Kulisy głosowania w budżecie obywatelskim
Wydawało się, że wprowadzenie podziału na obszary lokalne sprawi, że budżet obywatelski (BO) będzie sprawiedliwie dzielony, a osiedlowe projekty będą miały większe szanse na realizację. Czy mieszkańcy wszystkich osiedli Wawra mają satysfakcję z tegorocznych zmian i wyników głosowania?
Tajemnicza weryfikacja projektów
Po pierwsze zastanawia, w jaki sposób urzędnicy przeprowadzają weryfikację i dopuszczają projekty do głosowania. Często podawanym powodem negatywnej oceny jest wymóg realizacji projektu w okresie jednego roku. Tymczasem wiele miejskich projektów, jak czytamy na stronie BO – jest w trakcie realizacji od kilku lat (np. „Nowe drogi dla rowerów” na 2022 rok). Ścieżka rowerowa czy ekologiczny parking – w niektórych przypadkach są dopuszczone do realizacji, w innych nie. Co o tym decyduje?
Bywa i tak, że zwycięski projekt nie został wykonany. Przykładem są tu fontanny w Falenicy na 2020 rok za 498 tysięcy, czy świetlna fontanna w Falenicy na 2021 rok. Jak mówią mieszkańcy: „jak sąsiad szlauchem poleje to jest”.
W 2015 roku dopuszczono do głosowania projekt placu zabaw za 60 tys. przy ul. Korkowej w Marysinie Wawerskim i choć został zrealizowany, nigdy nie był udostępniony mieszkańcom. Aktualnie porasta trawą, zabawki zostały wywiezione, a działka, choć miejska – ma niewyjaśnioną sytuację prawną.

W 2019 roku dopuszczono do głosowania i wykonano miejsca postojowe wraz z rewitalizacją zieleni przy ul. Naddnieprzańskiej, ale już w 2025 roku ekologiczne miejsca postojowe przy ul. Króla Maciusia oceniono negatywnie z powodu braku możliwości zrealizowania inwestycji w ciągu jednego roku. Tymczasem do głosowania dopuszczono projekt ”Praskie miejsca postojowe”, który będzie realizowany w 2026 roku. Proces weryfikacji przez urząd nie jest spójny i klarowny.
Wysokość budżetu obywatelskiego corocznie stanowi 0,5% wydatków m.st. Warszawy zawartych w ostatnim przedłożonym sprawozdaniu z wykonania budżetu. Kwota przeznaczona na zwycięskie projekty, które zostaną sfinansowane z Budżetu Obywatelskiego w Warszawie w 2026 roku wynosi 120 934 078 zł, w tym:
- Pula na projekty miejskie to 24 186 815 zł
- Pula na projekty dla dzielnicy Wawer to 1 693 078 zł
Pula na projekty lokalne (które zostały wydzielone ze środków dzielnicowych) została podzielona na obszary:
- Obszar 1: Las, Zerzeń, Wawer, Sadul – 725 604 zł
- Obszar 2: Marysin Wawerski, Anin – 725 604 zł
- Obszar 3: Międzylesie, Radość – 604 670 zł
- Obszar 4: Nadwiśle, Miedzeszyn, Aleksandrów, Falenica – 846 539 zł
Głosowaliśmy w sumie na 1373 projekty mieszkańców – były to 83 projekty miejskie, 424 dzielnicowe i najwięcej, bo 866 projektów lokalnych.
Projekt osiedlowy czy dzielnicowy?
W 2025 roku do głosowania w obszarach lokalnych dopuszczono wiele wysokobudżetowych projektów: odnowienia chodników, infrastruktury szkolnej, a także wyposażenia Wawerskiego Centrum Kultury. Można było głosować m.in. na projekty nagłośnienia (za 480 tys) i oświetlenia (za 480 tys) sali widowiskowej WCK, przy puli na obszar Międzylesie, Radość zaledwie 604 tys. zł. Tymczasem oba projekty można uznać za ogólnowawerskie, ponieważ działalność i oferta WCK jest kierowana do wszystkich mieszkańców dzielnicy. WCK, jak sama nazwa wskazuje, nie jest lokalną filią, choć może przy okazji spełniać takie funkcje. W uzasadnieniu projektu czytamy, że ma zwiększyć potencjał wydarzeń artystycznych i sprostać bardziej wymagającym odbiorcom kultury. Do tej pory mieszkańcy Wawra nie byli zbyt wymagający.
Czy zwycięzca zawsze wygrywa?
