Kto chce skrzywdzić Warszawską Syrenkę?

Autor: , Osiedle: Aleksandrów Falenica Data: .

Przedszkole Warszawskiej Syrenki w Falenicy w zeszłym roku skończyło 60 lat. Podczas uroczystości Burmistrz Łukasz Jeziorski ogłosił, że wiekowy budynek zostanie zmodernizowany i rozbudowany. Aż chciałoby się rzec: najwyższy czas! Choć z zewnątrz przedszkole prezentuje się dobrze, to warunki wewnątrz są trudne. Zagospodarowano każdą wolną przestrzeń i dzięki temu w placówce obecnie uczy się prawie 150 dzieci w pięciu pełnych i jednym mniejszym oddziale. 
Gruntowny remont oraz powiększenie placówki jest czymś koniecznym. Niestety z  wciąż niejasnych powodów zamiast rozbudowy istniejącego budynku, Zarząd Dzielnicy planuje budowę olbrzymiego molocha, w którym docelowo mogłoby przebywać ponad 300 dzieci. Oznacza to wycinkę wielu drzew (w tym tych pamiątkowych – sadzonych przez kolejne roczniki) i zabudowę znacznej części placu zabaw pod parkingi. Szokujące jest to, że budowa obiektu o takich gabarytach (ponad 1300 m2) jest rażąco niezgodna z miejscowym planem zagospodarowanie przestrzennego.

Przedszkole nr 110 jest mocno zrośnięte z lokalną społecznością. Znajduje się w gęstej zabudowie jednorodzinnej i szeregowej i wychowało już kilka pokoleń faleniczan, w tym kilka pań, które dziś stanowią jego kadrę. Jego wielkim atutem jest teren zabaw, pełen dorodnych drzew, z majestatycznym klonem Warsem – pomnikiem przyrody – i kultową górką. Jest też ogród kwiatowy z figurą syrenki, w którym dzieci sadzą wiosną kwiaty. Wiele spośród drzew zasadzili tam absolwenci. Nic więc dziwnego, że rodzice jeszcze przed wakacjami dopytywali o plany rozbudowy. Te jednak ciągle się zmieniały. Budynki były przestawiane po całej działce, by w końcu, ku zdziwieniu wszystkich, zająć niemal połowę istniejącego terenu. Gabaryty nowego skrzydła są bowiem olbrzymie. Według dokumentów w nowym skrzydle ma mieścić się aż 8 oddziałów oraz zaplecze kuchenne i administracyjne. Stary budynek ma być zachowany. Można założyć, że po modernizacji mieścił będzie co najmniej dodatkowe 4 oddziały. W ten sposób powstanie jedno z największych przedszkoli w Wawrze. Obiekt o tej skali wymusi zmianę organizacji ruchu w ul. Biernackiej poprzez poszerzenie jej i oczywiście wycinkę rosnących tam sosen. Osobną kwestią jest komunikacja. Przedszkole leży w środku osiedla, w którym dominuje zabudowa jednorodzinna. Co prawda przy przedszkolu znajduje się przystanek ZTM, jednak już dziś większość osób dowozi dzieci samochodami. Żeby zrozumieć skalę problemu wystarczy wyobrazić sobie 200 aut, które w przeciągu ok. godziny muszą w najbliższym otoczeniu zaparkować. Już dziś jest z tym problem, a parkujące samochody powodują sporo niebezpiecznych sytuacji na Bystrzyckiej.

Kultowa górka i drzewa. Tu sięgnie skrzydło nowego przedszkola.

 

Dziś ogród Syrenki, jutro parking z kostką bauma?

