O jeden próg za daleko

Autor: , Osiedle: Aleksandrów Data: .

Progi zwalniające – dobre czy złe? Najczęściej pozostają nam obojętne, dopóki nie zaczniemy na własnej skórze odczuwać ich uciążliwości. Wszyscy życzą sobie bezpiecznych dróg i rozumieją ideę montowania progów, ale ich funkcjonowanie pozostawia w niektórych przypadkach wiele do życzenia.

Przykładem jest ulica Złotej Jesieni w osiedlu Aleksandrów. W kilku miejscach zamontowano tu progi typu wyspowego, często uważane za najuciążliwsze. Czy się sprawdzają i czy rzeczywiście są potrzebne? Zdania wśród mieszkańców są podzielone, ale bardzo mocny jest głos sprzeciwu wobec progów. Jest to jedna z głównych ulic osiedla, jedyna umożliwiająca sprawną komunikację pomiedzy zachodnią i wschodnią częścią Aleksandrowa. Poruszają sie tędy także autobusy. Natężenie ruchu jest zatem duże. Część kierowców wykorzystuje fakt, że są to progi wyspowe i przejeżdża środkiem ulicy, część najeżdża na progi z dużą prędkością, część zaś faktycznie zwalnia przed progami, ale wcale nie gwarantuje to wygodnego przejechania. Nie są to zresztą tylko samochody osobowe. Kiedy na progi najeżdżają cięższe pojazdy, czasem nie zmniejszając nawet prędkości, hałas i drgania stają się realnym problemem dla mieszkających w pobliżu osób. Pokonywanie progów wiąże się też ze zwiększoną emisją spalin i pyłów. Pierwotnym powodem zamontowania progów był fakt istnienia przy ulicy Złotej Jesieni przedszkola, ale czy konieczna była taka ich liczba i rozrzucenie ich na odcinku ponad 500 metrów? Na uciążliwość progów mieszkańcy regularnie zwracają uwagę. Jest to ulica powiatowa, co oznacza, że w przeciwieństwie do dróg gminnych podlega Zarządowi Dróg Miejskich, a nie urzędowi dzielnicy. O progach decyduje ZDM i po analizie jak na razie nie widzi potrzeby ich demontażu. W praktyce zatem progi spełniają swoją rolę tylko połowicznie, gdyż nie zapewniają pełnego uspokojenia całości ruchu, a powodują utrud­nienia dla użytkowników drogi i mieszkańców.

Progi na ul. Złotej Jesieni w osiedlu Aleksandrów. Fot. Michał Mroziński

Kierowcy mierzą się z progami i zmniejszają bądź nie zmniejszają prędkości, sąsiedzi mierzą się z uciążliwym hukiem i większą ilością spalin; nawet rowerzyści muszą często znacznie zmniej­szyć prędkość. Mówimy w tym wypadku o przelotowej ulicy, wyposażonej w chodnik, na której płynność ruchu ma duże znaczenie. Progi jako forma uspokojenia ruchu wydają się tu zatem pomysłem nietrafionym – inaczej niż w przypadku bocznych uliczek, gdzie odpowiednio wykonane progi częściej się sprawdzają, bądź dróg niewyposażonych w chodniki czy pobocza.

Progi są przykładem sytuacji, w której próba rozwiązania problemu sama staje się kłopotem. Stanowią najbardziej intuicyjny sposób na wymuszenie kultury jazdy, ale przecież nie jedyny. Do dyspozycji są np. zwężenia, tzw. szykany, odcinkowe pomiary prędkości. Pamiętajamy, że usunięcie progów nie rozwiąże kwestii bezpieczeństwa i przy nawet słusznym ich demontażu warto pomysleć nad alternatywną, efektywniejszą metodą uspokojenia ruchu.