Las Matki Mojej – wczoraj, dziś i jutro

Autor: , Osiedle: Marysin Data: .

Las Matki Mojej, niewielki obszar leśny zlokalizowany na Marysinie, ograniczony ulicami Łysakowską, Akwarelową i Józefa Strusia. Teren ten to prawdziwy świadek historii Wawra, z czego licznie spacerujący po nim ludzie często nie zdają sobie sprawy. Pomimo militarnej przeszłości, leśnej teraźniejszości jego przyszłość jest zagrożona.

Fort Wawer
Na podstawie Topograficznej Mapy Królestwa Polskiego można wnioskować, iż na początku XIX wieku teren dzisiejszego Lasu Matki Mojej był bezleśną wydmą. Wchodziła ona w skład rozległych dóbr magnackich zlokalizowanych po obydwu stronach Wisły. Po parcelacji tego obszaru, w 1839 roku teren kupiła Ewangelicka Gmina Wyznaniowa i zlokalizowała tu cmentarz. Nekropolia funkcjonowała 52 lata. W związku z budową Warszawskiego Rejonu Umocnionego obszar został upaństwowiony, zwłoki ekshumowane i w latach 1892-1893 powstał Fort Wawer, będący funkcjonalnie częścią Twierdzy Warszawa. Głównym zadaniem fortu była kontrola odcinka Kolei Nadwiślańskiej i Szosy Brzeskiej. Po przegranej przez Rosję wojnie z Japonią, przeprowadzono restrukturyzacje armii, w tym ograniczono wydatki na utrzymanie licznych fortyfikacji. Konsekwencją tych decyzji była likwidacja Twierdzy Warszawa w 1909 roku. Fort Wawer po wywiezieniu wszystkich ruchomości, w 1913 roku częściowo wysadzono. Odbudowane pośpiesznie pozostałości fortu nabrały ponownie znaczenia militarnego w czasie I Wojny Światowej i inwazji armii czerwonej w 1920 r. Po zakończeniu działań wojennych wojsko ostatecznie opuściło zdekapitalizowany fort. Pozostałości umocnień zostały rozebrane lub zagospodarowane przez okolicznych mieszkańców. Prezydent Rzeczypospolitej dekretem z dnia 29 września 1936 przekazał na rzecz gminy Wawer 20 ha terenów pofortecznych. Część terenu podzielono na działki budowlane i sprzedano. W czasie swojego funkcjonowania fort miał decydujący wpływ na krajobraz Wawra.

Możliwość zabudowy przedpola fortu była bardzo ograniczona aby pozostawić wolne pole ostrzału dla fortecznej artylerii. Jedyną pozostałością po forcie, widoczną w terenie, jest rozległe zagłębienie w miejscu gdzie zlokalizowane były koszary szyjowe. Przed wybuchem II Wojny Światowej, obszar dzisiejszego lasu był piaszczystym nieużytkiem, porośniętym skąpą roślinnością trawiastą, gdzie okazjonalnie wypasano zwierzęta gospodarskie.

Lokalizacja Fortu Wawer na mapie z początku XX w., źródło: internet.

Okres okupacji
Co dokładnie działo się na tym terenie w czasie okupacji nie jest jasne. Według różnych źródeł prowadzono tam: prace zalesieniowe, zakładano park, budowano obiekty sportowe a działania te miały być sposobem na ochronę ludności przed wywózkami lub przykrywką dla działalności konspiracyjnej. Nazwa Las Matki Mojej miała być hołdem dla matek osób pracujących na tym terenie a następnie poległych lub zamordowanych przez okupantów. Nie jest jednak wykluczone że wymieniona w nazwie lasu Matka była rodzicielką osoby nadzorującej te prace lub kształtującej ład przestrzenny Wawra. Kolejna koncepcja wywodzi nazwę lasu od Matki Przełożonej pobliskiego klasztoru, ze względu na duże zaangażowanie Sióstr Felicjanek w pomoc miejscowej ludności w wymiarze duchowym, oświatowym i materialnym.