Wybór projektów w Budżecie Obywatelskim odbywa się przy użyciu metody określanej przez matematyków jako „zachłanna”- zwyciężają projekty, które uzyskały największą liczbę głosów w ramach budżetu – ustalonej odgórnie puli finansowej. Metoda jest stosowana w Polsce, w tym przez m.st. Warszawa i choć wydaje się prosta oraz dobrze nam znana, posiada wady. Z punktu widzenia królowej nauki – matematyki jest nieproporcjonalna – przez to może być uznana za niesprawiedliwą i co za tym idzie – może powodować nieefektywne wykorzystanie pieniędzy podatników.
Wydaje się, że głosowanie zawsze rozstrzygnie, kto zostanie zwycięzcą. Jednak projektów jest wiele, pula finansowa ograniczona i na końcu trudno „dopasować” koszty zwycięskich projektów do wysokości puli.
Projekt, który ma większe poparcie mieszkańców może nie „załapać” się w ramach budżetu, kiedy pula jest już w przeważającej części „zajęta” przez wysokobudżetowe projekty, co oznacza, że taki projekt nie będzie realizowany. Zamiast tego do realizacji mogą zostać skierowane projekty z mniejszym poparciem mieszkańców, które jednak zmieszczą się w ramach pozostałej kwoty. Zatem w tym przypadku o zwycięstwie nie zdecyduje większe poparcie mieszkańców.
Efekt odgórnego podziału na obszary lokalne
W obszarze lokalnym Marysin-Anin mieszkańcy złożyli projekty wycenione w sumie na około 3,2 mln zł, w tym znalazło się kilka wysokobudżetowych projektów głównie dotyczących infrastruktury wokół szkoły SP 218 w Aninie. Tymczasem cały budżet przeznaczony na obszar nie mógł przekroczyć około 725 tys. zł. W obrębie jednego obszaru lokalnego – mieszkańcy Marysina i Anina rywalizowali ze sobą o finansowanie projektów. Przykładowo mieszkańcy mieli do wyboru naprawę chodnika w Marysinie za 544 tys. lub modernizacją szkolnej infrastruktury w Aninie za 580 tys..
W obszarze Las, Zerzeń, Wawer, Sadul zwycięskie projekty rewitalizacji boisk w SP 109 pochłonęły 85% budżetu przeznaczonego na cztery osiedla łącznie.
Podobnie w obszarze lokalnym skupiającym osiedla Nadwiśle, Miedzeszyn, Aleksandrów, Falenica, gdzie zwycięski projekt rozbudowy infrastruktury szkolnej SP 76 w Falenicy pochłonął niemal 80% z puli 846 539 zł przewidzianej na cały obszar. W Aleksandrowie nie będzie realizowany nawet jeden projekt. Zapewne nie o taki efekt chodziło pomysłodawcom podziału budżetu na pule lokalne.
Dostępność dla mieszkańców
Jak czytamy na stronie Budżetu Obywatelskiego projekt musi być dostępny w wymiarze co najmniej 25 godzin tygodniowo, pomiędzy godz. 6:00-22:00 – w przypadku projektów infrastrukturalnych, remontowych lub polegających na zakupie sprzętu lub urządzeń. W przypadku projektów infrastruktury szkolnej wystarczy ustalić od poniedziałku do piątku po 5 godzin w czasie pracy szkoły – i kryterium będzie spełnione. Pytanie, czy mieszkańcy będą mogli realnie skorzystać z boiska, placu zabaw na terenie szkoły w czasie wolnym od pracy? Miejmy nadzieję, że boiska nie zostaną wynajęte klubom sportowym.
Budżet Obywatelski nie powinien przejmować odpowiedzialności za miasto. Warto zastanowić się, czy w ogóle obciążać budżet obywatelski projektami typu modernizacja szkolnej infrastruktury, naprawa chodników, ulicznego oświetlenia, itp.? Wydaje się, że koszty napraw i inwestycji powinny planować i wdrażać jednostki dzielnicowe i miejskie – wszak to miasto jest odpowiedzialne za bezpieczeństwo, porządek, placówki oświatowe, itp. Budżet obywatelski zakłada zaledwie 0,5 % wydatków Warszawy i jest szczególnym rodzajem konsultacji społecznych. Czy miasto nie naprawia chodników, oświetlenia, nie dba o placówki oświatowe tylko czeka, aż mieszkańcy wezmą sprawy w swoje ręce i napiszą projekty do budżetu obywatelskiego? Nie powinniśmy oczekiwać, aby to mieszkańcy poprzez projekty obywatelskie przejmowali odpowiedzialność za zobowiązania miasta.
