Jak zbudować park w parku?
Przyznaję – nigdy nie podejrzewałem, że aż tyle drzew i krzewów trzeba wyciąć lub zniszczyć, aby zbudować na zielonej polanie park. Błędem pomysłodawców jest podejście polegające na pracochłonnym i kosztownym zastąpieniu zieleni inną, „nowocześniejszą” zielenią, która musi się bardziej podobać bo… jest nowa i lepsza.
Mowa tu oczywiście o Parku Aktywności Rodzinnej (PAR), którego budowa trwa od pewnego czasu w rejonie ul. Lebiodowej i Węglarskiej. Obserwuję i spaceruję po tym obszarze od ponad dwudziestu lat. Widziałem jak łąka przekształca się w naturalny sposób w las. Obserwowałem wzrost i naturalną selekcję drzew i krzewów. Doceniam jak bardzo pomogł w tym miasto nie robiąc tu nic przez te co najmniej dwadzieścia lat. Nawet gdy huraganowy powiew wiatru połamał gałęzie i powalił drzewa. Nawet gdy sygnalizowaliśmy, że warto pomóc okaleczonym drzewom. Teraz jednak nadszedł czas na „renaturalizację” (jak pisze projektant) tego terenu poprzez zbudowanie parku. Ale niech szanowny Czytelnik nie pomyśli w tym momencie w trywialny sposób o ciszy, zieleni, śpiewie ptaków, alejkach, ławeczkach i miejscach do poleżenia na trawie. To pomysły banalne i „bez idei parku” jak ładnie to był łaskaw ująć p. Burmistrz.
Czegóż tu w owym ideowym parku nie będzie według pomysłu władz dzielnicy! Znajdziemy tu i pawilon gastronomiczny, strefę odkrywania bagien, piaszczystą polanę, podmokły las, plac miejski ze zdrojem i podświetlaną posadzką, huby sportowe, polanę piknikową, polanę hamakową, wiaty na rowery, toalety, wybieg dla psów, parking , scenę, bulodrom, boisko, minigolf itd. itp. Przynajmniej tyle wynika z zapowiedzi. Co mamy na razie? Rozorane połacie ziemi, wycięte drzewa i krzewy. Zdaję sobie sprawę, że budowa ma swoje prawa, ale powierzchnia zajęta pod wiaty, pawilon i tego typu konstrukcje budzi obawy.
Czy znajdzie się tu jeszcze miejsce dla zieleni? Na terenie zinwentaryzowano ponad 1400 drzew i bardzo bym chciał, aby po zakończeniu budowy policzono ponownie te już „zrenaturolizowane”. (Na marginesie: zapewniano nas, że poza trasą dojazdu od strony ul. Węglarskiej „nie planuje się usuwania drzew z terenu samego parku, jedynie prace pielęgnacyjne.” Praktyka jest inna, bo drzewa zostały wycięte nie tylko na trasie dojazdu, ale także w głębi terenu…).
Mam wrażenie, że pomysłodawca postanowił zmieścić w sumie na niewielkim terenie (ok. 200 x 200 metrów) więcej niż to możliwe. Błotnista kałuża nie jest i nie będzie „strefą odkrywania bagien”, nawet jeśli tak ją nazwiemy. Śmieszy mnie uzasadnienie projektu: „dzięki udostępnieniu podmokłego terenu, mieszkańcy będą mieli okazję do poznania ekosystemu bagiennego i zasad obiegu wody w przyrodzie bez ponoszenia dodatkowych kosztów środowiskowych” zwłaszcza, że kilkadziesiąt metrów owego „ekosystemu” zostało całkowicie przeoranych budową podpór ścieżki wśród koron drzew. Z planów wynika, że mały obszar podmokły, który od lat wskutek zmian klimatu regularnie się zmniejsza będzie nawet poszerzony. Wątpię, czy odwiedzający park będą zachwyceni tym, że jego spora cześć będzie praktycznie sztucznym obszarem podmokłym – „strefą ochronną przyrody – z ograniczonym dostępem użytkowników”. Tym bardziej, że 50m dalej w lasku na terenie Lasów Miejskich, poza granicą PAR, mamy dużo większy obszar podmokły i w dodatku całkowicie naturalny – to on mógłby być pokazywany ze ścieżki dydaktycznej. Wynika to jednak z założeń projektowych gdzie czytamy, że w większej części parku „mieszkańcy również mogą się poruszać, będą tam bardziej odkrywcami przyrody niż konsumentami zaprojektowanej przestrzeni”.
Warto zauważyć, że sam pomysł stworzenia parku nie budził większych wątpliwości. Wbrew temu co twierdził często p. Burmistrz praktycznie nikt nie sprzeciwiał się pomysłowi, choć oczywiście okoliczni mieszkańcy, siłą rzeczy najlepiej znający te okolice i będący przyszłymi użytkownikami parku mieli czasem inne zdanie na temat poszczególnych rozwiązań, skali ingerencji w przyrodę jak i sensowności wydatków publicznych.
Czy z takiego sporu mogło wyłonić się coś dobrego? Moim zdaniem zdecydowanie tak. Kwestia tego jak bardzo dzielnica nie umie zebrać, ani tym bardziej korzystać z opinii mieszkańców i jak bardzo ustawia się w pozycji dominującej zasługuje na całkiem osobny artykuł.
