Dlaczego samorząd?

Polityka jest drugim najstarszym zawodem świata. Dochodzę do wniosku, że bardzo podobnym do pierwszego.” Ronald Reagan

Zheng He i chińskie kolonie
Niewiele brakowało a Chiny stałyby się – podobnie jak w swoim czasie Portugalia, Hiszpania, Anglia – kolonialną potęgą. Poziom zaawansowania średniowiecznej chińskiej techniki morskiej, nawigacji, szkutnictwa, znacznie przewyższały dokonania europejskie. Już od XI wieku chińscy żeglarze posługiwali się np. busolą. Największe z ich dalekomorskich statków osiągały niebotyczne rozmiary 120 metrów długości i 50 szerokości, co w porównaniu z karawelami Kolumba – mierzącymi między 15 a 20 metrów długości – stanowiło technologiczną przepaść.

Na początku XV wieku Chiny podjęły próbę zakrojonych na szeroką skalę morskich eksploracji. W latach 1405-1433 dokonał tego chiński dyplomata i marynarz niejaki Zheng He, odbywając 7 wypraw po morzach Azji Południowej i Oceanu Indyjskiego, docierając m.in. na Sumatrę, Sri Lankę, Półwysep Arabski oraz w okolice dzisiejszej Kenii. Jego zamorskie ekspedycje okazały się wielkim sukcesem. Czemu więc Chiny całkowicie porzuciły zamiar podboju świata koncentrując się na interiorze?
Wieśc niesie, że to efekt pałacowych intryg niewielkiej grupy zazdrosnych i wpływowych cesarskich zauszników, którym sukcesy eunucha Zheng He nie były w smak. Więc gdyby nie garstka wrednych intrygantów cesarskiego dworu, Maorysi stanowiliby dzisiaj najludniejszą światową diasporę, we wschodniej Afryce, madaryński byłby językiem urzędowym, zaś w falenickim chińczyku na Bysławskiej królowałby w menu ogon kangura w 5ciu smakach na gorącym?

Odbitka drzworytnicza z XVII w. przedstawiająca przypuszczalnie flotę
Zheng He. Źródło: Domena publiczna.

Tymczasem w Europie, której doskwierał u schyłku średniowiecza niedostatek strategicznych surowców – orientalnych przypraw i szlachetnych kruszców – funkcjonowało kilkaset niezależnych podmiotów politycznych: państw, księstw, państewek. Dalekomorskie eskapady w poszukiwaniu nowych szlaków handlowych, stanowiły dla wielu ówczesnych ośrodków handlowych silną pokusę zdominowania konkurencji i szybkiego wzbogacenia się. Rozdrobnienie ośrodków władzy na starym kontynencie okazało się w tym przypadku jego wielkim atutem. Silna rywalizacja i niezależność w podejmowaniu decyzji, w połączeniu z tradycjami żeglugi europejskiej stały się trampoliną do ogólnoświatowej ekspansji kolonialnej m.in. takich mikrusów (w porównaniu z Chinami) jak Portugalia czy Holandia.

Samorządność
Przekładając tę sytuację na samorząd, zaryzykuję tezę, że decentralizacja władzy daje trudne do przecenienia możliwości rozwoju. Sprzyjają im – autonomia budżetowa oraz konkurencyjność pomiędzy sąsiedzkimi jednostkami samorządu. Co więcej, decentralizacja skutecznie chroni przed zakusami autorytaryzmu – przecież mały lokalny satrapa to tylko nietrudny w pacyfikacji robak, kot wśód gołębi. Decentralizacja w sposób naturalny wymusza na lokalnych grupach interesów aktywny udział w oficjalnych strukturach rządzenia. Im bardziej lokalna decyzyjność, tym większe zaangażowanie obywateli w podejmowanie decyzji z jednego prostego powodu – wiedzą, że angażują się w swoje sprawy i swoją okolicę.

Samorządność jest najbardziej efektywna kiedy jest reprezentatywna. Wbrew pozorom to nie takie oczywiste, nawet przy zagwarantowanych tajnych, bezpośrednich, równych i powszechnych wyborach lokalnych. Przecież uczciwy powinien być nie tylko sam akt wyboru i liczenia głosów. Reprezentanci różnych opcji powinni mieć zagwarantowany równy dostęp do miejsc na listach wyborczych, ale także do środków lokalnego przekazu, zwłaszcza publicznych, opłacanych z budżetu gminy/dzielnicy/miasta/powiatu. Łatwo zaobserwować, że na poziomie ogólnopolskim (także lokalnym, wawerskim) – ta zasada jest nieprzestrzegana.

