole zostanie wyłoniona komisja referendalna, każdy pracownik otrzyma pytanie referendalne i odpowie czy jest za, czy przeciw strajkowi. Głosowanie może być jawne. Jeżeli w danej placówce: szkole, czy przedszkolu, w głosowaniu weźmie udział połowa wszystkich pracowników, także nie należących do związków, to uznaje się, że referendum jest ważne. Jeżeli z tych osób, które wzięły udział w referendum, połowa opowie się za strajkiem, to w tej placówce strajk zostanie ogłoszony. Na ten moment nie wiadomo, która placówka ogłosi strajk. To rozstrzygnie referendum. Jednak jestem przekonana, że strajk w wielu placówkach się odbędzie. Na terenie Wawra 100% placówek przystąpiło do sporu zbiorowego, a spór zbiorowy, co do zasady kończy się strajkiem. Działania podjęte w ramach sporu zbiorowego są legalne i zgodne z prawem.

W sytuacji, gdy dojdzie do strajku, obowiązkiem dyrektora będzie zadbać o bezpieczeństwo tych dzieci, które przyjdą do szkoły. Nauczyciele, w czasie strajku będą przebywać w pokoju nauczycielskim, ale nie zaangażują się w zajęcia opiekuńcze i dydaktyczne. Natomiast dyrektor nie przystępuje do strajku – nawet jeśli jest członkiem związku. Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych określa zadania dyrektora, który musi być ponad wszystkim, co będzie się działo w związku ze strajkiem. Dyrektorzy mają prawo poprosić rodziców, aby w tym czasie nie przyprowadzali dzieci do szkoły, a zwłaszcza przedszkola. Oczekujemy zrozumienia od rodziców, prosimy o wyrozumiałość i oczekujemy współpracy.

Jednocześnie zdajemy sobie sprawę z tego, że nie wszyscy rodzice mają możliwość zapewnienia małym dzieciom opieki w domu. Rozumiemy potrzeby rodziców, a bezpieczeństwo dzieci traktujemy bardzo odpowiedzialnie. – podkreśla Zofia Idzikowska.

– Dziećmi, które przyjdą w dniu strajku do szkoły, zajmie się dyrektor. Może on również poprosić chętnych rodziców o włączenie się w pomoc i opiekę. – zaznacza Zofia Idzikowska.

Również Prezydent Warszawy powołał sztab kryzysowy, który zapewne na bieżąco będzie reagować na potrzeby rodziców i młodzieży.

-Trudno na ten moment powiedzieć co będzie z egzaminami. Albo odbędą się w innym terminie albo będziemy strajkować z przer­wami. Jednak jeśli sytuacja się nie wyjaśni teraz, to od 1 września nie rozpoczynamy zajęć i wydłużymy dzieciom wakacje.

Strajk jest ważny dla nauczycieli z wielu powodów. Głównie chodzi o podniesienie statusu tego zawodu. W tej chwili w Warszawie brakuje około 1500 nauczycieli, zwłaszcza przedmiotów ścisłych.
-Zwiększenie zarobków tej grupy zawodowej jest istotne z wielu przyczyn- jak podkreśla pani Zofia Idzikowska.

-Potrzebujemy, żeby do tego zawodu przychodzili najzdolniejsi, ludzie inteligentni, wrażliwi i z powołaniem. Nauczyciele to jest grupa zawodowa, która zgodnie z zapisami karty nauczyciela musi posiadać wyższe wykształcenie. Kolejną kwestią jest to, że zawód nauczyciela jest mocno sfeminizowany. Niskie zarobki nie są atrakcyjne. W tej chwili nauczyciel stażysta zarabia około 1843 zł netto, dyplomowany 2492 zł netto. Minister Zalewska wydłużyła drogę awansu zawodowego na nauczyciela dyplomowanego z 10 do 15 lat. Odebrała także nauczycielom liczne dodatki i udogodnienia, zmieniając zasady, na przykład dotyczące urlopu dla poratowania zdrowia. Portal ZNP podaje, że na wszystkich oszczędnościach na nauczycielach, budżet w 2019r zaoszczędzi 23 mln złotych, a od roku 2023 około 1 miliarda złotych.

I to nie jest tak, że nauczyciel pracuje 18 godzin. Badania przeprowadzone w 2013r. przez Instytut Badań Edukacyjnych wykazały, że jest to średnio 47 godzin do nawet 50 godzin tygodniowo, to jest więcej niż przewidują przepisy.

Czy rodzice powinni przyłączyć się do strajku o lepszą edukację i przyszłość dzieci?

Na jakość systemu edukacji zwraca uwagę wielu pedagogów i naukowców. Spartański sposób organizacji szkoły, klasowo-lekcyjny dryl, sztywna podstawa programowa w rzeczywistości uczą tego, czego nie chcemy: postaw manipulatorskich, konformizmu, oportunizmu, instrumentalizmu, (dr hab. Alicja Żyw­czok, 2006) Ponadto narusza to godność i podmiotowość uczniów poprzez zunifikowane metody nauczania, niesprawiedliwy system oceniania (średnia ważona), brak poszanowania godności, wolności, solidarności i praworządności. System edukacji nie uwzględnia skutecznych i potwierdzonych naukowo metod uczenia się, takich jak mowa eksploracyjna, uczenie się rówieśnicze, nie dba o motywację wewnętrzną, kreatywność, potrzebę włączania własnej aktywności człowieka jako czynnika koniecznego do rozwoju, twórczości, myślenia i uczenia się. W konsekwencji ten stan wygasza ciekawość poznawczą, co potwierdzają badania (za prof. D. Klus–Stańska, 2018).

– Testy to jest największa w Polsce głupota. To jest pozbawianie dzieci myślenia. A kolejnym nieporozumieniem jest tworzenie rankingów. – mówi pani Zofia Idzikowska.

Wielu pedagogów i także nauczycieli podkreśla, że zmuszamy dzieci, żeby uczyły się dla ocen i średnich, a nie dla rozwijania swoich pasji, talentów, nabywania kompetencji, zaspokajania ciekawości i tak istotnego poczucia sensu. Zamiast współpracy i empatii uczymy niezdrowej rywalizacji i wpędzamy dzieci w niską samoocenę już od najmłodszych lat. Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, w jakim stopniu opresyjny system edukacji przyczynia się do tłoku na dziecięcych oddziałach psychiatrycznych.

Profesor Dorota Klus–Stańska, pe­da­gog, zwraca uwagę na fundamenty, na których nadal opiera się polski system edukacji. Główny nurt polskiej dydaktyki wywodzi się z prac radzieckiego polityka i pedagoga Iwana Kairowa. To pedagogika stworzona dla innego świata, potrzeb i stanu wiedzy. Aby rzeczywiście zreformować system edukacji należałoby zrewidować podstawy na których się opiera. Dysponujemy nowoczesnymi badaniami nad działaniem mózgu człowieka, psychologią uczenia się, myślenia, pamięci, więc zastanawiające jest, dlaczego system edukacji wciąż bazuje na pracach radzieckiego polityka, czy też teorii behawioryzmu, która została opracowana pół wieku temu na podstawie badań na zwierzętach laboratoryjnych?

Niedofinansowany system edukacji, który dodatkowo sztywno trzyma się niepotwierdzonych naukowo metod, bądź nie opiera się na badaniach naukowych w ogóle – nie tylko nie spełnia swojej roli wobec dzieci, ale działa na szkodę społeczeństwa.