Dom na ul. Łabędziej 21

To chyba jeden z lepiej zacho­wanych w oryginalnym sta­nie (i nie remontowanych) świ­dermajerów na jakie dotych­czas natrafiłem. Od 24 lipca 2012 r. znajduje się w gminnej ewidencji zabytków. Zbudowany gdzieś na przełomie lat 20’/30’ ubiegłego wieku, zachował swoje zew­nętrzne emploi w niezmienionej od momentu powstania formie – i właśnie dlatego jest taki ciekawy. Nie znam jego historii, a strzępki wspomnień pozbierałem naprędce wśród najbliższych sąsia­dów.

Ta część Radości bardzo się w ciągu ostatnich 70-ciu lat zmieniła. Najstarsi pamiętają tę okolicę jako ekstensywnie zabudowane białe, piaszczyste łachy z rzadka porośnięte niewielkimi zagajnikami i niską roślinnością. Jeszcze w latach czterdziestych ktoś obok trzy­mał krowy i przeganiał je rytualnie na wypas za tory. Przez laski i łachy wiodły ścieżki, a dookoła było mnóstwo wolnej przestrzeni, na której rządziły dzieciaki – paliły ogniska, robiły strzały i strzelały z łuku, grały w piłkę. Ich boiska powstawały naprędce – wystarczył kawałek przewieszonej przez gałęzie siatki lub 2 pary wbitych w piaszczyste podłoże tyczek – i gotowe. Wolność i swoboda. Spoglądając w kierunku Międzylesia łatwo było dostrzec ścianę lasu wzdłuż dzisiejszej ul. Wolęcińskiej. Granicą lasu był wtedy wytyczony wzdłuż tej ulicy rów wodny, z którego jeszcze w roku 1950 pani Ludmiła (koleżanka opowiadającej tą historię pani Tamary) wyłowiła gołymi rękami półmetrowej długości suma!

Po wojnie, na mocy znanego dekretu, do domu przy Łabędziej 21 dokwaterowano kilka rodzin. To czasy powojennej odbudowy, kiedy to falenickie letniska przyjęły do siebie sporą liczbę powra­cających do zburzonej stolicy mieszkańców. Zazwyczaj przychodziło najpierw dwóch smutnych panów z biura kwaterunku, którzy opieczętowywali wybrane pokoje. Zdarzało się, że wybierali je nie zawsze po myśli właścicieli, którzy czasem zdobywali się na przeklejenie pasków z pieczątkami na inne drzwi. Część parteru drewniaka zajęła wtedy rodzina tramwajarska z kilkorgiem dzieci. Podobno na piętrze mieszkał tutaj przez jakiś czas, zmarły w ub. roku w wieku 103 lat aktor Maciej Maciejewski.

Ostatecznie, prawowite spadkobierczynie sprzedały kilka lat temu posesję jednemu z kwaterunkowych lokatorów. Widać gołym okiem, że obecni właściciele bardzo dbają o dom. Zwraca uwagę dobry stan oryginalnych rozwiązań elewacyjnych, wszechobecny porządek. Brak ingerencji z jednej strony cieszy oko, z drugiej jednak skazuje budynek na użytkowanie wyłącznie sezonowe. Lubię oglądać tak zachowane świdermajery. Czy stać by mnie było, aby w nich mieszkac?


W lutym 2018 r. rozpoczęliśmy w Gazecie Wawerskiej cykl publikacji dotyczących spuścizny E.M.Andriollego na terenie dzielnicy Wawer. W każdym kolejnym egzemplarzu naszego czasopisma znajdziecie Państwo inny budynek, prezentowany w formie akwareli/rysunku Będziemy wybierali obiekty niekoniecz­nie w najlepszym stanie, ale zawsze drewniane, wciąż istniejące, wyłącznie z Wawra. Możecie sami typować do publikacji konkret­ne obiekty: p.grzegorczyk@gazetawawerska.pl najlepiej z jakimś opisem, historią związaną z budynkiem lub/oraz z działką na której stoi. Dzisiaj prezentujemy – już dziewiętnasty z kolei – budynek z Radości znajdujący się na liście gminnej ewidencji zabytków.

Autor akwareli:
Radosław Maciej Kakareko – absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej gdzie doskonalił warsztat studiując m.in. rysunek i malarstwo, członek Związku Artystów Polska Sztuka Użytkowa. Tematem wiodącym jego akwareli jest architektura i pejzaż miejski – glównie Wenecji i Białegostoku (swojego rodzinnego miasta). Maluje również portrety i martwe natury. R.Kakareko.akwarele