Sadzić czy przesadzać?

W trakcie realizacji inwestycji na terenach zadrzewionych, powinno pojawić się pytanie, czy rosnące tam drzewa przesadzić czy wyciąć i posadzić nowe, najczęściej młodsze egzemplarze.

Oba działania są w rzeczywistości podobne. Wykopujemy drzewa w jednym miejscu i wsadzamy je w nowym. W takich przypadkach translokacja jest dla drzew ogromnym wielowymiarowym stresem, ponieważ silnie zaburza funkcjonowanie rośliny na płaszczyźnie fizjologicznej, ekologicznej i anatomicznej. Ten ostatni aspekt jest najlepiej widoczny w postaci uszkodzenia i redukcji korzeni. W przypadku sadzenia, system korzeniowy może być wcześniej odpowiednio ukształtowany w szkółce i drzewo jest lepiej przygotowane do posadzenia w nowym miejscu.

Drzewa sadzone w Warszawie mają najczęściej kilka metrów wysokości a ich system korzeniowy jest wielkości piłki lekarskiej. Takie drzewko, po posadzeniu, musi być zabezpieczone drewnianymi palikami, w innym przypadku po prostu się przewróci. Takie drzewa często usychają w ciągu kilku lat po posadzeniu, lub wegetują w stanie agonalnym. Podlewanie, nawożenie i inne zabiegi realizowane po posadzeniu tylko częściowo poprawiają sytuację w wyjątkowo niekorzystnym dla drzew terenie zurbanizowanym. W mieście jest gorąco, sucho, gleby mają najczęściej charakter antropogeniczny, są zanieczyszczone solą, substancjami ropopochodnymi, zawierają gruz i wszelkiego rodzaju odpady. W takich warunkach różnorodność gatunkowa i liczba organizmów żyjących w glebie jest ograniczona. Aktywność biologiczna takiej „gleby” jest bardzo niska, a sadzenie drzewa w takim miejscu można porównać do zarybiania basenu.

Drzewa sadzone w stolicy, są często importowane. Rosną początkowo w optymalnych warunkach, w innym niż nasz klimacie, aby zostać przesadzone w skrajnie niekorzystne miejskie środowisko. Wzdłuż wawerskich ulic sadzone są drzewa bardzo egzotyczne np. dęby błotne, rosnące naturalnie w USA. Jak nazwa wskazuje drzewa te wymagają siedlisk podmokłych, bagiennych, raczej nie ma takich wzdłuż ul. Korkowej lub Bronisława Czecha.

Może więc lepszym rozwiązaniem jest przesadzanie drzew? W efekcie mamy rośliny dużych rozmiarów, wyrosłe w pobliżu i już w znacznym stopniu do życia w mieście zaadaptowane. Niestety im starsze drzewo tym gorzej znosi przesadzanie, cały proces jest bardziej skomplikowany i kosztowny. Podstawowym pytaniem jest to, po jakim czasie można ocenić czy operacja się powiodła. Okres kilku lat po przesadzeniu, kiedy drzewo jest pod opieką ogrodników, jest zdecydowanie za krótki aby to stwierdzić. Przesadzane drzewa, które obserwowałem, niestety prędzej lub później usychały. Wiele zapewne zależy od osób, które realizują taki proces, gatunku drzewa, rozległości systemu korzeniowego i warunków meteorologicznych panujących po zabiegu. Podsumowując, zarówno sadzenie jak i przesadzanie drzew w mieście może przynieść niezadowalający efekt.

Trzeba również brać pod uwagę koszty całej operacji. Przesadzenie lub posadzenie dużego drzewa to koszt kilku a nawet kilkunastu tysięcy złotych. Może lepiej w zamian posadzić kilkaset młodych drzew i liczyć na to, że część z nich przetrwa i osiągnie docelowe rozmiary.

Są to niestety rozważania teoretyczne, najczęściej drzewa się wycina, niczego nie przesadza i niczego nie sadzi. Masakrowane są również drzewa, które z powodzeniem rosną od dekad. Dobrym przykładem jest tu ponad 30 letnia biota wschodnia rosnąca przy ul. Potockich na Marysinie. Do niedawna było to piękne, zdrowe drzewo o rozłożystej koronie. Niestety, z niewiadomych powodów, roślina ta została pozbawiona około 90% korony. Z pewnością ten „zabieg pielęgnacyjny” sfinansowano z naszych podatków.

Drzewo po „zabiegu pielęgnacyjnym” rosnące przy ul. Potockich fot. J. Gryz

Optymalnym, skutecznym i darmowym rozwiązaniem, byłaby ochrona drzew które już rosną. Właściwie na każdym wawerskim osiedlu widać masową zagładę zieleni. Analizując zatwierdzone lub procedowane plany miejscowe trudno być optymistą. Patrząc np. na zapisy (jeszcze obowiązującego) planu miejscowego dla Anina, dochodzę do wniosku, że prawie wszystkie tutejsze lasy są przeznaczone pod zabudowę. Nie oszczędza on nawet naturalnych 150-200 letnich drzewostanów dębowych.

W planie miejscowym Zbójnej Góry (na szczęście anulowanym) urzędnicy zaplanowali zabudowę ponad 120 ha lasu! Kuriozalne jest jednak to, że ci sami urzędnicy, propagują we wszelkich mediach jak i na spotkaniach z mieszkańcami „Zieloną Wizję Warszawy”, hasło „Milion Drzew dla Warszawy”, Kartę Praw Drzew, zachęcają do „Zakochania się w Zielonej Warszawie”. W listopadzie w blasku fleszy w centrum stolicy, posadzono okazałe drzewa zakupione w Niemczech, koszt jednego to blisko 14 tys. zł. Obawiam się, że w minionym roku, w Wawrze wycięto 14 tys. drzew i tak właśnie wygląda w praktyce zarządzanie zielenią.

dr Jakub Gryz