Wawer nasz widzimy ogromny…

Autor: , Osiedle: Bez kategorii Data: .

Na 1-szej stronie listopadowego wydania Gazety zdecydowaliśmy się umieścić wizualizację, kolaż właściwie, stanu jeszcze nieistniejącego, ale wkrótce prawdopodobnego – widoku z ronda przy UD Wawer w kierunku wschodnim ul. Żegańskiej, tam gdzie rondo Braci Skurów. Kiedy kilku osobom pokazałem tę grafikę zapytali: „ale co to za miejsce?”, aby po chwili wpatrywania się w obrazek zrzedły im miny…

Tak właśnie mogłoby wyglądać centrum Międzylesia, gdyby szalony urbanista miejski zaakceptował postulaty radnych koalicyjnych złożone we wrześniu do powstającego właśnie planu ogólnego. 41-stronicowy dokument z wnioskami do nowego planu został przedstawiony na wrześniowej radzie dzielnicy i przegłosowany głosami rządzącej wawerskim samorządem większości. Bo Platforma Obywatelska dysponuje w radzie dzielnicy bezwzględną większością głosów i od początku tej kadencji wszystkie stanowiska i uchwały przegłosowywane są tą właśnie większością, a wola klubu radnych PO staje się, po automatycznym głosowaniu i bez związku z prowadzoną dyskusją na forum rady, stanowiskiem Rady Dzielnicy Wawer.

Zaprezentowane radnym wnioski do planu ogólnego powstały w UD Wawer, pod bacznym okiem zarządu dzielnicy choć, być może, na bazie pewnych wytycznych miejskich. W każdym razie autorów określono zacnym tytułem „praca zbiorowa” (mnie kojarzyło się to z niechlubnym historycznie tłumaczeniem – „to nie ja, to moi zwierzchnicy”).

Co to jest plan ogólny i dlaczego?
4 lipca 2024 Radni m.st. Warszawy podjęli decyzję o rozpoczęciu prac nad strategią rozwoju Warszawy 2040+ oraz planem ogólnym. Dokumenty określą, w jakim kierunku będzie rozwijać się Warszawa w perspektywie co najmniej 20 lat. Zastąpią one obecną Strategię #Warszawa2030 oraz Studium uwarunkowań i zagospodarowania przestrzennego m. st. Warszawy.  

Strategia rozwoju i plan ogólny są ze sobą ściśle powiązane. Oba te dokumenty będą stanowić podstawę do opracowywania planów miejscowych. Dodatkowo, plan ogólny stanie się również punktem wyjścia do wydawania wuzetek. Jeśli jednak nie będzie gotowy (bo jego uchwalenie przez gminy nie jest obowiązkowe) to, z automatu, od 1 stycznia 2026 niemożliwe będzie wydawanie nowych decyzji o warunkach zabudowy oraz procedowanie kolejnych planów miejscowych. Zachowają jednak ważność aktualne i obowiązujące plany.

Presja czasu sprzyja politykom
Krótki czas jaki jeszcze pozostał na przygotowanie planu ogólnego to duże wyzwanie dla stołecznego Biura Architektury. Pod presją czasu może dochodzić do nieprecyzyjnych, nieadekwatnych do okoliczności sformułowań, błędów rysunkowych, niespójności pomiędzy częścią opisową, a załącznikami tekstowymi. Stąd już tylko krok do odwołań i zaskarżeń. Jak ryby w wodzie pływają w takim śluzie politycy – przecież przejęzyczenia, omsknięcia, nieprecyzyjne określanie granic obszarów – zdarzyć się mogą wszystkim, także laikom. Przecież My chcemy dobrze.

Ekstensywnie wielorodzinnie
Wnioski do nowego planu ogólnego, w formie 41-stronicowego opracowania, zaprezentował przewodniczący komisji ładu M. Wasiewicz – pobieżnie i bezrefleksyjnie odczytał kolejne akapity udostępnionego radnym tuż przed sesją konspektu.


Nikt nie wie do końca kto przygotował gotowy do opiniowania 41-stronicowy materiał z nioskami do powstającego planu ogólnego dla Wawra. Trochę zarząd, trochę radni, trochę „wydziały merytoryczne”, znajomi, sympatycy, w dwóch słowach: „praca zbiorowa”.


W dokumencie tym znalazły się postulaty znacznie wykraczające poza dotychczasowe wyobrażenia nt. rozwoju przestrzennego naszej dzielnicy. W zasadzie, śledząc ducha autorów opracowania, Wawer miałby stać się rozległym placem budowy, także na terenach leśnych. Np. na pokaźnym obszarze Zerznia i Nadwiśla autorzy (nie wiadomo kto konkretnie, bo to „praca zbiorowa”) zaproponowali „zabudowę wielorodzinną ekstensywną”. Wystarczy jednak nałożyć na granice wytyczonego obszaru na mapę zagrożeń powodziowych i okaże się prędko, że ok 40% proponowanych pod wielorodzinną zabudowę obszarów znajduje się w obrębie tarasu zalewowego Wisły. Czy wśród autorów byli specjaliści? Bo politycy byli na pewno.

