Kaczy Dół – Międzylesie. Archeologia pamięci. Część 4.

Autor: , Osiedle: Międzylesie Zerzeń Data: .

Za przejazdem kolejowym, już na obszarze Kolonii Zerzeń, znajdowało się przedłużenie ulicy Niepodległości (obecnie ul. Żegańska) w kierunku Zerzenia. Nad przejazdem którejś nocy – według Józefa Sypuły był to rok 1931 albo 1932 – na przewodach elek­trycz­nych zawisł wielki czerwony trans­pa­rent. Widniały na nim trzy duże białe litery L, co czytało się – jak pamięta Sypuła – Liebknecht, Luksemburg, Lenin. Mimo upływu ponad czterdziestu lat od tamtego wydarzenia (rozmowa miała miejsce w 1973 roku), Sypuła nie bez dumy wspominał, że transparent zdołano zdjąć dopiero około godziny jedenastej przed południem. A także i to, jak nazajutrz w warszawskich gazetach czytał doniesienia, że komuniści w Międzylesiu zniszczyli linie wysokiego napięcia powodując zwarcie przewodów i pozbawiając okolice elektryczności. Podkreślał jednak, że nieprawdziwy był dalszy ciąg jakoby na tory kolejowe położono podkłady ­chcąc spowodować wykolejenie pociągu eks­pre­so­we­go do Lwowa.

Józef Sypuła w warsztacie Spółdzielczego Zakładu Szewskiego. Rok 1975. Fot.: E. Karwacki

Józef Sypuła był szewcem i członkiem grupy młodzieżowej KPP w Międzylesiu (po wojnie wycofał się z działalności politycznej i w 1947 roku został skreślony z listy członków partii). Należeli do niej także drugi Sypuła, Władysław, również szewc, oraz Henryk Całka, Antoni Ambroziak, Władysław Siek, Józef Świątek i Franciszek Nurzyński. Z grupy starszych Sypuła współdziałał z Filipem Brzesz­czem, zdunem. Przygotowywał on tzw. „żabki” do zawieszenia transparentu oraz szablony do malowania haseł propagandowych na murach (po woj­nie Filip Brzeszcz zrezygnował z dzia­łal­noś­ci i nie przyjął odznaczeń). W grupie starszych miejscowej komórki KPP znajdowali się ponadto Józef Szymański, szewc, Wacław Jakubczyk, bez zawodu, i Jagodziński, murarz, którego imienia Sypuła nie zapamiętał. Młodzi dokształcali się politycznie słuchając odczytów i uczest­ni­cząc w dyskusjach organizowanych latem w znanych sobie miejscach w lasach hrabiego Bra­nic­kie­go, brali ­udział w manifestacjach 1-majowych w Falenicy rozpędzanych przez konną policję, i zazwyczaj z okazji tego właśnie święta malowali hasła na murach albo rozrzucali ulotki. Te Sypuła przywoził z Otwocka. Rozrzucali je przed świtem między przystankami kolei szerokotorowej i kolejki wąskotorowej, wokół hal fabrycznych należących wówczas do firmy Niels Baren C. O., skrzyżowania ulic Niepodległości i 11 Listopada (obecnie Żegańskiej i Pożaryskiego), w okolicach huty szkła M. Szpit­bau­ma naprzeciwko wylotu ulicy Koś­ciel­nej (obecnie ul. Paprociowa), a nawet – grając policji na no­sie – w pobliżu pos­te­run­ku PP, gdzie nie­raz byli przesłuchiwani. W pobliżu Wiśniowej Góry trze­ba było uważać na braci Porębskich – mówi Sypuła. Bili. Należeli do ja­kiejś prorządowej organizacji paramilitarnej i bywało, że chadzali w mundurach, a nawet z bronią1.

Władysław Porębski w mundurze Związku Strzeleckiego.

Czerwony transparent z bielejącym trzema literami L i akcję jego zdej­mo­wa­nia musieli oglądać Andrzej i Bronisława Wróblowie, właściciele piętrowej murowanicy z restauracją na parterze przy ulicy Niepodległości 2 róg ul. Piłsudskiego (do niedawna budynek ten istniał pod adresem ul. Żegańska 2, obecnie w tym miej­scu znajdują się schody do przej­ś­cia podziemnego na skrzyżowaniu ul. Żegańskiej i ul Pa­trio­tów). Wejście umiesz­czo­ne w elewacji narożnej i balkon nad nim uświetniały raczej surowy, masywny biało tyn­ko­wa­ny budynek. Wystawiony w eks­po­no­wa­nym miej­scu, obok przystanku kolejowego i naprzeciwko fabryki, dawał wgląd nie tylko na skrzyżowanie ulic, przejazd i peron stacji zbudowanej w 1936 roku, ale z piętra również na okolice hal fabrycznych oraz na to, co działo się za torem kolejowym na krótkiej drodze prowadzącej do przystanku kolejki wąskotorowej (zbudowany w 1912 roku). Sama Wróblowa, osoba postawna i znacznej tuszy była niezbyt rozmowna, raczej zamknięta i dość obcesowa w obyciu. Słysząc i widząc wiele z tego, co dzia­ło się w osadzie o nader swoistym charakterze, musiała zachowywać ostrożność, a i umiejętnie radzić sobie z różną, często szczególną klientelą restauracji.