Powyższe argumenty mogą być oczywiście traktowane jako opinie w dyskusji, którą powinno się toczyć przy tego typu inwestycjach. Tu jednak żadna dyskusja się nie toczy, a zaniepokojeni rodzice nie mogli spotkać się z burmistrzem bezpośrednio. Burmistrz zgodził się tylko na rozmowę z jendym przedstawicielem rady rodziców, w której nie rozwiał wątpliwości.
Trudno się dziwić strategii Zarządu – projekty, które mają powstać z rażącym naruszeniem funkcjonującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lubią ciszę. A żeby stwierdzić, że prawo jest łamane, nie trzeba być architektem. Twórcy planu zadbali, by dzieci miały stosowny teren rekreacyjny. Zapisali w nim szczegółowe parametry, z których najważniejszy to wskaźnik intensywności zabudowy ustalony na 0,25. Jest to parametr określający – tu cytat z dokumentu: „nieprzekraczalną wartość stosunku powierzchni całkowitej wszystkich kondygnacji nadziemnych  wszystkich budynków istniejących i lokalizowanych na działce do powierzchni całkowitej działki”. Wykładnia wydaje się jasna. Dla naszej działki o powierzchni 4958 m2 pozwala to na zabudowę o powierzchni całkowitej 1239,5 m2. Obecny budynek, na trzech kondygnacjach nadziemnych, zabiera z tego ok. 1000 m2. Dobudówka powinna mieć maksymalnie 240 m2 nadziemnej kondygnacji. Żeby złamać ten przepis i zniszczyć kolejny fragment Falenicy nie potrzeba nowych szkodliwych ustaw #lexdeveloper rządu PIS. Wystarczy, że inwestycję prowadzi Zarząd Dzielnicy Wawer. Na spotkaniu z mieszkańcami 9 sierpnia br. burmistrz Jeziorski oznajmił, że budynek w tym kształcie zaakceptował Wydział Architektury i Budownictwa, który wyda pozwolenie na budowę. Zaprezentował zupełnie inną interpretację wskaźnika, niezgodną z definicją z planu zagospodarowania i nieznaną urbanistom. Czy możemy się jednak dziwić? Ten kluczowy dla funkcjonowania dzielnicy wydział, od lat nie ma naczelnika. Jak wskazywaliśmy w poprzednich numerach „Gazety Wawerskiej”, wydział ma na koncie wiele kontrowersyjnych decyzji. Zazwyczaj korzystny dla deweloperów, czego przykładem może tu być osiedle Anin (patrz artykuł „Jak urzędnik plan miejscowy osiedla Anin interpretował?” i artykuł „Lex Jeziorski„).

Ten niewesoły obraz dopełnia brak jawności. Burmistrz odmawia dostępu do informacji publicznej, co zostało zaskarżone do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jedyne co udało się wydobyć, to umowa z wykonawcą koncepcji rozbudowy, czyli planu funkcjonalno-użytkowego budynku. Opiewa ona na kwotę 57 tysięcy złotych i zawiera szczegółowe oczekiwania urzędu względem nowego skrzydła. To m.in. maksymalna wysokość – 12 m (w planie zagospodarowania jest ograniczenie do 11 m) i powierzchnia wszystkich kondygnacji naziemnych – 1358 m kw. Dokument znajduje się pod tym linkiem.

Tymczasem na swoim oficjalnym profilu Burmistrz Jeziorski pisze w odpowiedzi na kontrowersje w sprawie nowego budynku, że nie ma jeszcze projektu ani pozwolenia a wszelkie głosy krytyki „są takie polskie”. Wypada tylko współczuć burmistrzowi Jeziorskiemu, że źli Polacy patrzą władzy na ręce, a problem polega na tym, że kiedy urząd sam sobie wyda pozwolenie na budowę będzie już za późno na zmiany i protesty.

Oczywiście w całej tej sprawie pojawiają się głosy, że Wawer się rozrasta i potrzebuje nowych miejsc w przedszkolach, a tego typu rozbudowa jest tańsza niż budowa nowej placówki. Zgoda, ale akurat wschodniej Falenicy czy Aleksandrowowi nie grożą wielkie deweloperskie osiedla. Wawer rozrasta się w innych rejonach i tam niedobory miejsc są szczególnie odczuwalne. To po zachodniej stronie torów w pasie od Bysławskiej aż po Zakole Wawerskie powstają blokowiska i stamtąd rodzice będą zmuszeni dowozić dzieci do wschodniej Falenicy. Poza tym, jest wiele obszarów, w których miasto może szukać oszczędności. Wydaje się, że akurat oszczędności na dzieciach i edukacji nie powinny być priorytetem urzędników. I na koniec – łamanie prawa miejscowego przez urząd, który na straży tego prawa stoi, jest niedopuszczalne, niezależnie od okoliczności. I powinno być to jasne dla funkcjonariusza partii, która maszeruje w obronie praworządności…