50 metrów w Międzylesiu. To tylko opinia?

W październikowo – listopadowym numerze radni Rafał Czerwonka i Piotr Grzegorczyk omówili wniosek Zarządu Dzielnicy Wawer do Planu Ogólnego m. st. Warszawy. Tytuły ich publikacji brzmiały „Urbanistyczne szaleństwo” i „Wawer nasz widzimy ogromny”, co już jest sygnałem jakie są oczekiwania większości rządzącej naszą dzielnicą. Postulat został bowiem poparty przez radnych Koalicji Obywatelskiej. Sprawa oburzyła mieszkańców, dlatego postanowiłem o temacie przypomnieć i „prześwietlić” motywacje samorządowców.

Odpowiedzialność naszych przedstawicieli
Zadziwiające jest, że dokument postulujący radykalne zmiany w naszej przestrzeni został przegłosowany w zasadzie bez żadnej głębszej dyskusji publicznej. Choć projekt planu ogólnego będzie wyłożony do konsultacji społecznych, z doświadczenia wiemy, że uwagi składane przez mieszkańców w znikomym zakresie są uwzględniane przez miasto. Dlatego każdy etap procedury planistycznej powinien być wnikliwie obserwowany przez opinię publiczną, a urzędnicy i nasi przedstawiciele (radni) powinni dbać o przejrzystość działań samorządu.

Komisja Ładu Przestrzennego i Ochrony Środowiska
W celu zapewnienia należytej dbałości o ład przestrzenny rada dzielnicy powołała dedykowaną komisję. Poprosiliśmy więc o wypowiedzenie się przedstawicieli jej prezydium, czyli przewodniczącego Mikołaja Wasiewicza oraz jego zastępcę Magdalenę Nożykowską. Oboje reprezentują klub Koalicji Obywatelskiej. Choć radnymi są swoją pierwszą kadencję, a wcześniej nie byli znani z działalności związanej z ładem przestrzennym, klub powierzył im kierowanie kluczową komisją w tym obszarze.


Kim jest urodzony w 2000 r. Mikołaj Wasiewicz?
1) W 2024 r. zatrudniony w pruszkowskim starostwie na stanowisku Inspektora w Zespole Komunikacji Zewnętrznej;
2) Do 2024 zarejestrowany jako lobbysta w Sejmie RP na rzecz Solution 4 Business sp. z o.o. (firma związana z fotowoltaiką);
3) W samorządowej kampanii wyborczej agitowały za nim fałszywe profile, także w czasie ciszy wyborczej (jak wskazał nam jednak zainteresowany, nie miał z nimi nic wspólnego). Został także ukarany grzywną za propagowanie materiałów wyborczych bez oznaczenia, że zostały sfinansowane ze środków komitetów wyborczego (poinformował nas, że to był błąd drukarni).
4) W czasie kampanii pra-wyborczej na kandydata na prezydenta z ramienia PO, Newsweek ujawnił, że na zamkniętej grupie zwolenników Radosława Sikorskiego, Mikołaj Wasiewicz deklarował: „Ja planuję z fałszywego maila napisać do wszystkich radnych Warszawy i radnych 18 dzielnic”.
5) Autor projektu z budżetu obywatelskiego, którego efektem było postawienie w 2023 r. trzech butelkomatów na 4 miesiące kosztem 558 tys. zł.


Nie ma się czego obawiać?
Wywołany w lutym w mediach społecznościowych Mikołaj Wasiewicz komentował następująco: „stanowisko Rady Dzielnicy nie jest żadną wiążącą decyzją, tylko opinią, która ma dokładnie taką samą wartość jak pojedynczy wniosek mieszkańca. [czyżby?! – przyp. red.] Po prostu jako radni wyraziliśmy swoje stanowisko w sprawie przyszłego Planu Ogólnego Warszawy, ale ten plan jeszcze nawet nie istnieje! Pierwszy projekt ma być gotowy dopiero w marcu 2025 roku, a konkretne konsultacje odbędą się we wrześniu 2025. To wtedy będzie można zgłaszać uwagi i realnie wpływać na zapisy – teraz to wszystko są spekulacje. Po drugie, Wawer na terenie Anina i Międzylesia ma już uchwalone miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, które obowiązują i dopóki ich nikt nie zmieni, to żaden Plan Ogólny nie może nagle zabetonować dzielnicy”.

No właśnie, dopóki ich nikt nie zmieni. Komu ma więc służyć wprowadzenie możliwości podwyższenia parametrów zabudowy w planach miejscowych?

CZD jako punkt odniesienia
Magdalena Nożykowska broniła dopuszczenia 50 metrowej zabudowy (co jej zdaniem nie przesądza, że taka zostanie faktycznie zrealizowana) wskazując, że „na terenie Międzylesia taka dominanta już istnieje i jest nią Centrum Zdrowia Dziecka. Przy sporządzaniu POG [planu ogólnego – przyp. red.] nie można pominąć istnienia tego istotnego budynku, który ważny jest nie tylko w skali dzielnicy, ale również miasta czy całego regionu”.

