Duch miejsca albo rozmyślania o nowym obliczu bazaru w Falenicy

Autor: , Osiedle: Falenica Data: .

Aby ostatecznie dobić Paryż Północy, Sowieci wbili w jego serce pal, stawiając 36-piętrowy pomnik Stalina. Rozebrano wiele ocalałych po Powstaniu Warszawskim pereł secesji aby na wieki pozostawić coś kulturowo obcego, choć z kulturą w nazwie.

Falenicki duch miejsca ma swoją długą historię sięgającą co najmniej XIII wieku, kiedy słowiańskiej wiosce rybackiej fale-nic nie mogły zrobić, bo chronił ją bóg fal Chwalon. Najsilniejsze wibracje wielokulturowe, intensywnie kształtowały centrum Falenicy wokół ulicy Handlowej, która stała się z czasem sercem podwarszawskiego letniska. Wzrastała szybko wraz z napływem kupców, głównie żydowskich, nastawionych na coraz większą liczbę przybywających tu letników, jadących na wywczas z Nalewek do Falenicei. Piętrowe sklepiki, z małą odległością od siebie, tworzyły wschodnio-brzmiący klimat. Był zegarmistrz, piekarz, krawiec, cukiernik i był też salon firmowy obuwia Baty, nadający ulicy europejskiego sznytu.

Handlowa odeszła do historii we wrześniu 1939 roku. Najpierw jej część spłonęła w wyniku ostrzału artyleryjskiego. Niebawem ocalałą resztę Niemcy dopalili w zemście za zaciekłość obrony polskich linii, w jednej z najważniejszych bitew obronnych o bramy stolicy. Budynki zaplecza bazaru, które ocalały weszły do terytorium getta razem z większością obszaru letniska po wschodniej stronie torów. Stały tam do sierpnia 1942, kiedy to z placu przed dworcem popędzono do bydlęcych wagonów ponad sześć tysięcy Żydów, mordując wielu z nich jeszcze przed wejściem do transportu do Treblinki. Zamordowane przez Niemców domostwa, rozkradzione do ostatniej deski przez okoliczną ludność, utworzyły białą plamę na mapie centrum miejscowości.

Po wojnie Falenica walczyła o nową tożsamość. Nie było tu już miejsca dla Żydów. Nawet ci uratowani, a było ich ponad 300 osób, nie mieli dokąd wrócić, albowiem nowa władza zasiedliła ich domy (te które ocalały, najczęściej z dala od centrum), jak to się wtedy mówiło, chłopami bezrolnymi. Z całej okolicy.

Duch miejsca odżył w nowym bazarze. Ten zwierzęcy słynął wśród gołębiarzy na całą Polskę. Kiedy poległ w walce z ptasią grypą, bazar spożywczy skupił w sobie życie miejscowości. Szybko zdobył taką renomę, że najlepsze restauracje w Warszawie kupowały świeże produkty właśnie tu a nie na Polnej. Wizyta na bazarku stała się dla mieszkańców codziennym rytuałem. Mieliśmy swoich zaufanych sprzedawców. Wszyscy się znali.

Aż tu nagle bach! Bazar nie spełnia norm unijnych. Musi być całkowicie pod dachem i łatwo zmywalny. Ktoś gdzieś zagrał projektami w trzy karty. Koncepcja, konsultacje – szast-prast – i  mamy drogie pawilony „modułowe”. Weszły buldożery i rozwaliły wszystko.

W efekcie konsultacji społecznych, o których mało kto słyszał, zostaje wybrany projekt, którego realizacja niebawem przekroczy 20 milionów złotych. Projekt, który jest dla ducha miejsca Falenicy zabójczy.
W zamierzeniu nowy bazar miał być integrującym miejscem spotkań dla mieszkańców. Zrobimy zakupy i miło poplotkujemy przy kawie jak nam dobrze zrobiono… Nikt jednak nie pomyślał o tym, że estetyka i harmonia z otoczeniem mają znaczenie. Miejsca, w których chcielibyśmy przebywać muszą mieć klimat.

Trudno mi zrozumieć jaki intelektualny oportunizm decydentów, doprowadził do tej katastrofy. Katastrofy dosłownej albowiem inwestycja otrzymała już etykietę “najbardziej pechowej inwestycji w dziejach dzielnicy”.

Fot. Anna Małgorzata Stankiewicz

Patrząc na estetykę centrum osiedla, nie sposób nie wspomnieć również o budynku Fali. Panie prezesie, nadzorco naszego ukochanego sklepu, gdzie miła i kompetentna obsługa tworzy najlepiej zaopatrzony spożywczak w okolicy, nie mówiąc już o użyteczności punktów usługowych i innych sklepów w budynku. Dlaczego jednocześnie Fala to jeden z najbrzydszych budynków w Polsce? Nie wiem czy spółdzielnia ma jakieś wielkie plany remontowe tego miejsce i zwleka z estetyką, ale trwa to już latami i peerelowski siding z blachy falistej z łuszczącą się burą farbą sprawia, że trudno jest mówić o jakimkolwiek pięknie.

A przecież gdyby Pan sprzedał tą blachę na złom, a za otrzymane pieniądze pokrył część budynku deskami z elementami snycerki nawiązującej do lokalnej tradycji. Chwalebnym wzorem do naśladowania jest Kulturoteka lub niewielki biurowiec Falenica Park vis a vis dworca. Naprawdę wystarczy chcieć… a i w historii Falenicy zapisałby się Pan chwalebnymi zgłoskami.

Dotykamy tu drażliwej kwestii społecznej odpowiedzialności biznesu. Nowi ludzie przejęli budynki i grunty po upadłych zakładach pracy. Nie czują jednak zupełnie związku z falenickim duchem miejsca. Mówię tu o własnym doświadczeniu włączenia mecenasów w projekty kulturotwórcze.

Lokalny biznes marzy o ‘prawie Wilanowie’, nie licząc się z historią i wielkim potencjałem turystycznym tego niezwykłego miejsca. Za chwilę będziemy przy zjeździe z obwodnicy i otworzą się przed nami zupełnie nowe możliwości. Czas więc zrozumieć, że podniesienie jakości tkanki kulturowej, jaką jest estetyka centrum, w efekcie podniesie ceny oferowanej tu deweloperki, a nam wszystkim da piękno wokół nas.