Ile kosztuje bezpłatny Kurier Wawerski?
Biorąc do ręki Kurier Wawerski mimo kredowego papieru ma się często wrażenia podróży w czasie. Nie chodzi tu o szatę graficzną nawiązującą do czołowych osiągnięć lat 90., ale przede wszystkim o treść. Kurier w winiecie ma dopisek, że jest gazetą mieszkańców dzielnicy Wawer, trudno jednak nie dojść do wniosku, że tymi mieszkańcami są jedynie wybrani radni opcji rządzącej oraz Zarząd Dzielnicy. W niemal każdym tekście pada choć raz nazwisko burmistrza Jeziorskiego (PO), Baraniewskiego (PO) czy Gójskiego (WIS), a na bieżąco sprawy komentują spotkani przypadkiem na ulicy radni Platformy Obywatelskiej. Nie ma tam miejsca na jakiekolwiek polemiki, wątpliwości, ba – na fotografiach z dzielnicowych imprez próżno szukać nawet radnych opozycyjnych, którzy też w nich uczestniczą. Jeden z radnych opowiadał mi, że raz odnalazł się na zdjęciu ze święta szkoły w relacji na stronie urzędu. Następnego dnia zdjęcie podmieniono, a w druku szkolny jubileusz celebrował już samotny przedstawiciel zarządu w otoczeniu dzieci.
To słowo jeszcze w tym tekście nie padło, ale chyba najwyższy czas określić Kurier Wawerski tak, jak na to zasługuje. To propagandowy biuletyn Zarządu Dzielnicy, za który płacimy wszyscy. Czy jest to propaganda skuteczna? Liczne głosy naszych czytelników świadczą o tym, że wręcz przeciwskuteczna. Dodajmy do tego problem rzetelności przedstawionych informacji, które mimo wszystko zafałszowują rzeczywistość. Kilka miesięcy temu zwróciła się do nas, jako radnych osiedla Falenica, mieszkanka, w sprawie nowo powstałego parkingu przy torach. Powoływała się ona na artykuły z Kuriera z których wynikało, że miał powstać parking na 80 aut. W innym numerze, już po otwarciu parkingu, relacjonowano, że mieści 50 samochodów. Tymczasem ona skrupulatnie policzyła, że przy dobrych wiatrach parking przyjmie 30 samochodów. Dzielnica odpowiedziała nam na to, że zabrakło pieniędzy na więcej, ale takiej informacji próżno szukać w Kurierze. Tego typu dezinformacja jest nieustanną praktyką tego organu prasowego.
Dzięki współpracy w ramach koalicji Miasto Jest Nasze – Ruchy Miejskie i aktywności Stowarzyszenia Wiatrak udało nam się dotrzeć do wydatków naszej dzielnicy na Kurier Wawerski. To niemałe kwoty. Okazuje się, że w ciągu 10 lat funkcjonowania, sam druk gazety kosztował ponad milion złotych. Roczny budżet gazety, uwzględniający redakcję, korektę, skład i druk w 2018 roku to prawie 93 tysiące złotych. Do tego należy doliczyć pracę redaktora naczelnego i autora większości tekstów. Wszystko to w służbie panującej od 8 lat w Wawrze Platformy Obywatelskiej. Myliłby się ten, kto sądzi, że to jedyne wydatki urzędu na autopromocję. Dzielnica Wawer hojnie sponsoruje też jeden z tytułów bezpłatnych ukazujących się m.in. w naszej dzielnicy, czyli tygodnik Mieszkaniec. Co roku na konto niezależnego wydawcy wędruje ponad 20 tysięcy zł. Od 2015 do dziś artykuły sponsorowane, kosztowały nas 76 tysięcy złotych. Dzielnica docenia też media elektroniczne. Od 2017 prawie 20 tysięcy kosztowało nas prowadzenie dzielnicowych profili. Wiele wskazuje na to, że część tej kwoty trafiła do administratora innego niezależnego wawerskiego portalu. Powyżej dwukrotnie padło słowo niezależny, które formalnie rzecz biorąc, powinno być ujęte w cudzysłów, nie chcę jednak postponować, co by nie było, konkurencji.
Zastanówmy się co powyższe informacje mówią o rynku lokalnej prasy i misji wawerskich mediów? W zestawieniu tym nie zostały przecież ujęte koszty płatnych urzędowych reklam, nie ma nic o budżetach na reklamę Wawerskiego Centrum Kultury czy wawerskiej biblioteki. Może się okazać, że dzielnica Wawer zapewnia byt kilku tytułom prasy lokalnej, które bez tak hojnego mecenasa nie mogłyby się utrzymać? Przepraszam – my zapewniamy.
