Pust’ wsiegda budiet sonce?

Od pewnego czasu wzdłuż i wszerz przemierzają Wawer, Warszawę, Polskę, prasę i media społecznościowe akwizytorzy paneli fotowoltaicznych. Roztaczają przed rodakami wizję taniego, wygodnego życia bez rachunków za prąd, malują wirtualne obrazy zrównoważonego ekosystemu świata przyszłości, w którym fotowoltaika jawi się jako bezemisyjne źródło bezpłatnej energii. Dopóki będzie świecić słońce.

Wydaje się, że w tym wypadku, przy zwrocie kapitału rzędu 13% rocznie, ryzyko inwestycyjne jest znikome. Energia, której w gospodarstwach domowych używamy do wszystkiego – drożeje. Ogrzewamy nią domy, gotujemy, pierzemy, zmywamy, chłodzimy, kosimy, podlewamy, wiercimy, spawamy, a od niedawna też ładujemy samochody. Ważniejsze pytanie brzmi: kiedy? Teraz? Już? Czy może poczekać jeszcze ze 2 lata? W szczycie sezonu słonecznego czy jesienią? Czy dotacje będą trwały wiecznie, czy w przyszłości będą bardziej atrakcyjne (lub być może, tak jak ostatnio w Niemczech, nagle znikną)? Czy instalację powierzyć firmie tańszej, czy bardziej doświadczonej i z referencjami?

To pewne – trwa boom na fotowoltaikę, podobnie jak onegdaj na tzw. kredyty frankowe. Kierunek zmian wydaje się jedyny słuszny, ale bądźmy czujni ponieważ diabeł, jak to ma w zwyczaju, tkwi w szczegółach.
No bo co np. z odpornością instalacji fotowoltaicznej na żywioły: opady (grad, deszcz, śnieg), wyładowania atmosferyczne, wichury, długotrwałe zamglenia, lub zapylenia atmosfery (spowodowane np. erupcją wulkanów)? Jak bardzo na wydajność instalacji wpływają warunki pogodowe, lub czystość powłoki ogniw fotowoltaicznych (np. drobne cząstki kurzu, śnieg, sadza). Jak obecność farmy paneli fotowoltaicznych wpłynie na bezpieczeństwo użytkowania budynku? Czy rzeczoznawca pożarowy zaakceptuje każde rozwiązanie? Czy sposób mocowania nie wpłynie na utratę gwarancji od wykonawcy podłoża?

Sprawdzajmy rzetelność i doświadczenie wykonawców.

Czytajmy uważnie umowy, zwłaszcza akapity dotyczące odpowiedzialności wykonawcy i producenta, gwarancji na towar i usługę. Wybierajmy wykonawców z referencjami – takich, którzy zaoferują projekt i doradztwo na odpowiednim poziomie. Niech zaproponują właściwy dobór urządzeń (panele + falownik), wybiorą optymalną lokalizację paneli fotowoltaicznych (minimalne zacienianie, ich orientację względem słońca oraz optymalny kąt nachylenia), niech wreszcie wystawią solidne gwarancje na zainstalowane/sprzedane urządzenia oraz na wyświadczoną kompleksową usługę. Zastanówmy się czy warto podpisać z usługodawcą umowę serwisową? Założyć zdalny monitoring systemu? Zainstalować aplikację do monitorowania bieżącego zużycia prądu?

Dokładnie policzmy czy nam się to opłaca.

Dokonujmy racjonalnych wyborów. Puszczajmy mimo uszu solenne zapewnienia akwizytorów nt. przyszłych krociowych zwrotów z inwestycji. Pamiętajmy, że żadne urządzenie nie jest wieczne, a od jego poprawnego działania zależy często niewielki drobiazg (jakim np. może być poluzowana śruba montażowa, rysa na panelu). Miejmy świadomość, że żywotność paneli to nawet 25-30 lat, ale już falowników tylko 10.

Zwracajmy uwagę na jakość paneli, zastosowanych materiałów i montażu.

Czyli np. na wady fabryczne, dokładność wykonania (np. równomierność ułożenia ogniw), powstałe w trakcie transportu lub montażu zarysowania, zanieczyszczenia wewnętrzne. Zapytajcie akwizytora o testy elektroluminescencyjne, o standard użytego okablowania, żywotność zastosowanych paneli, falownika, inwertera czy mikroinwertera.
Nadzorujcie, w miarę możliwości, montaż (a zwłaszcza solidne przytwierdzenie do podłoża).

Niech słońce będzie z Wami.