Pod dyskusję
Wawerskie osiedle Anin od powstania ponad sto lat temu ma swój specyficzny charakter. Zgodnie z założeniami miało być urzeczywistnieniem idei wzorcowego, podmiejskiego, zielonego osiedla. Obszar Anina, początkowo podzielony w większości na działki o powierzchniach wystarczających do ulokowania wygodnych domów i sporych ogrodów nie odpowiada dziś już niestety w pełni początkowej idei; prócz kilku osiedli domów wielorodzinnych (IBJ, osiedle drogowców) pojawia się na terenie Anina coraz więcej budynków wielorodzinnych – kamienic wstawionych między wille.
Trudno mieć pretensje do tych, którzy zauroczeni naszym lokalnym klimatem chcą zamieszkać wśród nas; można jednak z rezerwą odnosić się do warszawskich władz samorządowych, które z jednej strony demonstracyjnie zasiewają trawą torowiska czy zasypują tunele w centrum miasta (Złota!). albo i sadzą polne kwiaty na przystankowych wiatach, z drugiej jednak – akceptują likwidację zielonych płuc miasta (zwanych niegdyś klinami napowietrzającymi), do których Anin się zaliczał. Dziwne to zrównoważenie rozwoju się zdaje…
Odstąpienie od pierwotnej idei pociąga za sobą rozmaite skutki. Między innymi okazuje się, że wąskie stosunkowo, urokliwe anińskie uliczki, dostosowane do luźnej, willowej zabudowy, przestają spełniać prawidłowo komunikacyjne zadania wówczas, gdy muszą przyjąć na siebie także funkcje parkingowe w rejonach intensywniejszej zabudowy.
Oczywiście na miejscowe zagęszczenia następują miejscowe reakcje. Przykładem jest wprowadzenie ruchu jednokierunkowego na VIII i XI Poprzecznej, zastawionych samochodami mieszkańców blokowiska w sąsiedztwie stacji kolejowej Warszawa Anin. I tak na tych ulicach ruch dwukierunkowy przestał już być możliwy.
Miejscową reakcją na zagrożenia kolizyjne jest też tzw. wprowadzenie strefy zamieszkania na odcinku VI Poprzecznej; niejasne jest jednak jej ograniczenie do tego odcinka tej ulicy.
Pojawiają się w różnych miejscach naszego osiedla kolejne, oznakowane przejścia dla pieszych (na przykład na ul. Zorzy, ul. Alpejskiej), niewątpliwe zwiększające bezpieczeństwo pieszych; nadal jednak w wielu miejscach mamy do czynienia z domniemaniem istnienia przejścia sugerowanego (zbieg IX Poprzecznej z ul. Kosynierów czy przejście przez ul. Kajki na końcu ul. Zorzy).
Obserwując te zmiany, a także zdarzające się na naszych uliczkach tzw. dzwony lub co gorsze – potrącenia pieszych, dochodzę do wniosku, iż warto byłoby doprowadzić do kompleksowej refleksji na temat organizacji ruchu w Aninie.
Nie mam dostępu do statystyk, nie wiem nawet, na ile dokładnie odwzorować mogą pojawiające się zagrożenia, lecz nawet bez tego możemy się chyba zgodzić co do kilku spraw.
Po pierwsze więc – zagrożenia kolizjami występują na wszystkich, anińskich uliczkach, zwłaszcza tam, gdzie ogrodzenia lub roślinność ograniczyły widoczność.
Po drugie – zagrożenia te wzrastają siłą rzeczy tam, gdzie uliczka staje się notorycznym parkingiem.
Po trzecie – lekkomyślność niektórych kierujących, przekraczających roztropnością uzasadnioną prędkość uzasadnia wprowadzenie ograniczeń.
Chcę Państwa namówić do dyskusji na temat rewizji anińskiej organizacji ruchu, zwiększającej bezpieczeństwo i komfort życia nas wszystkich. W tym miejscu przywołam dwie definicje zawarte w ustawie z 20 czerwca 1997 r., Prawo o ruchu drogowym, popularnie zwanej Kodeksem drogowym.
Zgodnie z jej art. 2 pkt 11a przejście sugerowane to nieoznakowane, dostosowane technicznie miejsce umożliwiające przekraczanie jezdni, drogi dla rowerów lub torowiska przez pieszych, niebędące przejściem dla pieszych.