Sąsiadem Wróblowej był najpierw Bolesław Paprocki, a następnie inżynier Jan i Emilia Włodarscy. Od­ku­pio­na w 1936 roku od poprzedniego właściciela willa (obecny adres tej posesji to ul. Żegańska 2A) stała inaczej niż reszta ma­ło­mias­tecz­ko­wej zabudowy tego odcinka ulicy Niepodległości – wśród owocowych drzew w głębi zadbanego ogrodu otoczonego gęstym żywopłotem żywotników. Była prawie niewidoczna z ulicy. Jan Włodarski cieszył się mirem wśród miejscowej społeczności. Został wybrany na przewodniczącego komisji rewizyjnej w zarządzie międzyleskiej straży pożarnej, później powierzono mu stanowisko skarbnika, a następnie ponownie przewodniczącego komisji rewizyjnej2. Starszy z jego synów, Wie­sław, w latach późniejszych ukończył Politechnikę Warszawską, a młodszy, Andrzej – Akademię Medyczną spe­cja­li­zu­jąc się w medycynie nuklearnej. Cała rodzina należała do wspólnoty Kościoła ewangelickiego.

Budynki kolonii/osady robotniczej przy dawnej ulicy J. Piłsudskiego (obecnie ul. Patriotów). Stan z 1973 r. Fot.: Andrzej Głowacki

 

Budynek łaźni i świetlicy kolonii/osady robotniczej. Stan z 1973 r. Fot.: Andrzej Głowacki

Willę Włodarskiego od następnej na­le­żą­cej do Walerego Kani (budynek obecnie pod adresem ul. Żegańska 2C), dzieliły dwie parcele o znacznej po­wierz­ch­ni (łącznie 2570 m kw.) wykupione w 1937 roku przez Władysława i Bronisławę Sadłowskich. Po rozbiórce starej za­bu­do­wy otwierały szeroki dostęp do zes­po­łu drewnianych parterowych bu­dyn­ków zajmującego większość ob­sza­ru ograniczonego ulicami Nie­pod­leg­łoś­ci, Piłsudskiego, Wąską (obecnie ul. Kożuchowska) i Dwor­cową. Wszystkie jednakowe, kry­te czarną papą położoną na dwu­spa­do­wych spłaszczonych dachach, wyglądem przypominały baraki. Były to domy dwurodzinne. Od­dziel­ne wej­­ś­cia umiesz­czo­no w elewacjach szczy­to­wych. W jedynym mu­ro­wa­nym budynku znajdowała się łaźnia i świet­li­ca. Prawdopodobnie do tego właśnie zespołu budynków odnosi się wzmianka w opra­co­wa­niu Ewy Popławskiej–Bukało. Autorka pi­sząc o sprzedaży w 1920 roku Fabryki Wyrobów Metalowych „Wawer” zniszczonej w 1915 roku pożarem Maksymilianowi Li­sow­skie­mu, cytuje artykuł „Polska placówka przemysłu metalowego” z czasopisma „Świat” nr 16 z 1924 r. mówiący, że „Na terenie tym znajdowała się też należąca do fabryki kolonja robotnicza”3. Jeśli tak, to można domniemywać, że kolonię tę zbudowano mniej więcej w tym samym okresie co fabrykę. Możliwe, że pierwotnie domy przeznaczone były dla bu­dow­ni­czych fabryki, a do­pie­ro następnie dla zatrudnionych w niej robotników. Z kolei Henryk Wierz­chow­ski podaje, że według pierwszego spisu ludności w II RP przeprowadzonego w 1921 r. „w osadzie fabrycznej było 9 budynków i 79 mieszkańców”4. Wszystko to jednak dotyczy okresu poprzedzającego zmianę nazwy miej­sco­woś­ci, a zatem i wytyczenia ulic oraz nadania im nazw. W źródłach dotyczących nieruchomości pod pierwotną nazwą „Kaczy Dół Nr 13” leżącej po obu stronach drogi, nazwanej później ulicą Niepodległości, brak wzmianek o „kolonii robotniczej” i „osadzie fabrycznej”. Wydaje się to po­twier­dzać jej związek z fabryką.

Budynek Wróblów. Z prawej strony dyżurka dróżnika przed przejazdem kolejowym. Stan z 1973 r.