18 metrów dla Anina
W Aninie autorzy postulowali wstępnie 24 metrową zabudowę uzupełniającą dla osiedla, ale w przedstawionej na sesji wersji ograniczyli ją łaskawie do 18 metrów. Na uwagę jednego z radnych opozycyjnych, że przecież w Aninie nie występuje zabudowa tej wysokości, urzędniczka wawerskiego Wydziału Architektury ripostowała, że owszem, istnieje, i że jest to wieża anińskiego kościoła. Ups, dyplomowana architektka z uprawnieniami zapomniała, że dominanty przestrzenne takie jak wieże kościelne, obserwacyjne, strażackie, kominy fabryczne itp. nie powinny być punktem odniesienia dla kształtowania ładu przestrzennego okolicy. To są podstawy urbanistyki i planowania miast… Czyli 18 metrów, przyjemnie?

Brama wielkomiejska
to termin skonstruowany na potrzeby pogrzebanego niedawno nowego Studium dla Warszawy. Miało to być pięć świetnie skomunikowanych węzłów przesiadkowych ze skupioną wokół mnich wielofunkcyjną, kubaturową przestrzenią usługowo-biurową.

– Zaplanowaliśmy pięć bram wielkomiejskich. Będą one skupione głównie wokół dworców kolejowych: Zachodniego, Wschodniego, Gdańskiego, metra Wilanowska – dawniej nazywanego Południowym oraz Dworca Centralnego – wyjaśniał w 2023 nowy dyrektor BAiPP Bartosz Rozbiewski.

– Myślę, że będziemy jeszcze sporo dyskutować o tym, jak te bramy mają wyglądać. Czy to ma być zabudowa wysokościowa, czy niższa? Oczywiście czasem bardziej cenimy efektywność wykorzystania terenu, a czasem ważniejsza jest kwestia ochrony, chociażby widokowej, o czym nie powinniśmy w mieście zapominać – tłumaczył w 2023 architekt aktywista Leszek Wiśniewski. – Miasto nie może być tylko funkcjonalne, ale powinno też prezentować walor kulturowy, który trzeba w tych planach przewidywać.
Na próżno jednak szukać pośród wymienionych wyżej bram wielkomiejskich tej międzyleskiej. Nie ma. Nul. Non esiste. Czyim jest więc dzieckiem? – Praca zbiorowa.

Ale to nie koniec, to początek tragedii. Autorzy wawerskich wniosków do planu ogólnego uznali stację PKP Warszawa Międzylesie za solidny, wielkomiejski węzeł przesiadkowy i zapisali: „Proponuje się ustalenie dopuszczenia dominant wysokościowych o wysokości (do 50 m) w rejonie Centrum Międzylesia, tj. lokalizacji „Bramy Wielkomiejskiej” proponowanej w projekcie zmiany Studium w obszarze węzła przesiadkowego, centrum dzielnicy i przy urzędzie Dzielnicy. (…)

Wawerską Bramę Wielkomiejską proponuje się zlokalizować w rejonie usług ponadlokalnych oraz węzła przesiadkowego przy Żegańskiej/ Pożaryskiego wskazując rejon o znaczeniu ponadlokalnym w obszarze w rejonie ulicy Żegańskiej na odcinku pomiędzy ulicami Patriotów – Szpotańskiego- Przedwiośnie oraz pomiędzy ul. Hafciarską i granicą lasu przy szpitalach.”

Na załączonej grafice spróbowałem określić opisany nieprecyzyjnie obszar dla dominant wysokości 50 metrów. 50 metrów to około 15-16 kondygnacji. Na prezentacji padły słowa: dostosowanie do tradycji budownictwa lokalnego, kontynuacja zabudowy… Wypowiadali je politycy, członkowie koalicji, z empatią i troską o naszą wspólną przestrzeń. Nawet się nie dziwię, że nikt nie chciał się przyznać do autorstwa tej chorej idei, ale jednocześnie zaskakuje mentalne porozumienie i poczucie wspólnoty z autorami tej „pracy zbiorowej”, bo tak odbieram 13 głosów „ZA”, oddanych przez wszystkich radnych Koalicji Obywatelskiej (12) oraz radnego Z. Gójskiego (1).

Rządzimy
Rządzący wawerskim samorządem politycy wzięli się za planowanie przestrzenne. Połowa z nich na sesjach i komisjach, bardziej od prowadzonych dyskusji, interesuje się treściami na swoich smartfonach, a jednak mają władzę, więc ich wola jest wolą narodu. Dzieje się tak dlatego, ponieważ w ostatnich wyborach samorządowych z list KO weszło do wawerskiej rady dzielnicy 12 osób (na 23 miejsca).

Ta większość bezwzględna jest dla polityków jak cykuta z opóźnionym działaniem. Jest wspaniale, jest euforia, teraz K my, ale za zakrętem czai się kompromitacja.

Pomysł na Bramę Wielkomiejską w osiedlu Międzylesie w dzielnicy Wawer nie urodził się w głowach urbanistów, planistów, architektów – to pewne (przygotowany przez nich ubiegłoroczny projekt nowego Studium wylądował w koszu). Takie chore pomysły mogły powstać wyłącznie na jałowym gruncie niewiedzy i megalomanii lokalnych satrapów politycznych. Dlaczego? Bo im wolno. Bo rządzą, zgodnie z regułami demokracji.