Powojenne zalesienia
Po zajęciu Wawra przez armię czerwoną krajobraz opisywanego terenu powrócił do stanu sprzed wybuchu wojny a z efektów prac prowadzonych od 1943 roku nic nie pozostało. Blisko 15 hektarowy nieużytek włączono do Zielonego Pierścienia Warszawy i zalesiono w latach 1948-1955. Ze względu na degradację i jałowość tutejszych gleb zalesienia były prawdopodobnie miejscami powtarzane.

Przez kolejne dekady Las jako własność komunalna nie był zagrożony. Powstała infrastruktura turystyczna i rekreacyjna a teren ten stał się ulubionym miejscem spacerów okolicznych mieszkańców. Widmo zagłady części lasu pojawiło się już kilkanaście lat temu podczas tworzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Marysina, który zakładał przedłużenie ul. Bychowskiej oraz zabudowę lasu po obu stronach drogi. W obecnym projekcie planu, ze względu na sprzeciw Marszałka Województwa, las na południe od ul. Bychowskiej nie ulegnie zniszczeniu.

Plan miejscowy Marysina
Obecnie zagrożona jest północna część Lasu. Niestety, na spotkaniu dotyczącym miejscowego planu zagospodarowania, nie uzyskałem jednoznacznej informacji co ma powstać na tym terenie ani kto personalnie lub instytucjonalnie wydał wyrok na tę część Lasu. Teren ten przeznaczono na usługi publiczne o bardzo szerokim spektrum (urzędy, administracja, sąd, prokuratura, uczelnie i szkoły publiczne, instytucje kultury, obiekty ochrony zdrowia, przedszkola, domy opieki społecznej, obiekty sportowe…).

Planiści powoływali się na akt wyższego rzędu w postaci Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Warszawy. Jako, że oprócz mnie również wiele innych uczestników spotkania wyrażała niepokój w związku z zabudową Lasu, ostatecznie padła konstatacja, iż jest to teren dla Mieszkańców i zostanie zagospodarowany zgodnie z Ich potrzebami. Szkoda tylko, że nikt nie zapytał lokalnej społeczności czy chcą aby północna część Lasu została zabudowana. Biorąc pod uwagę z jaką dezaprobatą i protestami spotkało się wycinanie pojedynczych drzew w trakcie trzebieży w minionym roku, trudno oczekiwać akceptacji na zagładę całej połaci Lasu. Nikt oczywiście nie kwestionuje potrzeby wznoszenia obiektów usługowych ale czy muszą one być lokowane na terenach leśnych, tak cennych w miejskim krajobrazie? W ostatnich latach na Marysinie zabudowano budynkami wielorodzinnymi rozległe obszary poprzemysłowe, dobrze skomunikowane, uzbrojone, pozbawione zieleni, pojawia się pytanie dlaczego urzędnicy nie zarezerwowali na cel usług publicznych nawet jeden działki? Teren taki można było wykupić, wydzierżawić, wywłaszczyć. Niestety stało się inaczej. Oczywiście najłatwiej wyciąć las należący do miasta, powołując się na realizację celu publicznej.

