Jeże i podmurówki

Jeże ukryte w zimowych kryjówkach czekają wiosny a ja mam w pamięci spotkanie z jednym z nich ostatniej jesieni. Osiedlowa ulica Antenowa, spokojna, gęsta zabudowa, każdy dom otoczony porządnym płotem z pancerną podmurówką. W światłach mojego samochodu widzę jakiś ruch. Wzdłuż szczelnej podmurówki biegnie jeż – za nim duży pies, który bez problemu go dogania, dopada i obskakuje z ujadaniem. Zatrzymuję się gotowa pomóc jeżykowi – na szczęście pies jest chyba młody, obszczekuje tylko zwiniętą, przerażoną iglastą kulkę, która wyraźnie wyczuwa niezdecydowanie psa i pomimo jego bliskości z determinacją rusza dalej wzdłuż podmurówki w poszukiwaniu jakiejś szczeliny. Dopada do bramy jakiejś posesji – niestety podjazd z kostki i bardzo nisko umieszczona brama z pełną blachą w jej dolnej części nie dają jeżykowi żadnej szansy umknięcia. Pies ponawia atak, jeż znowu zwija się w kulkę przyjmując swoją pozycję obronną. Staram się odwołać psa, niestety nie reaguje. Na szczęście przybiega właściciel, bierze go na smycz i odchodzą. Jeżyk odczekał dłuższą chwilę i ruszył dalej. Widziałam jak mija kolejne posesje szukając w bramach i podmurówkach szczeliny, która umożliwiłaby mu przejście do położonych na tyłach domów ogrodów. Zniknął w mrokach ulicy a ja wróciłam do samochodu pełna nadziei, że znalazł upragnioną szczelinę i poruszona tym co widziałam. Uświadomiłam sobie jacy my ludzie jesteśmy egoistyczni i okrutni. Budujemy swoje „warownie” odmawiając tak pożytecznym i przyjaznym stworzeniom jak jeże odrobiny schronienia i miejsca do żerowania. Przecież zjadają tak nielubiane przez nas ślimaki, nie zagrażają nam w niczym. Spotkanie z jeżem wieczorem w ogrodzie to czysta przyjemność. Mam nadzieje, że zdarzenie, które opisałam chociaż u niektórych wzbudzi odrobinę empatii dla tych sympatycznych, kolczastych zwierząt i skłoni do zrobienia w ogrodzeniu swojej posesji wejścia dla jeża – nawet wtedy, gdy po przeciwnej stronie ulicy jest pusty teren czy las. Psy są wszędzie i nie odmawiam im prawa biegania po ulicy ( jeżeli właściciel jest w pobliżu ), ani też prawa do reakcji na widok innych stworzeń – ale my powinniśmy umieć tak urządzić swoje otoczenie, aby wystarczyło miejsca i dla nas i dla psów i dla jeży i dla innych przyjaźnie współżyjących z nami stworzeń. Po tym zdarzeniu obejrzałam dokładnie swoje ogrodzenie. Pod bramą wjazdową jeże spokojnie przejdą, w siatce wokół posesji zrobiłam kilka małych przejść (z których chętnie też korzystają koty). Czekam do wiosny aby w mojej „pancernej” (niestety!) podmurówce od strony ulicy zrobić elegancki tunelik dla jeży. Zachęcam do tego wszystkich. Rozejrzyjcie się Państwo dookoła, jak pomóc w egzystencji w miejskich, niełatwych warunkach tym przesympatycznym stworzeniom. Szczelina w ogrodzeniu to dla nas przecież tak niewiele – dla jeżyków na wagę życia…