W imieniu drzew
Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. A zaczęło się z pozoru niewinnie, kiedy w 2014 roku nastała wiosna. Zazieleniły się piękne topole nadwiślańskie rosnące wzdłuż peronu stacji Gocławek. Dało się wyczuć atmosferę jak na takim malowniczym, wiejskim dworcu. Zastanawiałam się jakie czasy pamiętają. Ile już rosną i ile jeszcze przetrwają. Ile tlenu dają i ile ptasich rodzin ma tam gniazda. Odprowadzałam tatę na pociąg. Szliśmy w słońcu i w cieniu drzew. Jak to dobrze, że mamy chociaż te drzewa! To jedyna atrakcja stacji Gocławek.
Tymczasem ruszyła budowa parkingu przy peronie kolejki. Moje topole stoją dumnie i dają cień. Rzeczywiście prace budowlane postępowały, drzewa stały jak dotąd, spokojnie. Jak to dobrze, że ktoś pomyślał, żeby je zabezpieczyć, bo przecież będą dawały cień na ten nasłoneczniony parking. Któregoś dnia zerkam przez okno i … nie wierzę własnym oczom. Topole zniknęły! Tak nagle w trakcie budowy, bez zapowiedzi, jakby ktoś zdanie zmienił. Nie będzie już klimatu, zamiast tlenu i cienia pozostanie tylko beton. Dlaczego?
Zastanawiałam się czy to łatwo jednym podpisem urzędnika ściąć tyle drzew i to bez mrugnięcia? Pytam: kto i dlaczego to zrobił? Rzecznik Urzędu Dzielnicy Wawer Konrad Rajca odpowiada mi jednym tchem: „Część parkingów przy stacji PKP Gocławek znajduje się na terenie PKP (jest podpisana umowa na dzierżawę), a część znajduje się na działkach m.st. Warszawy. Umowa dzierżawy z PKP zawiera między innymi: lokalizację, okres obowiązywania i opłatę za dzierżawę. Drzewa wzdłuż torów zostały ścięte ponieważ kolidowały z budową parkingu, decyzję wydał Wydział Ochrony Środowiska. W ramach wydanych decyzji zezwalających na wycinkę drzew kolidujących z budową parkingów przy stacjach PKP w 2014 r. zostały wykonane nasadzenia zamienne. Koszt budowy parkingu przy stacji PKP Gocławek wyniósł około 275 tysięcy zł. Za wycięcie drzew nie była wnoszona opłata, zostały wykonana nasadzenia zamienne.”
Nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, że w mieście są potrzebne drzewa. Drzewa poza funkcją estetyczną spełniają wiele ważnych potrzeb człowieka żyjącego pośród betonów. Dlaczego o tym nie pamiętają władze dzielnicy? Miasto potrzebuje zwłaszcza dużych, starych drzew, które stanowią „zieloną infrastrukturę” to znaczy, że poprawiają i podnoszą komfort życia mieszkańców. Wszyscy wiedzą, że drzewa produkują tlen, nawilżają i oczyszczają powietrze, ale także regulują retencjonowanie wody, czy wreszcie dają cień i obniżają temperaturę na rozgrzanym, miejskim bruku. Ważną rolę odgrywa tutaj transpiracja – czyli odparowywanie wody pobranej z gruntu. W czasie ulewnych deszczy obecność drzew niejako stabilizuje podłoże i może uchronić przed okresowym podtopieniem, poprzez infiltrację i magazynowanie wody. Natomiast w czasie suszy drzewa stopniowo odparowują zmagazynowaną wodę, nawilżając i oczyszczając w ten sposób zapylone, miejskie powietrze. Drzewa stanowią również barierę przed hałasem, a nawet przed drobnoustrojami i grzybami wydzielając związki chemiczne zwane fitoncydami.