Problem proporcjonalności
Za każdym projektem stoi mniejsza lub większa grupa mieszkańców, która pragnie rozwiązać realny problem, liczy na poprawę warunków życia w mieście. Dla rodziców i dzieci będzie to na pewnym etapie infrastruktura szkolna, plac zabaw, dla seniorów więcej ławeczek z oparciem, wielu mieszkańców będzie skłonna głosować na ścieżki rowerowe, a nawet ogrody deszczowe.
Metoda „zachłanna” liczenia głosów nie rozwiązuje tzw. problemu proporcjonalności. Ostatecznie to większa część społeczności miejskiej decyduje o całej puli budżetu, co doprowadza do pomijania potrzeb i problemów mniejszości.
Sztuczny podział na pule (poziom miejski, dzielnicowy, lokalny) prowadzi do niegospodarności wydatkowania środków publicznych, ponieważ dopuszcza droższe projekty w ramach jednej puli, tymczasem o wiele tańsze, podobne projekty w innych pulach, które nie otrzymały wystarczającej liczby głosów (chociaż realnie więcej niż w innych pulach) odpadają.
Porównując projekt lokalny na 2026 rok: „Zielona Czerniakowska” (Czerniaków, Sadyba), który otrzymał 655 głosów i kosztuje 350.000 z niewybranym projektem dzielnicowym: „Zielona Czerniakowska – mniej spalin i hałasu z dzielnicy Czerniaków, Sadyba”, gdzie liczba głosów wyniosła 1834 (w tym 740 to głosy pochodzące tylko od mieszkańców: Czerniakowa, Sadyby), przy koszcie zaledwie 80.000, należałoby się zastanowić, jak zatrzymać wyciekające pieniądze podatnika.
Projekt tańszy dostaje więcej głosów (nawet licząc same głosy mieszkańców Czerniakowa i Sadyby, pomijając głosy z innych obszarów dzielnicy) i nie zostaje wybrany, a zostaje wybrany ten, który jest droższy i ma mniej głosów. Skoro kierujemy się tylko liczbą głosów – to nie ma żadnego powodu, żeby projekt, który ma więcej głosów i jest tańszy nie został wybrany zamiast droższego. Jedyna różnica jest taka, że jeden został zakwalifikowany jako lokalny, a drugi dzielnicowy. Decyzja nie opiera się tak naprawdę na głosach tylko na tym, jak został projekt skategoryzowany.
Wawerski projekt „Spokój w głowie” (koszt 240.000) otrzymał 1453 głosy tak samo jak podobny projekt – ale lokalny „Bezpłatna pomoc psychologiczna” (Międzylesie, Radość) (koszt również 240.000), który otrzymał zaledwie 289 głosów.
Tymczasem tańszy projekt dzielnicowy „Weekendy dla Rodziny – bezpłatne warsztaty rzemieślnicze i kreatywne dla mieszkańców Wawra” (realizowany w środku Międzylesia w Wawerskim Centrum Kultury, koszt 165.000), który otrzymał aż 742 głosy nie został wybrany.
Rozwiązaniem jest metoda równych udziałów
Według naukowców najbardziej transparentny i gospodarny podział środków finansowych w głosowaniu na projekty zapewnia metoda równych udziałów. Jest opisana bardzo precyzyjnie za pomocą wzorów matematycznych. Polega ona na tym, że kwotę całego budżetu dzielimy po równo pomiędzy wszystkich wyborców. Głosowanie wygląda tak samo jak do tej pory, czyli z punktu widzenia wyborców proces oddawania głosów jest prosty. Jednak liczenie głosów możemy interpretować tak, jakby wyborcy „zrzucali się” płacąc za wybrane przez siebie projekty. Ten proces „zrzutki” jest realizowany w sposób jak najbardziej efektywny przez precyzyjny algorytm.
Metoda zakłada, że koszt projektu jest dzielony po równo pomiędzy wszystkich głosujących. Wybierany jest projekt, którego płatność pojedynczego wyborcy pokrywa najmniejszą część kosztów projektu. Metoda również dopuszcza, aby każdemu wyborcy przypisać tą samą liczbę punktów, którymi dysponuje podczas głosowania.
