Krzyk drewna

Centrum Falenicy powoli wypełnia nowa przestrzeń, znikły chaszcze, błoto, zapyziałe budy z pilśni i dykty i słabo świecące latarnie. My, mieszkańcy, możemy cieszyć się nowym centrum kultury, targowiskiem, zielenią i nowoczesnym oświetleniem przejść dla pieszych. Ale sama przestrzeń bez ludzi jest martwa. Od lat na osiedlu podejmowane były i są różne społeczne inicjatywy integracyjne. Ostatnią z nich była kolejna już Gwiazdka Sąsiedzka na świeżym powietrzu a w Starej Kuźni towarzyszyła jej wystawa rzeźb rodowitego Faleniczanina Grzegorza Karczmarczyka. Formy, kształty i tworzywo eksponatów były na tyle interesujące, że po obejrzeniu wystawy umówiłem się na rozmowę.

Krótki życiorys autora.
Tu się urodził i chodził do szkół, tu przez 25 lat pracował w Przedsiębiorstwie Automatyki Przemysłowej prowadząc pracownię sitodruku. Interesował się grafiką, fotografią, filmowaniem, wszystkimi odmianami poligrafii, projektowaniem. Wykorzystując zdobyte doświadczenia i zmiany w kraju w 1992 roku rozpoczął działalność gospodarczą – projektowanie i wykonywanie grafik, reklam, stoisk targowych… Czas po pracy to uprawianie różnych pasji i poznawanie ciekawych ludzi. Zwiedził kawał świata, jest instruktorem narciarstwa, ma licencję pilota, lata na małych samolotach silnikowych, paralotniach, szybowcach i lotniach, jest Ratownikiem Drogowym P.Z.Mot. Dopiero po przejściu na emeryturę uległ urokom drewna. Najpierw zaczął projektować i wykonywać coś dla bliskich i znajomych, a gdy kolekcja zrobiła się pokaźna – pokazał swoje prace na kilku lokalnych wystawach. Ponieważ jest człowiekiem niepokornym, nie lubi nakazów i zakazów, w jego rzeźbach odnaleźć można satyrę, karykaturę, sprzeciw, aluzje do rzeczywistości, symbole ale i przedmioty funkcjonalne czy dekoracyjne. Bliscy namówili go do pokazania prac w internecie. O tutaj: www.sculptorius.pl.

Krzyk drewna

A.T. Skąd nazwa strony?

G.K. Sculptorius w wielu językach pochodzenia łacińskiego to zwyczajnie „rzeźbiarz”. Po polsku wyraz brzmi słabo ale dla wielu europejczyków jest zrozumiały i łatwy do wymówienia bez ś,ż ź. Ale przecież każdy Polak „łacinę” zna i stosuje.

A.T. A co Pana przyciągnęło do drewna?

G.K. Jego kształt, faktura, usłojenie i dotyk. To jest dla twórcy wdzięczny materiał. Patrzysz na jakiś kawałek i już wyobraźnia zaczyna pracować. Oczywiście trzeba poznać gatunki, nabrać wprawy w obróbce. Materiały, narzędzia i pomysły zbierałem przez lata.

A.T. Skąd pomysły?

G.K. Trochę już o tym mówiliśmy. Czasem zainspiruje się jakąś konkretną sytuacją, czasem odżyją wspomnienia, a niekiedy pomysły rzucają znajomi. Nie odmawiam wykonania czegoś na zamówienie.

A.T. Rozmawiamy przy trzaskającym kominku w Pana domu. Podziwiam ściany wyłożone pięknie wyprofilowanymi i spasowanymi białymi deskami z widocznymi słojami. Wokół pod ścianami wiszą lub stoją rzeźby, płaskorzeźby, drzeworyty, prace z i w metalu. Nawet oświetlenie jest przemyślaną kompozycją. Jest klimat. Dużo wysiłku to kosztowało…

G.K. Tak, to godziny spędzane samotnie przy pracy, ale także „korzyści” z pandemii i zerwanych więzi. Po co było narażać się samemu i bliskich? A że materiał gromadziłem od dawna..

Z cyklu zwierzęta – Ślimak

A.T. Czy proces tworzenia takich dzieł można podzielić na jakieś etapy?

G.K. To zależy. Czasami coś szkicuję na papierze, głównie po to, żeby uchwycić proporcje. Ale rzadko takie szkice pozostają. Zawsze ołówkiem rysuję wprost na drewnie, usuwam niepotrzebny materiał, znów rysuję aż wyłoni się pożądany kształt. Czasami kawałek jest tak interesujący, że wymaga tylko wykończenia. Innym razem rozłożysty fragment pnia narzuca ostateczny kształt. Tak było z pracą z cyklu zwierzęta (fot). Powstała ze ściętej głowy wierzby rosnącej w moim ogródku. Na koniec pozostaje – szlifowanie, polerowanie, woskowanie… i wymyślenie postumentu czy mocowania, czasem podświetlenia.

A.T. Widzę przed sobą także śmiałe realizacje w metalu. Mieszane prace widzieliśmy na wystawie, a dużo większe eksponuje Pan na stronie internetowej.

G.K. Drewno, zwłaszcza lipowe, jest materiałem nietrwałym, nie lubi wilgoci. Z tej potrzeby zacząłem tworzyć metalowe figury. Mam już dobrze „wytrenowane” umiejętności spawacza i skompletowane narzędzia, co w połączeniu z moją cierpliwością, upartością i chciejstwem daje widoczne efekty. Nasuwa mi się tutaj taka ilustracja chciejstwa: zjedz dobry obiad, popraw deserem, popij kawą, a na koniec zażyj dwie tabletki laxigenu. Co ci się będzie chciało? I spróbuj tego nie zrobić!

A.T. Widzę pod ścianą równo ustawione ramki. Czyżby to były blejtramy?
G.K. A tak. Będą to obrazy do wnętrz biura córki i jest to nowe (od 6 miesięcy) wyzwanie.

A.T. Dziękuję za rozmowę. A na koniec poproszę wybrać i skomentować kilka zdjęć, które chciałby Pan zaprezentować w Gazecie Wawerskiej.

G.K. Tablica „PRZYJACIELOWI” to upamiętnienie ALKA wielokrotnego mistrza Polski, świata i igrzysk w sportach lotniczych. Mam nadzieję, że po covidowych perypetiach wiosną tego roku zajmie swoje miejsce na lotnisku w Chrcynnie. Męska pięść i ulotne postacie – bo wypuścił w powietrze setki lotniczych adeptów. Użyte materiały: granit i stal-kwasówka.

Tablica “PRZYJACIELOWI”

Inne zaprezentowane prace to głównie „lipa”. Zwykle nie nadaję im tytułów bo nie chcę opisywać co miałem na myśli, bardziej interesuje mnie co? i jak? odbierają to widzowie – zapraszam więc do odwiedzenia strony sculptorius.pl, kolejnych wystaw i do kontaktów mailowych, telefonicznych a zwłaszcza osobistych.

P.S. W Starej Kuźni jest stała ekspozycja wybranych prac, na którą serdecznie zapraszam.