Nie ma co płakać nad tym co było. Zawsze jednak jest czas, aby myśleć o przyszłości. Dlatego tez chciałbym zadać p. Burmistrzowi i jego współpracownikom kilka pytań. Nie zapominajmy jednak, że po 7 kwietnia może zupełnie kto inny zmierzyć się z tymi problemami. Zachęcam więc aby kandydaci i komitety wyborcze też pochyliły się nad tymi pytaniami i wyraziły swoją opinię. Rzecz jasna nie na każdy temat mogą odpowiedzieć nie dysponując potrzebnymi danymi, ale w sprawach ogólnych wasze zdanie pomoże nam, mieszkańcom Wawra, podjąć decyzje przy urnach wyborczych.
Na spotkaniach z mieszkańcami poruszany był bardzo często temat spokoju i bezpieczeństwa. Na spotkaniu w Urzędzie Dzielnicy p. Burmistrz obiecał , ze na terenie parku nie będzie możliwości spożywania i sprzedaży alkoholu stwierdzając – czemu nie sposób zaprzeczyć – że alkohol nie ma nic wspólnego z właściwie pojmowaną aktywnością rodzinną. Czy Pan Burmistrz podtrzymuje swoją obietnic i nie będzie niedługo tłumaczył, ze nie może zabronić dzierżawcy pawilonu gastronomicznego zarabiania na sprzedaży alkoholu?
Byłbym wdzięczny gdyby p. burmistrz podtrzymał również i tę obietnicę , że na terenie PAR nie będzie możliwe rozpalanie ognisk i grilli. Niestety ci z nas, którzy byli choć raz w Powsinie wiedzą, ze zakaz taki może okazać się całkowicie nieskuteczny zważywszy że w planach jest polana piknikowa.
Kolejna obietnica: straż miejska ma pilnować porządku i zakłócanie ciszy nocnej. Jakiekolwiek aktywności na terenie parku nie mogą zakłócać ciszy nocnej w jej tradycyjnych godzinach. Podtrzymuje Pan obietnicę? I jak widzi w tym świetle wykorzystanie „sceny tymczasowej” ?
Na pewne pytania odpowiedzi nie pady bo sprawy były na zbyt wczesnym etapie. Ale zbliżamy się do uroczystego otwarcia ( choć jeden z głównych celów czyli otwarcie przez wyborami samorządowym nie będzie osiągnięty) i warto dowiedzieć się:
- Kiedy zakończy się budowa?
- Jaki jest będzie koszt utrzymania Parku? Czy gmina ma na to zagwarantowane w budżecie środki skoro nie wykazywała się do tej pory opieką nad swoim terenem?
- Jak liczny planowany jest personel parku? ( powinno to wynikać z wyliczenia kosztów obsługi)
- Jaki będzie tryb wyboru zarządcy/operatora parku?
- Jaki będzie tryb wyboru i kryteria wyboru prowadzącego pawilon gastronomiczny i kiedy on nastąpi?
- Jak ma wyglądać działalność parku w okresie jesienno- zimowym i jego ochrona?
- Czy pawilon gastronomiczny będzie do czasu wybudowania przedszkola służył również jako pomieszczenia dla obsługi parku?
- Ile będzie ławek – na planie udało się naliczyć aż pięć (!) nie licząc okrągłej platformy z modrzewia syberyjskiego ?
- Jaka będzie nawierzchnia ścieżek i dróg?
- Czy wykonane zostaną wszystkie założenia zwycięskiego projektu, czy z uwagi np. na wzrost kosztów niektóre zostaną na zawsze w sferze planów? Tu przypomnę słowa p. Burmistrza, że nie można obiecywać, ze coś się dobuduje w przyszłości bo „to tak nie działa”.
- Wzdłuż ogrodzenia osiedla mieszkaniowego projektowane są nasadzenia nowych drzew. Jakie będą to gatunki? Kilkadziesiąt lat naturalnego rozrostu zieleni na tym terenie doskonale pokazało jakie gatunki są tu rodzime i najlepiej odnajdują się w tym środowisku. Mamy nadzieję, że nie zostaną zastąpione nowymi, bardziej modnymi gatunkami.
- Czy uległa zmianie lokalizacja / wielkość parkingu, bo takie krążą pogłoski wśród budujących park?
- Zaznaczony na planie wybieg dla psów (dodany jako obowiązkowy punkt projektu wskutek zdecydowanych próśb mieszkańców) jest bardzo niedokładnie opisany . Jaka będzie jego wielkość i wyposażenie?
Na zakończenie: drodzy mieszańcy, nie martwmy się na zapas! Jak piszą projektanci parku: „Zieleń parku została zaprojektowana tak, by cały obszar bez utraty walorów krajobrazowych mógł się w naturalny sposób przekształcać. Umożliwia to renaturalizację środowiska przyrodniczego, które za parędziesiąt lat będzie ciekawym oraz unikatowym obszarem w skali dzielnicy i miasta”.
Maciej Ozdowski
Bo Wawer to stan umysłu – dotyczy to przede wszystkim naszych decydentów. Czują się bezkarni, więc robią to co robią. Byle by można było pochwalić się tymi „sukcesami” w social mediach. Oni mogą nawet zawracać Wisłę kijem, byleby przyjechała tv i zdawała relację na żywo z zaangażowania się władz w życie mieszkańców Wawra, jak im je „polepszają”. Niestety żyje się tu coraz gorzej. Ja tu mieszkam 50 lat i widzę, że im bardziej lokalna władza próbuje mnie uszczęśliwić, tym więcej mi szkodzi i wprowadza jakieś chore ograniczenia, marnuje moje pieniądze (podatki). W tej chwili jest chyba gorzej niż za komuny. Choć ktoś mądry powiedział, że PO to spadkobierczyni PZPR.