Podmioty, które bezdusznie zarządzają wycinkę miejskich drzew, nie mają wyobraźni, żeby przewidzieć skutki swoich decyzji w perspektywie długofalowej. A nawet nasadzenia kompensacyjne nie są w stanie zapewnić takich warunków jak wysokie, stare drzewa. Jak podają eksperci z Katedry Zarządzania Miastem i Regionem na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego, żeby wyprodukować tyle tlenu ile jedno duże drzewo, np. buk, potrzeba aż 1700 zaledwie dziesięcioletnich sadzonek! Dlatego sugeruje się, aby leczyć stare drzewa a nawet je przesadzać. Bo dziś mamy takie możliwości.
Dlatego pytam jeszcze raz, gdzie zostały wykonane te nasadzenia zamienne? I najważniejsze, z czyjego terenu wycięto drzewa? Z terenu należącego do miasta, czy do PKP? Bo jeśli do miasta to zgodę na wycinkę powinien zgodnie ustawą wydać Marszałek, a nie dzielnicowy Wydział Ochrony Środowiska. Zastanawiam się jak to możliwe, że urzędnicy, którzy zezwalają na wycinkę drzew z drugiej strony mają prowadzić edukację ekologiczną? Czyż to nie konflikt wartości? A edukacja ekologiczna należy właśnie do zadań Wydziału Ochrony Środowiska.
Zastanawiam się nad jeszcze jedną sprawą. Skoro miasto wydaje miliardy złotych na działania mające poprawić jakość powietrza, walczy z zanieczyszczeniami, to dlaczego beztrosko zezwala na wycinkę drzew, które pomagają oczyszczać powietrze tak zapylone i zanieczyszczone według raportów o smogu?
PKP to inna sprawa, bo kolej w Polsce ma prawo wycinać wszystko, co rośnie bliżej niż 15 metrów od osi torów, choć to nie jest europejska norma. W Niemczech jest to 6 m, a w Wielkiej Brytanii zaledwie 3 m. A drzewa przecież rosły przy stacji Gocławek do tej pory bezkonfliktowo.
Rzecznik prasowy PKP PLK S.A. na moje pytanie o własność gruntu, na którym rosły wycięte drzewa odpowiada: „PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. zawarły umowę z dzielnicą Wawer na wynajem terenu pod budowę parkingu. Wszelkie pytania dotyczące wycinki należy kierować do najemcy”. Najemca czyli urząd naszej dzielnicy milczy.
Innym odpryskiem tematu jest budowa trzeciego toru. Czy to oznacza, że 275 tysięcy złotych zostało wydane z budżetu miasta na „chwilowy parking”? Rzecznik PKP PLK S.A. odpowiada: „Inwestycja na linii kolejowej między Warszawą a Otwockiem jest zaplanowana między 2020 a 2022 rokiem. Trwają prace projektowe inwestycji.”
Dobra wiadomość jest taka, że aktualnie każdy ma możliwość, zgodnie z nowelizacją ustawy o transporcie kolejowym z 2016r. zgłosić staroście wniosek o odstępstwo od wycinki drzew przez PKP. Chrońmy zatem naszych starych, wiernych towarzyszy przed wycinką, bo nie zrobią tego urzędnicy, nawet ci od „ochrony środowiska”.
„Skoro miasto wydaje miliardy złotych na działania mające poprawić jakość powietrza”. To stwierdzenie jest tak samo prawdziwe jak to, że wawerski Wydział Ochrony Środowiska chroni środowisko.
„Najemca czyli urząd naszej dzielnicy milczy.” – jak to milczy? To trzeba najpierw zapytać.
Pytanie wawerskiego Wydziału Środowiska o ochronę środowiska nie ma najmniejszego sensu bo odpowiedź na to pytanie dają decyzję tego Wydziału, które wspierają niszczyciel zielonych zasobów naszej dzielnicy. Tylko nowi ludzie zarządzający dzielnicą, ludzie myślący prospolecznie, otwarci, wykształceni, kulturalnie, po prostu mądrzy są naszą szansą. Nie ma innej drogi. Nikt za nas mieszkańców tego nie załatwi. Im więcej ludzi to zrozumie tym szybciej doczekamy się efektów i może jeszcze uratujemy charakter naszej dzielnicy…………