Niezabawny dramat w III aktach na Zabawnej

Autor: , Osiedle: Falenica Data: .

Prolog i akt pierwszy
18 września br. zanosił się na kolejny leniwy piątek, kiedy to Faleniczanie pochłonięci są przygotowywaniem list zakupów na sobotnią wizytę na miejscowym bazarku. Niespodziewanie, około południa gruchnęła wiadomość, że następnego dnia jest planowane spotkanie, na którym ogłoszą wycinkę drzew na ul. Zabawnej! Tej jednej z najładniejszych ulic w całej dzielnicy, przy której rosną klony srebrzyste tworzące niepowtarzalny klimat parkowej alei.

Nic więc dziwnego, że następnego dnia mieszkańcy osiedla bardzo licznie stawili się w miejscu ogłoszonych z dnia na dzień „warsztatów” i wyrazili własne stanowisko gromkim: „NIE dla wycinki!!!”. Pamiętano, jak w przeszłości już kilka razy dorodne drzewa zostały ścięte i nie dokonano nasadzeń na ich miejsce bądź zasadzone rośliny się nie przyjęły. Na znanym portalu społecznościowym błyskawicznie uformowała się grupa protestujących, do której momentalnie dołączyło kilkaset osób. Zaczęła wybrzmiewać petycja o zaprzestanie wycinki, planowano kolejne działania. Powoli zaczęły pojawiać się coraz liczniejsze głosy, że wcale nie o wycinkę chodzi tylko o badanie drzew. Ale po co?

Ul. Zabawna. Fot. Christina Majewska

Akt drugi
Tłumaczenia prawie nikogo nie uspokoiły. Na 22 września zaplanowano więc posiedzenie Rady Osiedla Falenica z udziałem naczelniczki wawerskiego Wydziału Ochrony Środowiska Moniki Rokickiej. Spotkaliśmy się w około 25 osób w sali widowiskowej Kulturoteki i przez 1,5 godziny zasypywaliśmy urzędniczkę pytaniami. Przede wszystkim wyjaśniła się przyczyna całego zamieszania. Otóż wawerski WOŚ przystąpił do pionierskiej dla całej Warszawy inwentaryzacji wszystkich drzew w dzielnicy, zaczynając właśnie od Falenicy. Padła jasna deklaracja, że urząd nie planuje masowej wycinki klonów, lecz po zinwentaryzowaniu całego drzewostanu dokona oceny kondycji każdego drzewa, a ewentualne wycinki dotkną te najbardziej chore i faktycznie zagrażające bezpieczeństwu okazy.


Akt trzeci i kilka słów podsumowania
26 września warsztaty, na które przyszło kilkanaście osób, zostały powtórzone. Poprowadził je (podobnie jak za pierwszym razem) dendrolog Marek Suchodolski. Na spokojnie tym razem przyjrzeliśmy się jeszcze raz klonom, wyjaśniliśmy wiele problematycznych kwestii jak nasadzenia, stan drzew, skąd się wzięły i jak wpływa na nie miejskie otoczenie.

Zgodnie ze słowami pani naczelniczki do końca roku należy poczekać na wynik inwentaryzacji – wtedy dowiemy się ile drzew pójdzie pod topór. Będzie ona dostępna na stronie http://mapa.um.warszawa.pl/ w zakładce ZIELEŃ. Całe zamieszanie powstało przez bardzo niefortunny plakat i nazwę spotkań „Czy drzewa w Falenicy są bezpieczne?”, co wydawało się próbą wytłumaczenia masowej wycinki. Sprawie nie pomogło też to, że anons o spotkaniu pojawił się w przestrzeni medialnej praktycznie dzień przed (na czym zaważyło w dużej mierze odwołanie z funkcji wiceburmistrza Jacka Wiśnickiego, z którego inicjatywy warsztaty miały być przeprowadzone).

Niestety obawiam się że los klonów jest przesądzony, długość ich życia w warunkach miejskich wynosi około 70 lat, a te z ul. Zabawnej zostały posadzone w latach 50-tych XX wieku, więc mimo naszej sympatii do ich piękna, po prostu zbliża się ich kres. I z tym wyzwaniem będziemy musieli się lada moment zmierzyć, bo bez drzew nie damy rady żyć na betonowej pustyni.