Stylistyka prawodawcy jest w tym miejscu dość złożona, dopuszczając ruch pieszych tam, gdzie nie jest to wyraźnie wskazane; nie mniej jednak, jeśli przypomnimy przykłady z naszej okolicy, sprawa staje się prostsza. Niewątpliwie więc z takimi przejściami sugerowanymi mamy do czynienia w ciągu chodnika wzdłuż ulicy Zorzy, od Kajki do Pazińskiego, przy przekraczaniu kolejno Niemodlińskiej, Kosynierów czy Zambrowskiej. Co ważne – na przejściu sugerowanym, w przeciwieństwie do przejścia oznakowanego, pieszy nie ma pierwszeństwa.
I druga definicja – ten sam art. 2 Kodeksu drogowego, lecz pkt. 16): strefa zamieszkania to obszar obejmujący drogi publiczne lub inne drogi, na którym obowiązują szczególne zasady ruchu drogowego, a wjazdy i wyjazdy oznaczone są odpowiednimi znakami drogowymi.
Dodam, że w strefie zamieszkania pieszy jest uprzywilejowanym uczestnikiem ruchu – ma pierwszeństwo przed pojazdem i może poruszać się całą szerokością drogi, na skrzyżowaniach równorzędnych obowiązuje zasada prawej ręki, dopuszczalna prędkość pojazdu wynosi 20 km/h, a parkowanie jest dopuszczalne jedynie w miejscach wyznaczonych. Strefę tę wyznaczają znaki D-40 i D-41.

Zachęcając do podjęcia dyskusji na temat organizacji ruchu w Aninie (do dyspozycji PT Czytelników są redakcyjne maile) zaprezentuję kilka wstępnych propozycji.
Po pierwsze więc – i tu już nie będę przytaczać ustawowych definicji – opowiadam się za upowszechnieniem progów zwalniających. Progi wyspowe mogą się pojawiać nawet na ulicach wykorzystywanych przez komunikację miejską i służby publiczne (przykład wawerskiej ul. Mrówczej). Nadmierna prędkość na wąskich uliczkach z kiepską widocznością to znaczne zagrożenie dla pieszych; seniorów i dzieci, ale także – zwiększone ryzyko zderzeń.
Po drugie – wydaje się, że niejednoznaczny, mało znany, formalny charakter tzw. przejść sugerowanych, niekiedy niestety bezpośrednio sąsiadujących z przejściami klasycznymi przemawia za zastąpieniem pierwszych – drugimi. Niech już dzielnicowa administracja odżałuje te trochę białej farby na pasy.
Trzecią propozycją jest rozpowszechnienie stosowania w Aninie tzw. stref zamieszkania, zwłaszcza tam, gdzie trzeba się liczyć ze zwiększonym ruchem pieszych; na Zorzy i Alpejskiej w sąsiedztwie LO XXVI i „Kąta”, na Rzeźbiarskiej od V do VI Poprzecznej i na Bosmańskiej (szlak licznych wiernych zmierzających do kościoła), na Odrodzenia i Homera w sąsiedztwie SP 218. Są również w Aninie fragmenty ulic o nawierzchni pozwalającej na rozwinięcie znacznych prędkości, a pozbawione chodnika (jak Niemodlińska od VI Poprzecznej do granicy Międzylesia), gdzie liczni kierowcy parkując dodatkowo ograniczają widoczność.
Zadbajmy o bezpieczeństwo nasze i naszych bliskich!
Mi udało się nakłonić gminę do ustawienia znaków D-40 (strefa zamieszkania) na jednej z uliczek Międzylesia. Mamy też progi zwalniające. Niestety nie mamy chodnika. Bezpieczeństwo się poprawiło. Niestety jeden z mieszkańców, który ma nielegalnie wybudowane obiekty zaskarżył gminę, że progi przeszkadzają mu biznesie. Przy pozwie zapomniał napisać, że budynki to samowola budowlana. Człowiek ten też lubi szybko jeździć i progi tez go denerwują, bo nie może do domu podjechać z prędkością 100 km/h, tylko 20. A najgorsze jest to, że zainteresował tą sprawą jednego z radnych, który wystosował interpelację w sprawie tej drogi (progi). Radny w piśmie stwierdził, że może by może je zdjąć,
bo przecież nikt tu nie jeździ z prędkością powyżej 20 km/h. Śmiech na sali. Tak więc sam pomysł jest dobry, ale trzeba wziąć pod uwagę opór jednostek. Ja jestem dodatkowo za ograniczeniem tonażu do 5-10 t. z wyłączeniem służb miejskich. Jako ciekawostkę napiszę, że do tej samowoli budowlanej przyjeżdżały tiry o tonażu 40t po kilka sztuk dziennie – i to na wąską uliczkę. Hałas, smród i kłopoty z przejazdem przez ulicę.
„zainteresował sprawą” jednego z radnych – niezły eufemizm