O długiej suszy – zadaniowo i spokojnie

Jaka to susza skoro od zimnych mgieł aż kichać się chce? Niestety wilgoć w powietrzu to nie deszcz. W Mazowieckim Parku Krajobrazowym wodopoje zwierząt powysychały już w październiku 2024 r., a przez zimę bardzo słabo się napełniły. Teraz – wiosną – poziom wody jest niższy od normalnego stanu o około metr. Dużo bardziej niż zwykle wysychał Kanał Wawerski, przez co dużą większą część jego zawartości stanowiły ścieki. Jeżeli podobna pogoda będzie dalej się powtarzać to znaczy, że przesunęliśmy się w kierunku trochę suchszej formy umiarkowanego klimatu. Stąd pytanie: jak się nam z tym będzie żyło?

Ludzie lubią mieć sucho
To żaden wstyd cieszyć się z suchej pogody, bo jako gatunek pochodzimy z Afryki. Chętnie odpoczywamy wygrzewając się na piasku. Kiedy nie ma wody w rowach i bajorkach – lęgnie się mniej komarów – to dla nas dobrze. Suche pogody wśród sosnowych lasów mają właściwości lecznicze, jednak spędzając w pomieszczeniach 80% czasu nie dajemy pogodzie wielkich szans na poprawę zdrowia i samopoczucia. Łączy się z tym również fakt, że wielu mieszkańców o miejskim trybie życia w ogóle na tą suszę nie zwróciło uwagi.

Październik 2024, staw koło Zagórza Fot. D. Wrońska
Czerwiec 2024, staw koło Zagórza Fot. D. Wrońska

Jak mocno ucierpiała przyroda?
Zimowa susza, pełna rosy i mgieł, nie odbiła się w sposób widoczny na roślinach. Dopiero wiosna i lato pokarzą czy ucierpią od niej drzewa. Za to ryby w wielu miejscach jej nie przeżyły. W październiku – wraz z grupą zaangażowanych przyrodniczo uczniów uratowaliśmy niedobitki ryb z gęstniejącego błota na dnie niewielkiej leśnej sadzawki. Dla dzieci to była przygoda oraz powód do dumy. Stąd wziął się pomysł na przegląd innych zbiorników w warszawskiej części Mazowieckiego Parku Krajobrazowego pod kątem przeżycia ryb. Nie wypadło to optymistycznie. Drobne zagłębienia i oczka wodne były co do jednego suche. Staw koło Zagórza zwany „Strachem”, skurczył do stanu błotnistej kałuży. Od Stawu koło Zagórzu większe jest tylko jezioro Torfy, ale to trudny teren. Korzystając z wolnego dostępu do europejskich satelitów Sentinel1, uczniom udało się zauważyć, że było trochę wody w środku mokradła. Niestety w lutym silny mróz zastał wszystkie leśne jeziorka suche lub z bardzo niskim stanem wody. Przeżycie ryb w zbiornikach przemarzniętych do dna jest mało prawdopodobne. Dlatego dla tych uratowanych, które okazały się pięknym ale niepożądanym gatunkiem – karasiem srebrzystym – trzeba będzie znaleźć miejsce poza Mazowieckim Parkiem.

Wędrówki do wodopoju
Lepsze wiadomości dochodzą o lądowych mieszkańcach lasu, a źródłem są ich ślady. Łosie we wrześniu przestały odwiedzać wyschnięte wodopoje, ale wróciły na początku listopada. One dobrze chodzą po bagnach więc mogły korzystać z grzęzawiska na Jeziorze Torfy. Dziki w błotnistych miejscach ryły małe, śmierdzące kałuże (babrzyska), które najwyraźniej im wystarczały. Kłopoty mogły mieć tylko wciągu tych kilku dni kiedy wszystko zamarzło. Śladów saren przy wodopojach w lesie widziałam mało – były za to nad Kanałem Wawerskim – o czym za chwilę.

Dla większych zwierząt z okolic Wawra wędrówka do dalszego wodopoju to nie tragedia. Wisła i Świder są w odległości kilku kilometrów. Problemem jest tylko to że w czasie suszy trzeba się spodziewać większej liczby zwierząt przekraczających ulice.

Mniejsze zwierzęta miały wybór: zamiast wędrować mogły poszukać wody w przestrzeniach towarzyszących człowiekowi, bo było jej tam wyraźnie więcej niż na łąkach lub w lesie.

Obficie wypełnione wodą były przydomowe stawy i oczka wodne. Woda stała na dnie niektórych zbiorników odwadniających obwodnicę. Bardzo dobrze zdały egzamin stare zbiorniki przeciwpożarowe.

udowną ostoją ważek okazał się zbiornik przy ul. Macierzanki w Miedzeszynie. Niestety większość tych ogrodowych i technicznych zbiorników jest szczelnie ogrodzona zatem korzystać z nich mogą owady i ptaki oraz zwierzęta umiejące się wspinać lub podkopywać. Całe szczęście, że susza była na jesieni i przespały ją jeże ale jeśli powtórzy się latem – mogą mieć kłopoty. Nieogrodzony i dostępny dla wszystkich zwierząt był Kanał Wawerski. Jednak z wodą w Kanale był odrębny, duży kłopot.

Kanał Wawerski – atrakcyjny wodopój i zagrożenia sanitarne
Jesienią 2024r. Kanał Wawerski wysechł w Sulejówku i niemal na całej długości Wesołej. Woda, która go wypełniała na terenie Wawra pochodziła wyłącznie z wylotu oczyszczalni ścieków Cyraneczka. Doszło nawet do bardzo nietypowego zjawiska – cofania się ścieków w górę Kanału w stronę Wesołej. Były to tzw. ścieki oczyszczone, czyli przetworzona przez oczyszczalnię zawartość zlewów i toalet.