Jest to absurdalna logika, gdyż plan ogólny to nie decyzja o warunkach zabudowy, gdzie analizuje się sąsiedztwo i na tej podstawie wyznacza parametry nowej zabudowy. Poza tym CZD jest obiektem szczególnym i nie powinno się na jego podstawie kształtować przestrzeni na pozostałym obszarze mającym charakter peryferyjny, w znacznej części z zabudową jednorodzinną.

Zabudowa działek leśnych
Wniosek do planu obejmował także postulat umożliwienia zabudowy działek leśnych prywatnych. Zapytana o to radna Nożykowska wymijająco skomentowała, że plan ogólny odnosi się do „określenia funkcji całego szerokorozumianego obszaru, a nie konkretnych nieruchomości. O możliwości zabudowy działek leśnych przesądzić może jedynie Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego”. Zwróciła także uwagę na konieczność uzyskania zgody na zmianę przeznaczenia gruntów rolnych i leśnych na cele nierolnicze i nieleśne (czyli potocznie mówiąc „odlesienie”). Co nie zmienia faktu, że wniosek do planu stanowi istotny krok w kierunku zabudowania leśnych terenów. Dlaczego zarząd i radni dzielnicy zdecydowali się na jego wykonanie?

Uśpić czujność opinii publicznej
Stanowisko prezydium komisji ładu przestrzennego jest typową narracją władz wawerskich, jaką znamy od lat. Sprowadza się do tego, że przecież nic się jeszcze nie dzieje, to tylko postulaty i opinie, są jeszcze inne procedury do spełnienia, a obawy są bezzasadne. Wygląda to jak gra na uśpienie czujności opinii publicznej tak, żebyśmy obudzili się „z ręką w nocniku”. Czyli jak już drzewa będą wycinane, a szkielety 50 metrowej zabudowy zaczną wyłaniać się w Międzylesiu.

Furtka do złych zmian
Z jakiegoś powodu, ktoś chce wprowadzić do planu ogólnego furtkę do przyszłych zmian planów miejscowych. Doświadczenie pokazuje, że jeżeli tylko gdzieś pojawiają się prawne wytrychy do budowania „wyżej i szerzej”, to inwestorzy wiedzą już jak je wykorzystać. Z naszych obserwacji wynika, że samorząd również wychodził naprzeciw ich potrzebom, np. stosując korzystniejsze dla deweloperów interpretacje przy wydawaniu decyzji budowlanych. Skąd więc pewność, że w ślad za uchwaleniem planu ogólnego z wyższymi dopuszczalnymi parametrami nie pójdzie wniosek o zmianę planów miejscowych dla większych lub mniejszych obszarów (mikroplany)?

Uwagi mieszkańców lekceważone
Choć przewodniczący Wasiewicz zapewnia, że plan ogólny będzie wyłożony do konsultacji i każdy będzie mógł złożyć swoje uwagi, doświadczenie znów pokazuje, że należy patrzeć na to z rezerwą. Uwagi mieszkańców rzadko są bowiem uwzględniane przez miasto. Przykładem jest wniosek zarządu dzielnicy z 2020 r. podpisany przez ówczesnych zastępców burmistrza Leszka Baraniewskiego i Jacka Wiśnickiego. Zarząd wnosił o takie zapisy planu miejscowego Międzylesia, by ich elastyczna (a właściwie zagmatwana „dla zmylenia przeciwnika”) formuła umożliwiała likwidację przedszkola „Leśny Zakątek”. Liczne uwagi mieszkańców w konsultacjach postulujące zabezpieczenie istniejącej placówki oświatowej zostały odrzucone, a plan został uchwalony z uwzględnieniem interesu właściciela gruntu, a nie dobra publicznego.

A co z usługami publicznymi?
Uderzające jest, że wawerscy samorządowcy powołani do reprezentowania interesu wspólnoty, zawsze z wielką determinacją zabiegają o intensyfikację zabudowy i, w naszej ocenie, realizację interesów prywatnych właścicieli nieruchomości oraz inwestorów. Nie widzimy choćby połowy tego zaangażowania w forsowaniu zapisów zabezpieczających tereny pod usługi publiczne, np. przedszkola i szkoły. Wniosek większości rządzącej nie zawierał postulatu, by np. gdzieś między Aninem a Międzylesiem przewidzieć teren pod nowe przedszkole, do którego chodziłyby dzieci z niedawno powstałych osiedli przy PKP Anin, z „Przystanku Międzylesie” i z potencjalnej nowej powierzchni mieszkaniowej. Skoro radni postulują zapisy umożliwiające znaczną intensyfikację zabudowy, powinni konsekwentnie zabezpieczyć teren pod usługi publiczne, które obsłużą nowych mieszkańców.