Po upadłości fabryki wagonów wąskotorowych Maksymiliana Lisowskiego w 1929 r. nieruchomość przejął Bank Towarzystw Spółdzielczych Spółka Ak­cyj­na. Prawdopodobnie wówczas to potraktowano rozdzielnie nieruchomość z zabudowaniami fabrycznymi i kolonię/osadę robotniczą. Wspomina o tym Karol Mroziński (1905), tokarz–frezer w FAE K. Szpotańskiego. Łączy on podział z licytacją i umieszcza je w roku 1931. Nie wiemy, czy razem z fabryką osada przeszła w ręce dzier­żaw­cy Nielsa Barena producenta walców drogowych. Po zakończeniu przez niego działalności w 1934 lub 1935 r., ”Posesję tę, własność wówczas Banku Towarzystw Spółdzielczych, nabył Dyr. Szpotański 27 czerwca 1938 r. na własny rachunek – wobec sprzeciwu akcjonariuszy, którzy nie sądzili, że dalsza rozbudowa fabryki jest ko­niecz­na. (…) Już 1 sierpnia 1938 r. jako pierwsze aparaty wysokiego napięcia zostały przeniesione z Warszawy do Międzylesia wyłączniki 150 kV. (…) 20 kwietnia 1939 r. odbyło się uroczyste otwarcie oddziału w Międzylesiu. Oddział Międzylesie zatrudniał wte­dy 250 osób, w tym 20 inżynierów i techników”5. Autor tekstu nie podaje przy tym jakiejkolwiek wzmianki o kolonii/osadzie przy­fab­rycz­nej. Również w opracowaniu Zbigniewa Filingera, który pisze, że Kazimierz Szpo­tań­ski „zakupił fabrykę wraz z terenem ok. 5,5 ha”6, brak in­for­ma­cji dotyczącej zespołu drewnianych budynków mieszkalnych. Inżynier Ry­szard Winsze – jak pamięta jego syn Jerzy – został przez Kazimierza Szpo­tań­skie­go ściągnięty z Wołomina do fabryki już w 1937 r. i zamieszkał nie w pobliskiej „osadzie”, lecz w mieszkaniu wynajętym przy ul. Tadeusza Kościuszki 36 (obecnie ul. Niemodlińska). Jednak w pamięci Wie­sła­wa Gwadery (1931) zachowało się, że zatrudnienie jego ojca przez Kazimierza Szpotańskiego w fabryce, również w 1937 r., łączyło się z przeprowadzką całej rodziny do jednego z tych drewnianych parterowych domów. Łaźni Gwadera już nie pamięta, mimo że zachował wspomnienie o kąpielach w drewnianej balii do prania. Jednak nie od Szpotańskiego, ale od Banku Towarzystw Spółdzielczych w styczniu tegoż roku wydzielony plac z budynkiem przypisanym do ulicy Dworcowej 5 zakupił za 9 tys. złotych Tadeusz Filipowicz, który przeniósł się tu z Wiśniowej Góry. Budynek był jednak tak zniszczony, że trzeba było go rozebrać i na starych fundamentach postawić od nowa. Filipowiczo­wie zamieszkali w nim jeszcze tego samego roku. Podobnie w 1937 roku place z budynkami zakupiły rodziny Zdu­ni­ków przy Dworcowej 7 oraz Gawryszewskich i Miszewskich ko­lej­ne przy ulicy Józefa Piłsudskiego (obecnie ul. Patriotów), a dwie parcele przy ulicy Niepodległości także wspom­nia­ni już Sadłowscy. Później w jednym z budynków przy ulicy J. Piłsudskiego w pobliżu kamienicy Wróblów znalazł siedzibę Urząd Pocztowy, przeniesiony tam z tymczasowego pomieszczenia w remizie OSP. Związek kolonii/osady z fabryką został ostatecznie przerwany i wówczas bezpowrotnie straciła swój charakter. Dziś z całego zespołu pozostały tylko resztki, i to w stanie wielce zmienionym (np. budynek pod adresem ul. Dworcowa 5B).

Cdn.

Bogdan Birnbaum
Wiktor Kulerski

Przypisy końcowe:
1. Antoni, Jan, Leopold i Władysław Porębscy należeli do Związku Strzeleckiego, tzw. “Strzelca”.
2.Historia Ochotniczej Straży Pożarnej Warszawa-Międzylesie, dz. cyt.
3. Ewa Popławska-Bukało, Dawna fabryka Szpotańskiego w Międzylesiu. Zabytkowy zespół poprzemysłowy w Międzylesiu. Wydruk komputero­wy, str.4. Opracowanie z 2005 roku nieopublikowane. Cyt. za zgodą autorki.
4. Henryk Wierzchowski, Z dziejów Międzylesia, Biblioteka Publiczna Dzielnicy Wawer, Warszawa 2005, str.17.
5. Monografia pierwszej Państwowej Fabryki Aparatów Elektrycznych, dawniej K.Szpotański i S-ka S.A., Warszawa. Maszynopis niedatowany, bez autora, prawdopodobnie sporządzony przez samego Kazimierza Szpotańskiego w 1947 r., jak może wynikać z treści.
6. Zbigniew Filinger, dz. cyt.

Wnętrze hali wschodniej FAE Kazimierza Szpotańskiego. Fotografia z archiwum FAE. (obecnie galeria handlowa Ferio Wawer.)