Twórca metody dr hab. Piotr Skowron prof. Wydziału Matematyki Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego przekonuje, że metoda równych udziałów jest bardziej sprawiedliwa, ponieważ jest proporcjonalna. Oznacza to, że np. 5% mieszkańców, którzy myślą podobnie i głosują na podobne projekty może zdecydować o projektach wartych łącznie 5% budżetu, bez obawy, że całe środki zostaną zajęte przez drogie projekty. W praktyce duże projekty ciągle będą realizowane.
Najczęściej jest tak, że jeden lub dwa podobne, duże projekty przestają być realizowane, a w ich miejsce realizuje się wiele mniejszych i różnorodnych projektów, co zwiększa poczucie społecznej sprawiedliwości. Drogie projekty nadal mają szanse, ale potrzeba proporcjonalnie więcej głosów, ponieważ na wysokobudżetowe projekty musiałoby zagłosować odpowiednio więcej mieszkańców, aby wysokie koszty miały odzwierciedlenie w poparciu mieszkańców.

Zachowujemy dzięki temu większą równowagę między projektami z różnych kategorii, czy to tematycznych, czy związanych z rozmiarem. Takie rozwiązanie zwiększa również dostępność korzystania z wygranych projektów budżetu obywatelskiego dla różnych grup społecznych. Maleje przez to liczba wyborców „wykluczonych”, których projekty nie mają szans przejść przez głosowanie w metodzie zachłannej. Wyborcy nie zniechęcają się do idei BO ponieważ mogą mieć większe poczucie sprawczości. Ideą budżetu obywatelskiego jest partycypacja – czyli zwiększanie udziału całego społeczeństwa w podziale miejskich środków budżetowych, a nie tylko faworyzowaniu dużych i drogich projektów dla wybranych. Więcej projektów to większa różnorodność, dostępność i partycypacja.
Badania pokazują, że dzięki zastosowaniu metody równych udziałów zadowolenie wyborców wzrasta nawet o 50%, co zwiększa zaangażowanie mieszkańców we współtworzenie społeczeństwa obywatelskiego, zaufanie do głosowania i prestiż Budżetu Obywatelskiego. Ponadto podnosi na wyższy poziom transparentność procedury, ponieważ nie trzeba „odgórnie” – nie wiadomo wg jakiej reguły, rozdzielać budżetu na pule.
Liczne wyniki badań w tym zakresie znajdują już zastosowanie w praktyce – m.in. w budżetach obywatelskich w Holandii i Szwajcarii, a także kilku polskich miast – Wieliczki, Świecia i Pruszkowa, które zdecydowały się na wdrożenie metody równych udziałów. Co więcej, nowoczesne metody inspirowane tą ideą wykorzystywane są także w niektórych systemach komputerowych, na przykład w rozwiązaniach opartych na technologii blockchain.
Profesor Piotr Skowron wraz z zespołem przygotował gotowe do wdrożenia algorytmy i programy do liczenia głosów w oparciu o metodę równych udziałów.
Dr hab. Piotr Skowron prof. Wydziału Matematyki Informatyki i Mechaniki Uniwersytetu Warszawskiego tematyką wyboru społecznego zajmuje się od dawna. Uważa, że jest to niezwykle istotny obszar badawczy we współczesnym świecie, a modele wyborcze znajdują szerokie zastosowanie – nie tylko w polityce, lecz także w innych dziedzinach, takich jak synchronizacja w systemach komputerowych.
Za opracowanie wraz z zespołem metody równych udziałów pan profesor otrzymał Social Choice and Welfare Prize, główną międzynarodową nagrodę z dziedziny wyboru społecznego, przyznawaną raz na dwa lata. Metoda jest również doceniona w świecie naukowym i opisywana w kilku książkach.


Wow, zegar w Międzylesiu!!! Bardzo potrzebna rzecz. W dobie, gdzie każdy z nas ma telefon przy sobie ten zegar jest niezbędny. Po co sięgać do kieszeni po telefon? Wystarczy udać się pod urząd gminy i już wiesz która jest godzina 🙂 A tak na serio – zegar zegarem, ale: kto będzie płacił za prąd zasilający zegar? Jaki jest to roczny koszt? Serwis – kto będzie robił przeglądy i konserwację – jakie koszty? Wywalimy 80 tys (moim zdaniem w błoto), ale potem będą generowane następne koszty, które np. po 5 latach przewyższą koszt zegara. Pytanie – czy warto, czy to ma sens? Jak łatwo wydawać nie swoje pieniądze. A nasi włodarze są tego najlepszym przykładem.