FAKTY
- Własną gazetę wydaje 12 spośród 18 dzielnic Warszawy
- Kurier Wawerski ma najmniejszy nakład – jedynie 7 tysięcy (druga od końca Gazeta Rembertowska ma nakład 10 tysięcy. Rekordzista – Kurier Wolski ma 85 tys. nakładu)
- W stosunku do nakładu Kurier dysponuje najwyższym budżetem w skali Warszawy – w 2018 r. to 92.128 zł. Kurier Wolski przy 85 tys. nakładu kosztuje 260.400 zł rocznie.
- Jedynie połowa dzielnic wykupuje artykuły sponsorowane. Wawer wydał w 2018r. 26 tysięcy zł. Tylko 4 dzielnice wydały więcej.
- Tylko Żoliborz wydaje więcej na obsługę mediów społecznościowych. Wawer w 2018 wydał na ten cel 10 tysięcy zł, nie licząc pracy biura rzecznika prasowego urzędu, ani Burmistrza.
Ton tego tekstu nie jest być może adekwatny do powagi problemu. Wszystkie wymienione powyżej działania naszego urzędu są w rzeczywistości wymierzone w samo serce czegoś co chcielibyśmy nazywać społeczeństwem obywatelskim, czyli wolność prasy. Pisząc wprost – urząd zamawiając płatne treści w wybranych prywatnych czasopismach, może je korumpować, a w każdym razie kupować sobie ich przychylność. Zrozumiałe jest, że gazety krytykujące władze nie mają co liczyć na urzędowe ogłoszenia. Gazeta Wawerska takich zleceń nie dostaje.
Według Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka istnienie tytułów prasowych wydawanych przez samorząd jest zagrożeniem dla wolności słowa, nie pozwala bowiem na powstanie prawdziwie niezależnej prasy lokalnej. Nie można odmówić jednostkom samorządu wydawania biuletynu informacyjnego. Jednak prasa samorządowa imituje prawdziwą gazetę. Przecież w żadnym samorządowym pisemku nigdy nie ukaże się materiał śledczy, czy artykuł krytyczny wobec mocodawców, zatem podstawowa funkcja tzw. czwartej władzy nie jest wypełniana. To samo tyczy się naszego Kuriera. W naszej dzielnicy istnieje dobrze rozwinięty segment pism skoncentrowanych na sprawach Wawra, Kurier Wawerski nie wypełnia żadnej luki na rynku. W interesie mieszkańców jest, żeby pisma te były jak najlepszej jakości, żeby zamiast powielać informacje oficjalne, podejmowały własne śledztwa i generowały własne treści. Żeby były możliwie profesjonalne i obiektywne. Tylko w ten sposób możemy wzmacniać społeczeństwo obywatelskie.
Pisząc ten tekst w żaden sposób nie chcę dyskredytować osób tworzących Kuriera, a jedynie samą zasadę jego funkcjonowania. Niewątpliwie bowiem dyskusja o formule wawerskiego periodyku jest potrzebna. Musimy zastanowić się czy Kurier nie powinien być raczej suchym w formie, ale potrzebnym biuletynem informacyjnym? A może wręcz przeciwnie – powinien wyewoluować w formę pełnoprawnej gazety, ale otworzyć szeroko swoje łamy dla opozycji? A może powinien być jedynie urzędową wkładką do lokalnych gazet? To wszystko wymaga namysłu. Bo po co właściwie utrzymywać tytuł, którego podstawowym celem istnienia jest pochwała zarządu dzielnicy? Pytam oczywiście z perspektywy mieszkańca, a nie polityka. Tu sprawa jest jasna, czego dobitnym przykładem są wieczorne wydanie Wiadomości albo Kurier Wawerski.
Post scriptum:
W dniu w którym złożyłem ten tekst w redakcji, 1 października, czyli na 3 tygodnie przed wyborami, w poniedziałkowym Supereexpresie, ukazała się wkładka poświęcona naszej dzielnicy, w całości wypełniona tekstami jakby żywcem zaczerpniętymi z Kuriera Wawerskiego. Ze zdjęć uśmiechają się od nas burmistrzowie Baraniewski (PO) i Jeziorski (PO), radne Buczyńska (PO) i Chodecka (PO). Zadaliśmy pytanie, ile taka promocja wyborcza naszych celebrytów kosztowała nas wszystkich. Do czasu oddania numeru do druku nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
0 komentarzy