Bardzo zła jakość oczyszczania ścieków przez tą oczyszczalnię to odrębny problem. Ale nawet gdyby były one oczyszczone idealnie, to w tym momencie pojawiłaby się nieprawidłowość, bo przepisy2 przewidują wypuszczanie ścieków do wody, a puste koryto nie spełnia tego warunku. Ścieki ponadto nie powinny zawierać: „..patogennych drobnoustrojów pochodzących z obiektów, w których leczeni są chorzy na choroby zakaźne lub przebywają rekonwalescenci po tych chorobach.”. Zwyczajowo przyjmuje się, że chodzi o szpitale i tam ścieki są higienizowane. Uwzględniając fakt, że choroby zakaźnie takie jak COVID-19 czy grypa leczy się głównie w domu, to, zdroworozsądkowo, w sezonie chorobowym ścieki powstające w domach też powinno się tak traktować. W praktyce się tego nie robi, uważając że patogenów po procesie oczyszczania pozostaje niewiele a po zetknięciu z dużą ilością naturalnej wody żyjące w niej organizmy szybko sobie z nimi poradzą. Niestety jesienią w Kanale żadnej naturalnej wody nie było, a korzystały z niego licznie dziki, sarny, bobry i kaczki. Spośród tych gatunków dziki i kaczki są podatne na zarażenie wirusem ludzkiej grypy. To problem nie tylko dla zwierząt. Taka sytuacja grozi powstaniem nowych szczepów tego wirusa groźnych również dla ludzi.

Za pośrednictwem organizacji Inicjatywa Struga Wawerska te obserwacje zostały przesłane do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, który zgodził się z tym, że w szczególnych sytuacjach hydrologicznych ścieki z Cyraneczki trzeba higienizować, a nawet – ze względu na zmiany klimatu – rozważyć wykluczenie Kanału Wawerskiego z roli odbiornika ścieków. Ta informacja trafiła również do Wód Polskich i Prezydenta Warszawy.

Tymczasem kolejna szczególna sytuacja hydrologiczna wydarzyła się już w lutym. Kanał Wawerski był w niewielkim stopniu zapełniony i zamarzł w górnym biegu. Ścieki oczyszczone wypływające z oczyszczalni miały temperaturę +8 Co i płynęły niezamarznięte przez kilka kilometrów poniżej oczyszczalni. Znowu przyciągały wszystko co żyje, zwłaszcza lubiące ciepłą wodę kaczki – a sezon grypowy był wówczas w pełni.

Co mamy do zrobienia w związku z suszą?
Usunięcie zagrożenia ściekami jest sprawą najważniejszą i oczywistą. Do tego pilną, ponieważ racjonalnie można się spodziewać częstszego wysychania Kanału.

Oprócz tego przeciągająca się susza może zwiększyć wiosenne i letnie zagrożenie pożarami i na to się trzeba też przygotować.

Może być potrzebna większa dbałość o zwierzęta czyli udzielanie dostępu do ogrodowych sadzawek dla jeży i płazów (przełazy w płotach) a także dla motyli, pszczół i innych zapylaczy (wystające z wody kamyki). Tworzenie dostępu dla małych zwierząt do zbiorników technicznych odwadniających obwodnicę nie jest potrzebne, bo one sobie z tym radzą. Zimą drobne gryzonie (karczowniki lub szczury) wytworzyły w siatkach estetyczne, owalne dziurki a inne przekopują się pod ogrodzeniami.

Zbiorowym wysiłkiem naprawdę dużo dobrego możemy zrobić dla zasobów wód gruntowych. Chodzi o te wszystkie działania polegające na rozsączaniu deszczówki spływającej z dachów. Mówi się o tym „zielono błękitna infrastruktura” i są nawet na to dotacje.

Jeżeli z rybami pożegnamy się na dłużej to będzie z tego pewna korzyść. W bezrybnych zbiornikach woda jest czystsza bo ma więcej filtrujących wodę rozwielitek, a mniej odchodów i rycia w dnie. Brak ryb może pomóc rozmnażać się płazom, bo ubędzie amatorów na skrzek i kijanki. Wyginięcie ryb jest też szansą na pozbycie się gatunków niepożądanych takich jak wspomniany karaś srebrzysty lub pochodzący z Ameryki Północnej sumik karłowaty. Jest więc szansa, że nasze jeziorka się oczyszczą i wzbogacą w rodzime gatunki – jeżeli tylko zbierze się dość wody żeby je znów znowu wypełnić. W momencie pisania tego artykułu – pod koniec marca – wodne życie powraca tylko do najgłębszych i najrozleglejszych mokradeł – takich jak Jezioro Torfy. Mimo wielkiego niedoboru opadów zgromadziły dość wody na gody płazów i ropuchy szare tam dotarły. Mokradła to wielki skarb, w nich nadzieja, że przyroda przejdzie przez suszę obronną ręką.

Dorota Wrońska
mgr. Hydrobiologii UW
Opiekunka Klubu Młodego Odkrywcy „Skarby Pobliża”

Przypisy:

  1. W Polsce lekcje i konkursy Europejskiej Agencji Kosmicznej organizuje Centrum Nauki Kopernik.
  2. Rozporządzenie Ministra Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych z dnia 5 listopada 1991 r.