Czy cmentarz to element zieleni miejskiej?
Tradycyjnie w dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny ludzie tłumnie odwiedzają stołeczne nekropolie. Główny cel tych wizyt to modlitwa, wspomnienie przodków, spotkanie z rodziną, coraz częściej dostrzegamy również historyczne i artystyczne walory sztuki sepulkralnej. Ja postaram się zwrócić uwagę na przyrodnicze aspekty funkcjonowania wawerskich cmentarzy. Przynajmniej teoretycznie są one elementem zielonej infrastruktury miasta i powinny świadczyć również usługi ekosystemowe.
Cmentarz Ofiar II Wojny
Jedna z najbardziej znanych i często pokazywanych w mediach, lokalna nekropolia, to Cmentarz Ofiar II Wojny Światowej, zlokalizowany przy ul. Kościuszkowców. Cmentarz ten powstał na terenie rezerwatu przyrody Las Wawerski. Obowiązująca od 1952 roku nazwa tego obszaru to rezerwat Króla Jana Sobieskiego (jest ona zupełnie nietrafiona, gdyż monarcha nic wspólnego z tym terenem nie miał). Przestrzeganiem prawa ochrony przyrody nikt w czasie okupacji oczywiście się nie przejmował. W efekcie na niewielkim wzniesieniu pośród wiekowych sosen i dębów pochowano żołnierzy poległych w 1939 r., ofiary Zbrodni Wawerskiej, a w kolejnych latach zwłoki pomordowanych, poległych i zmarłych w wyniku wypadków osób. Początkowo cmentarz był harmonijnie wkomponowany w leśną przyrodę. W latach 60-tych, w związku z przebudową obiektu, drewniane krzyże i leśne runo, zastąpił wszechobecny beton oraz umiejscowiony w centralnym punkcie, wielki palnik gazowy. Utrzymano jednak leśny charakter cmentarza, wprowadzono tam jednocześnie wiele, obcych dla ekosystemu i ekspansywnych, gatunków roślin. W 1986 roku cmentarz został objęty ochroną jako część Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Pod koniec lat 80-tych ustawiono (do dzisiaj nie zdekomunizowany) obelisk, znowu zapominając, że to teren rezerwatu przyrody, na tej samej zasadzie wybudowano obok, przystanek autobusowy. Od samego początku istnienia cmentarza problem stanowiły śmiecie wyrzucane do sąsiedniego lasu.
Dopóki były to gliniane znicze, doniczki oraz chryzantemy, nie stanowiło to aż tak wielkiego problemu. W latach 90-tych do lasu zaczęły masowo trafić odpady z tworzyw sztucznych, szklane znicze i wszystko co uważano za zbędne w trakcie „porządkowania” grobów. Niestety nigdy nie widziałem aby na tym terenie pojawił się jakiś większy pojemnik do którego ludzie mogliby wrzucać śmiecie. Nie jest też do końca jasne kto jest właścicielem, opiekunem, zarządcą, tego terenu. Wraz ze śmieciami i liśćmi wyrzucane są również pędy i nasiona roślin, które masowo rozwijają się w lesie otaczającym cmentarz, powodując zanik charakterystycznych dla tego lasu roślin runa.
Nadzieją na rozwiązanie tych problemów był tworzony przez blisko trzy dekady plan ochrony rezerwatu, później również obszaru Natura 2000. W międzyczasie cmentarz uznano za obiekt zabytkowy. Efekt ww. zdarzeń okazał się jednak dla przyrody tragiczny. Pomimo uchwalenia w 2018 roku, planu ochrony rezerwatu, śmiecie nadal są wyrzucane do lasu. Na domiar złego, do planu ochrony wprowadzono zapis zezwalający na „zabiegi pielęgnacyjne w drzewostanie” na cmentarzu oraz w promieniu 30 m od jego granic. W praktyce plan ochrony zezwala więc na wycięcie wszystkich drzew na obszarze ponad 1 ha. Są one przecież już bardzo stare i można arbitralnie uznać, że stanowią zagrożenie dla betonowego komponentu cmentarza. Jednocześnie w planie nie umieszczono zapisu nakazującego sadzenie nowych drzew w miejscu wyciętych. Wkrótce po uchwaleniu planu „ochrony” zaczęto realizować jego zapisy. Wycięto szereg drzew, w tym ponad 210 letnią sosnę. Wyrwano również jej pień a w jego miejscu położono betonową płytę. Niestety, można wyciągnąć wniosek, iż na cmentarzu zabytkiem są betonowe nagrobki z czasów Gomułki, a ponad 200 letnie drzewa, od zarania stanowiące o charakterze tego miejsca, są zbędne i stanowią zagrożenie dla pomników postawionych 60 lat temu. Konserwacja betonowych zabytków przebiegała bardzo dynamicznie, a jej efektem były stosy gruzu, który robotnicy składowali bezpośrednio na pniach rosnących tam wiekowych dębów.
