Demokracja, czyli kto to za nas zrobi

Chodzę ulicami mojego osiedla trzy razy dziennie. Na każdy spa­cer poświęcam średnio pół go­dzi­ny. Trzymając na smyczy dwa, a czasem trzy psy, daję radę podnieść niemal każdy śmieć, który w przestrzeni publicznej zostawili mieszkańcy i ich goście. Czasami zastanawiam się, czy uda mi się jednoosobowo utrzymać porządek na ulicach kilkutysięcznego osiedla. Przykro mi, że tak niewielu moich sąsiadów czuje od­po­wie­dzial­ność za naszą wspólną przes­trzeń, nawet jeśli znajduje się ona tuż za ich płotem.

A płoty mamy tu solidne! Wy­so­kie! Rzadko kiedy dostrzeżecie, co też znajduje się po drugiej stronie. Często siatkę wzmacniają jeszcze drewniane sztachety, panele, a mur okalają wysokie iglaki.
Czego się boicie sąsiedzi? Co macie do ukrycia? Wasz płot, wasz mur, wasze iglaki mówią o was wię­cej, niż przypuszczacie. Zdradzają wasz lęk przed światem, waszą nieufność wobec sąsiadów, waszą niepewność siebie samych.

W ciągu kilku lat, kiedy tu mieszkam NIKT nie odezwał się do mnie pierwszy! (Chyba że pytał o drogę.) Jeżeli kogokolwiek poznałam, zawdzięczam to wyłącznie swojej ciekawości świata i ludzi. Nie wystarczy zatrzasnąć furtkę, narzekając na sąsiadów, władze i cały świat. Trzeba zrozumieć, że przestrzeń publiczna należy do nas tak samo, jak nasze zasłonięte przed ludzkimi spojrzeniami ogrody.

Nie zmienimy, a tym bardziej nie naprawimy świata, bocząc się nań w swoich czterech kątach, siedząc z założonymi rękoma i fukając w telewizor. Przez tyle lat reżimu marzyliśmy o wolności. Teraz ją mamy. Jaki robimy z niej użytek? Jaki kraj zostawimy naszym dzieciom, niezmiennie trwając w postpeerelowskim marazmie?
Zacznijmy od małych rzeczy: od podniesienia papierka, który ktoś niefrasobliwie rzucił na ulicę. Od zagadania do sąsiada, którego nie znamy, od poczucia, że nawet na ulicy jesteśmy u siebie. Od pomyślenia, co zrobić, aby miejsce, w którym żyjemy było dla nas i dla innych bardziej przyjazne. Poszukajmy innych ludzi, którzy myślą podobnie. Spotkajmy się i zburzmy mur obojętności, którym się otoczyliśmy.

Mamy wreszcie demokrację, a demokracja to nie wygoda zrzucenia odpowiedzialności na kogoś innego. Demokracja to zadanie. Jak się z niego wywiążemy?

 

Źródło: www.blogguci.blogspot.com