Odwracanie kota ogonem
Kiedy przeprowadzałem się do dzielnicy Wawer wiedziałem przede wszystkim jedno – że jest to najbardziej zielona część miasta. Wierzyłem, że Wawer zawsze będzie bardzo zielony. Teraz zaczynam mieć wątpliwości. Wawerska przyroda coraz częsciej ulega pod naporem kolejnych przeskalowanych inwestycji mieszkaniowych. Przykładów jest coraz więcej – z Anina, Sadula, ale także i innych wawerskich osiedli.
W czerwcowym numerze Gazety Wawerskiej opisujemy kulisy dopuszczenia do budowy wielorodzinnego osiedla mieszkaniowego przy ul. Leśniczówka, gdzie tego rodzaju zabudowa nie występuje. Mogą Państwo dzięki temu dokładnie prześledzić przebieg procedur administracyjnych, które pozwoliły na zbliżenie się intensywnej zabudowy do Zakola Wawerskiego – zielonej perełki w skali co najmniej całej Warszawy.
Kiedy w trakcie majowej sesji Rady Dzielnicy Wawer informowałem o złożeniu interpelacji w sprawie wyjaśnienia tego jak to się stało, iż w takim miejscu dopuszczono do zabudowy o tak dużej skali, do wyjaśnień w imieniu Zarządu Dzielnicy Wawer rzucił się wiceburmistrz Leszek Baraniewski, odpowiedzialny za architekturę i budownictwo w Wawrze. Szybko skwitował, że Urząd Dzielnicy Wawer odmówił wydania decyzji o pozwoleniu na budowę, a tym złym jest tutaj Wojewoda Mazowiecki, który najpierw podtrzymał decyzję odmowną, a po miesiącu zmienił zdanie i zezwolił inwestorowi na wnioskowaną zabudowę. Nikt z Zarządu Dzielnicy Wawer nie zająknął się jednak na temat tego, że wawerski urząd wydał najpierw pozytywną decyzję o warunkach zabudowy dla tego inwestora. Decyzję tak naciąganą, że mieszkańcy tego rejonu formułują zgłoszenia do organów ścigania. Decyzję, która zrównała dwupiętrowy budynek zawierający kilka lokali mieszkalnych z osiedlem na kilkaset mieszkań i która przesądziła tak naprawdę o dopuszczeniu do ogromnej zabudowy w tym miejscu. Decyzję, od której nie było ani jednego odwołania, przez co żaden inny organ tej decyzji nie zweryfikował. Późniejszą odmowę wydania pozwolenia na budowę traktować należy już tylko jako grę pozorów. Pod błahym powodem odmówiono wydania pozwolenia na budowę, co miało stawiać wawerskich włodarzy jako obrońców ładu przestrzennego. Sam Wojewoda zorientował się szybko, że na tym etapie, tj. po wydaniu warunków zabudowy, odmowa pozytywnego rozpatrzenia wniosku o pozwolenie na budowę, zgodnego z tymi warunkami zabudowy, jest skazana na niepowodzenie w sądowych postępowaniach odwoławczych.
Inwestor rozpoczął już budowę pierwszych dwóch bloków przy ul. Leśniczówka. Zawnioskował też o możliwość budowy dwóch kolejnych. Urząd Dzielnicy Wawer tym razem odmówił tłumacząc, że ten sam dwupiętrowy kilkulokalowy budynek to jednak nie to samo co osiedle na kilkaset mieszkań. Zastanowią się pewnie Państwo gdzie tu logika urzędników, skoro raz nowe osiedle pasuje im idealnie do otoczenia, a drugim razem już zupełnie nie pasuje. Otóż chodzi o to, że teraz, kiedy trwa już budowa, taka odmowa nie zaszkodzi deweloperowi. Na tym etapie można już pokazowo odmawiać wydawania kolejnych warunków zabudowy bo prędzej czy później inwestor i tak je uzyska – to przecież tylko kwestia czasu skoro pierwsze dwa budynki już powstają.
Osobom niezaznajomionym z procedurami administracyjnymi ciężko się w tym wszystkim połapać. Wykorzystują to burmistrzowie, którzy co innego robią, a co innego komunikują opinii publicznej. Nie każdy będzie bowiem w stanie wgryźć się w szczegóły, aby dojrzeć jak lokalni decydenci robią na siłę dobrze deweloperom. Nie każdy zorientuje się od razu, że już nawet nie lukrują przy tym rzeczywistości, a perfidnie odwracają kota ogonem.
0 komentarzy