Podział Wawra na 4 okręgi wyborcze w ostatnich wyborach samorządowych. Cyfry oznaczają ilośc mandatów przypadających na każdy okręg. Źródło: internet.

Kampania wyborcza
Tak jak państwowa telewizja wysługuje się tylko jednej słusznej opcji politycznej, tak w Wawrze oraz wszystkich pozostałych dzielnicach Warszawy ekipy rządzące również wykorzystują uprzywilejowaną pozycję „dysponentów budżetu”. W wawerskiej kampanii wyborczej do samorządu A.D.2018, w oficjalnym dwutygodniku Urzędu Dzielnicy „Kurierze Wawerskim”, trwał karnawał wiekopomnych osiągnięć rządzącej dzielnicą koalicji. Radnych opozycyjnych pominięto. Np. w przedwyborczym numerze Kuriera, w artykule o zarejestrowanych listach kandydatów do Rady Dzielnicy redaktor naczelny Andrzej Murat pominął istnienie listy wyborczej komitetu Razem dla Wawra. Tuż przed wyborami Zarząd Dzielnicy zafundował koleżankom i kolegom partyjnym specjalną wkładkę reklamową w Ekspresie Wieczornym wysławiającą po kolei z imienia i nazwiska radnych Platformy, wszystko z pieniędzy podatników. We wszystkich skrzynkach pocztowych Wawra pojawiły się urzędowe ulotki z dobrą nowiną od urzędującego burmistrza, z jego podobizną oczywiście. Tak, za nasze pieniądze. Suweren nie zaprotestował. Może się przyzwyczaił?

Przed wyborami rozpruwa się zwyczajowo worek z prezentami – trwa rozdawnictwo darmowych wyprawek szkolnych i premii dla urzędników. W roku wyborczym jest najwięcej przecięć wstęg, festynów, hucznych otwarć nowych ścieżek rowerowych. Trwa niekończący się festiwal obietnic i konsultacji społecznych.

Na jak najlepszym wyniku wyborczym zależy wszystkim startującym kandydatom, jednak największe pieniądze i środki są rozdysponowywane do promowania kandydatur strzegących lokalnych grup interesów – płatne billbordy, plakaty, sponsorowane artykuły. Te interesy to bardzo konkretny towar – władza nad budżetem oraz kontrola decyzji administracyjnych. To np. władza nad kolejnym pozwoleniem na budowę 17 metrów poza dopuszczalną linią zabudowy, kształtem nowej ulicy Tawułkowej, zleceniem wykonania chodnika na Chodzieskiej, priorytetami utwardzeń wawerskich dróg, organizacją przetargów, dotacjami, etatyzmem.

SRdW
Z sąsiednich list wyborczych startuje opozycja – ta parlamentarna – PiS oraz prawdopodobnie w kolejnych wyborach także inne partie, lokalni aktywiści (Stowarzyszenie Razem dla Wawra) i pozostali niezrzeszeni. W kampanii wyborczej z 2018 roku SRdW nie powiesiło na ulicach dzielnicy ani jednego plakatu, banera ani billbordu. Mieliśmy tylko naszą Gazetę Wawerską oraz kampanię door-to-door, peron-chodnik-ulica i ulotki A-4. Nikt nie zaprosił nas (ani reszty opozycji) do opłacanych ze wspólnych podatków mediów, a i tak udało nam się zdobyć 3 mandaty w 23osobowej Radzie Dzielnicy.

Elektorat
Po drugiej stronie jest elektorat, który marząc o imponderabiliach, oczekuje programu minimum czyli: upragnionej kanalizacji (najlepiej ogólnospławnej), czystego powietrza i ulic, zdrowego i bezpiecznego od zakusów deweloperskich lasu, bezpiecznej, mądrej szkoły, taniego i bliskiego żłobka, przedszkola, sprawnej komunikacji, przyjaznego urzędu, domów jednorodzinnych w osiedlach domów jednorodzinnych i bloków wśród bloków. To wszystko będzie obiecane. Już za dwa lata.

Korzystałem m.in. z „Fantomowe ciało króla” Jana Sowy.

Zapraszam do śledzenia mojego oficjalnego profilu na Facebook-u:
Piotr Grzegorczyk Radny Dzielnicy Wawer.