Szkoły jako pretekst dla 14 m
Dbaniem o dostępność usług publicznych nie jest na pewno postulowanie 14-metrowej wysokości w osiedlach zachodniego Wawra. O pozostawienie dotychczasowych 12 metrów, wynikających z obowiązującego (jeszcze) studium, apelował na sesji rady dzielnicy Sławomir Kacprowicz. Magdalena Nożykowska ripostowała, że podwyższanie do 14 m jest niezbędne dla budowy m.in. szkół. Jednocześnie pouczała radnego (nota bene znacznie dłużej pełniącego tę funkcję i od wielu lat angażującego się w sprawy ładu przestrzennego), że to są wartości maksymalne i zasugerowała, żeby czytał ze zrozumieniem. Tak, wszyscy wiedzą i rozumieją, że to są wartości maksymalne. Radna Nożykowska zapomina jednak, albo doświadczeni koledzy z KO wyparli to z jej świadomości, że z wartości maksymalnych najchętniej korzystają deweloperzy. Nie dajmy się manipulować takimi tłumaczeniami, bo usługi publiczne zabezpiecza tylko jasne wyznaczenie terenów im dedykowanych (z podwyższonymi parametrami tylko dla nich), a nie zwiększanie wysokości na obszarze kilku osiedli.


Kto tak naprawdę decyduje?
Komisja ładu przestrzennego to formalnie pierwszy podmiot, który powinien zostać wystawiony „na linię strzału” jeśli chodzi o postulaty dotyczące ładu przestrzennego popierane przez radę dzielnicy. Wydaje się jednak, że to organ pozornie mający wpływ na realizację interesu mieszkańców. Tak, jak wspominaliśmy na początku, kierują nim bowiem niedoświadczeni radni i w naszej ocenie nieobeznani w zagadnieniach związanych z ładem przestrzennym. Mamy więc wątpliwości co do ich samodzielności i niezależności (jest to oczywiście subiektywna ocena).


Maszynka do głosowania
W zasadzie cały klub KO działa bezrefleksyjnie i na sesji po prostu „klepnął” wniosek zarządu dzielnicy, bo takie otrzymał pewnie partyjne polecenie. O ile można jeszcze mieć resztki zrozumienia dla niedoświadczonych ludzi (choć nie umniejsza to ich odpowiedzialności, bo wiedzieli na co się piszą i robią to niczym nie przymuszani), to dziwi poparcie wniosku do planu przez choćby takiego wytrawnego polityka, jak były wice marszałek Sejmu i przewodniczący komisji śledczej badającej „aferę Rywina” Tomasz Nałęcz. To obrazuje jak bardzo szkodliwa jest partyjna lojalność na forum rady dzielnicy, która przecież powinna być areną sporów niezależnych indywidualności.

Co mogą mieszkańcy?
Mieszkańcy przede wszystkim mogą, a nawet mają obywatelski obowiązek rozliczać radnych przez całą kadencję i pytać o ich decyzje na każdym kroku. Nie ulegajmy rozmywaniu odpowiedzialności, ani tłumaczeniom, „że ja do końca nie wiedziałem” (ponoć takie już się pojawiały). I nie dawajmy się marketingowi politycznemu ze zdjęciami przy „parkach kieszonkowych” i sprzątaniu lasu. Bo umkną nam decyzje radnych (i o to zapewne w tym całym „PR” chodzi), które mają kluczowy wpływ na rozwój naszej dzielnicy i komfort życia w przyszłych dekadach.

W kwestii planu ogólnego, nie czekajmy na konsultacje społeczne i składanie uwag. Czyńmy stałą presję na naszych przedstawicieli, by te złe rozwiązania nie zostały wprowadzone do planu ogólnego.


Za patologiami w naszej przestrzeni stoją autonomiczne decyzje konkretnych ludzi, identyfikowalnych z imienia i nazwiska.

Za wnioskiem do planu ogólnego głosowali: Buczyńska Joanna, Budzik – Drabik Patrycja, Chodecka Hanna, Gójski Zdzisław, Nożykowska Magdalena, Konarska Monika, Kroszczyńska Gorbatowska Helena, Wasiewicz Mikołaj, Wojda Paweł, Wójcik Agnieszka, Wróblewska Kornelia i Żebrowski Michał.

Sprzeciwili się: Czerwonka Rafał, Godlewski Dariusz, Grzegorczyk Piotr, Kacprowicz Sławomir, Kotra Jarosław, Kurpios Marcin, Pasierbska Olga, Popiołek Jerzy, Wolf-Jedynak Izabella, Zalewski Włodzimierz.