Cmentarz Marysin Wawerski
Na terenie tego samego kompleksu leśnego, również w latach 40-tych, powstał cmentarz przy ul. Klasztornej, obecnej Korkowej. Teren ten został wydzielony w 1934 roku, w trakcie parcelacji lasów hr. Adama Branickiego. Faktycznie już w tym okresie obszar ten był pozbawiony drzew. Po zakończeniu wojny całe otoczenie cmentarza zalesiono, zadbano również o drzewa i krzewy na terenie nekropoli. W ciągu kolejnych dekad cała przestrzeń zarezerwowana na pochówki została wypełniona grobami. W latach 90-tych pojawił się kontrowersyjny pomysł powiększenia cmentarza kosztem lasów Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Wiele osób proponowało inne lokalizacje, padały merytoryczne argumenty o bezsensowności powiększania cmentarza. Było to przecież działanie doraźne, a miejsc na groby zawsze będzie zbyt mało. Kierując się tokiem myślenia zwolenników powiększenia cmentarza, za 100 lat zajmie on cały kompleks leśny. Po burzliwych dyskusjach urzędnicy osiągnęli swój cel, przyroda ustąpiła miejsca nekropolii. Teren powiększono o 5,5 ha lasu z czego ponad 3 ha od razu wycięto, budując dodatkowo kaplicę. Zgodnie z przewidywaniami udostępniony teren bardzo szybko zapełnił się grobami. Pozostały w obrębie cmentarnych murów las pozostawiono w rezerwie. W 2018 roku uchwalono plan ochrony rezerwatu Króla Jana III Sobieskiego, a cmentarz znalazł się w jego otulinie. Zagospodarowaną już część umieszczono w strefie A otuliny, gdzie dopuszczono dalszą działalność funeralną, obszar B, obejmujący wciąż zalesioną część cmentarza, miał pozostać w niezmienionym stanie. Analogiczne zapisy zostały zawarte w uchwalonym w 2004 r. dla tej części Marysina, miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Nowa część cmentarza została podzielona na obszary ZC i ZL.
Pierwszy dedykowany funkcji grzebalnej, symbol Z sugeruje, iż powinien to być równocześnie teren zielony. Słusznie zawarto w planie dwa adekwatne zapisy „wskazuje się drzewa o wysokich wartościach krajobrazowych do zachowania i ochrony, „zaleca się bogate zagospodarowanie zielenią terenu cmentarza”. W praktyce w tej części nekropoli pozostawiono jedynie kilka brzóz a wszystkie pozostałe drzewa wycięto. Nieliczne drzewa liściaste, które posadzono są celowo deformowane, nie mają więc szans na osiągnięcie większych rozmiarów. Nowa część cmentarza latem stanowi rozgrzaną betonową patelnię. W planie widniej również zapis „wody opadowe należy odprowadzać do gruntu na terenie działki” W rzeczywistości nagrobki są lokalizowane w maksymalnym zagęszczeniu. Obszar taki stopniowo traci zupełnie zdolność do pochłaniania wód opadowych.
Drugi obszar oznaczono w planie jako ZL, czyli teren leśny. Wskazania w zakresie przeznaczenia tego terenu są jednoznacznie zapisane „zakazuje się zmniejszania powierzchni leśnych oraz trwałych przekształceń naturalnej rzeźby terenu”. Niestety drzewa stopniowo znikają z tego obszaru, a miejsce lasu zastępuje rozrastające się składowisko różnorodnych odpadów, ziemi, gruzu. Zawleczono tam także rdestowca, inwazyjną azjatycką roślinę stanowiącą zagrożenie dla rodzimej przyrody. Niszczona jest również urozmaicona rzeźba tego terenu. Jest ona świadectwem historii Marysina. Gdyż w tym rejonie funkcjonowała kopalnia gliny, stąd też tradycyjna nazwa osiedla Wawer-Glinki. Można zadać sobie pytanie, dlaczego marysiński cmentarz nie może przypominać parku i być tak piękny i zielony jak np. Cmentarz Bródnowski czy Powązki. Negatywny wpływ rozbudowy cmentarzy na przyrodę uwidacznia się w wielu innych miejscach Wawra np. w Aleksandrowie, Zerzeniu czy Radości.
Cmentarze – wielofunkcyjność
Zadrzewione, dobrze zagospodarowane cmentarze stanowią powierzchnię biologicznie czynną, obszar wsiąkania wód opadowych, miejsce występowania wielu gatunków ptaków, ssaków, gadów i owadów. Mogą pełnić istotną rolę w adaptacji miast do zmian klimatu. Niestety w wielu miejscach w Polsce widać systematyczną zagładę cmentarnej zielni. Drzewa są wycinane, podtruwane, okaleczane. W konsekwencji cenny element krajobrazu zamienia się w betonową pustynię i źródło trudnych do zagospodarowania, niesegregowanych śmieci. Powiększanie istniejących i tworzenie nowych cmentarzy nie ma sensu. Średnio rocznie w Polsce umiera około 450 000 osób. Aby zapewniać im wszystkim tradycyjne pochówki, należałoby w cmentarz zamienić znaczną część naszego kraju, a i tak prędzej czy później zabraknie miejsca.
dr hab. Jakub Gryz
prof. Instytutu Badawczego Leśnictwa
mieszkaniec Wawra
0 komentarzy