Lasek pomiędzy piekarnią “Grzybki” a ul. Bychowską, fot. J. Andrzejewski

Utrata zieleni
Trzeba podkreślić że na Marysinie straciliśmy już kilka obszarów zielonych, przy jednoczesnym gwałtownym wzroście zaludnienia. Najpierw w latach 90-tych zabudowano „Park Wapińskiego” w rejonie ulic Kościuszkowców, Przyjaźni, Karpackiej. Główne argumenty prezentowane wtedy przez urzędników podkreślały obecność licznych terenów zielonych w okolicy: Lasu Matki Mojej, Lasu Sobieskiego. Park zabudowano, pozostała po nim jedynie zabytkowa aleja kasztanowców i  kilkanaście innych starych drzew. Na początku obecnego wieku pod rozbudowę cmentarza przeznaczono 5 ha Lasu Sobieskiego, wycięto drzewa zamieniając stopniowo teren w betonową pustynię. Budowa Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt również odbyła się częściowo kosztem Lasu Sobieskiego. Szybkiej degradacji ulega park otaczający kościół, zamieniany stopniowo w parking a na terenie wzdłuż ulicy Kościuszkowców przewidziano w planie miejscowym wzniesienie dużego budynku. Mniej zieleni, więcej ludzi, prowadzi nieuchronnie do wzrostu presji na pozostałe obszary zielone. Widać to najlepiej na terenie Lasu Sobieskiego, który wzdłuż ul. Kościuszkowców zamienił się w parking a w okresie nasilenia pandemii na głównych alejkach było bardziej tłoczno niż w wagonach metra. Obecnie nadszedł czas na zabudowę Lasu Matki Mojej. Podobne działania można zaobserwować na terenie całej Warszawy.

Nadzieja w społ. obywatelskim
Jeśli obecne trendy utrzymają się do końca obecnego stulecia prawie wszystko zostanie wycięte i zabetonowane. Na szczęście powoli rodzi się społeczeństwo obywatelskie i ludzie coraz częściej interesują się tym co dzieje się na terenie Ich miasta. Przykładem mogą być protesty przeciwko wycięciu drzew i rozbudowie parkingu w Lesie Kabackim. Hiobowa wieść zapowiadająca wycięcie 300 drzew zelektryzowała mieszkańców Ursynowa i skłoniła ich do zdecydowanych działań. Wysiłki, przynajmniej na chwilę obecną, przyniosły efekt i prace wstrzymano. W przypadku Marysina zaplanowano wycięcie tysięcy drzew, oczywiście taka liczba nie może być zrekompensowana nasadzeniami na innych terenach bo po prostu nie ma na nie miejsca.

Co w miejsce lasu?
Przypisane do tej działki parametry zabudowy nie predysponują jej do budowy szkoły, sądu, ośrodka zdrowia i innych większych obiektów. W pobliżu otwarto niedawno nowe przedszkole. Być może urzędnicy chcą wybudować tam ośrodek kultury, biorąc pod uwagę że dotychczasowe, zajmowane przez miejscową filię Wawerskiego Ośrodka Kultury budynki zaplanowane są do wyburzenia a teren przeznaczony pod zabudowę wielorodzinną. W ujęciu filozoficznym kultura jest przeciwieństwem natury ale czy taka sytuacja musi mieć miejsce na terenie Lasu Matki Mojej?

Wartość przyrodnicza
Wbrew pozorom część lasu przeznaczona pod zabudowę jest cenna przyrodniczo. Inwestycja zaplanowana jest na stosunkowo żyznych siedliskach gdzie zaawansowana jest naturalna przebudowa lasu, od sztucznego nasadzenia sosnowego do zgodnego z siedliskiem lasu liściastego. W dolnym piętrze drzewostanu widać liczne klony, dęby, lipy, wiązy i jawory, które stopniowo zastępują sadzone 70 lat temu sosny. Wraz ze wzrostem zróżnicowania strukturalnego i gatunkowego lasu rośnie również występująca tam różnorodność gatunkowa roślin runa, bezkręgowców i zwierząt kręgowych np. ptaków. Dla których w ramach budżetu obywatelskiego powieszono budki lęgowe.

Podsumowując, Las Matki Mojej to obszar bardzo cenny pod względem kulturowym, historycznym, krajobrazowym i przyrodniczym, licznie odwiedzany przez mieszkańców Marysina. Dla idei wycięcia jego północnej części trudno znaleźć jakieś logiczne uzasadnienie. Miejmy nadzieje że Las uda się uratować i będzie on miał bezpieczne jutro.

dr hab. Jakub Gryz
prof. Instytutu Badawczego Leśnictwa, mieszkaniec Wawra