Móżdżek po wawersku, czyli o pro-ruskich trollach w Wawrze

Móżdżek – czym doprawisz, tak posmakujesz. Pieprzem – na ostro. Rozmarynem – rozwinie się. Niechęcią, lękiem i nienawiścią – rozbije wspólnotę i sprawi ból. O tej ostatniej przyprawie serwowanej mieszkańcom Wawra traktuje niniejszy felieton.

Wojna informacyjna
Czytaliście państwo o niej w dużych mediach – jakby to coś dalekiego, w innym kraju, sztywne, zimne, obce. Hop hop! Ta wojna toczy się również tu w grupie Facebook „Wawer moja dzielnica”. Jest bliska, swojska, miękka i gorąca.

Ta wojna jest cicha i rozproszona, więc wymyka się łatwej dekonspiracji. Wymaga struktur operacyjnych, czyli farmy trolli, talii profili social media, rozproszenia na zróżnicowane społeczności lokalne, no i czasu. To kosztuje, ale popłaca. Skuteczności tej walki w jaskrawy sposób dowodzi Brexit, udowadniając jak działanie poprzez social media jest w stanie zmienić wynik wyborów, ukształtować postawy wedle zamówienia sponsora politycznego. To propaganda idealna, bo niezauważalnie i głęboko trafiająca do głowy, niczym trucizna w małych dawkach. Wie o tym każdy polityk, wie o tym Putin & Co.

W tej wojnie polem bitwy jest również grupa Facebook „Wawer moja dzielnica”, na której w ostatnich tygodniach wybrzmiewały takie tezy:

  • przybysze ze Wschodu napadają i kradną
  • zabierają nam pracę
  • ich dzieci są niebezpiecznie faworyzowane
  • tajemniczy samochód obserwuje nas od kilku godzin a jego kierowca ma rysy wschodnie
  • jesteśmy oblężeni przez Ukraińców i nie damy im rady, bo już zablokowali dworzec kolejowy niech uchodźcy z Ukrainy wracają tam walczyć.

Cechą tych tez jest żerowanie na prostych – żyjących w móżdżku – emocjach negatywnych: strachu, zawiści, poniżeniu, wykluczeniu. Mają one uchodzić za głos ludu, kreować postawy antypomocowe, podziału pomiędzy kulturami, narodami, sąsiadami – klasyczny program polityczny Rosji wedle reguły „dziel i rządź”.

W istocie rzeczy tezy te są publikowane przez profile FB wzajemnie wspierające się w różnych wątkach na grupie. Nie jest tych profili mało. Zidentyfikowałem ich około 40. Obsługiwane są przez zespół 3-5 trolli. Jak rozpoznać profil trolla? W pierwszym rzędzie po głoszonych tezach, żerujących na w/w niskich emocjach – „przybysz ze Wschodu napadł moją żonę w aptece”. Jeśli wczytać się w parę wątków, można dostrzec, że profile trollujące wspierają się nawzajem, żeby zwiększyć swoją wiarygodność, zbudować wrażenie masy lub dać odpór demaskatorom. Można również dostrzec nieciągłość i niespójność odgrywanej roli – jednego dnia w wątku X, troll-profil jest biedną pognębioną Putzfrau z awersją do uchodźców z Ukrainy, a drugiego dnia w wątku Y, ten sam troll-profil jest obłożnie chorą matką z małoletnim dzieckiem, kłopotami rodzinnymi, mimo to pomagającą uchodźcom z Ukrainy.

Kolejną oznaką profilu trolla jest jego nazwa konotująca z premedytacją: niemieckość, bo niemiecka chemia i niemiecka fura są lepsze (Hoglich, Szwarc, Erwin); swojskość, bo koszula bliższa ciału (Dąbrowska, Jankowski); autorytet, bo autorytetom się ufa (Andrzej Wilk, Franciszek Flisak, Anna Małgorzata Niedzielska). Czasem nazwa jest bez konotacji, od czapy, bo fantazja ponosi a lud głupi kupi (Kuleczki od Janeczki, Liza Minelli, Lusia Mamusia, Trener Mateusz, Jarek Wsiok).

Pranie szmaty
Dla utrzymania wiarygodności i zamaskowania się, trolle regularnie przechodzą proces oczyszczenia. Można to porównać do szmaty, która w trakcie użycia brudzi się i wymaga wyprania. Na FB przyjmuje to postać wypowiedzi czystej, szlachetnej, miłosiernej: „szukam wózka dla inwalidy z Ukrainy”, ale również wypowiedzi lokalnej nie rokującej na ziszczenie się: „kto chętny zagrać w badmintona w Aninie”, albo „montuję holograficzne systemy video w domach Wawerczyków”. Dzieje się to w trybie komentarza w jakimś wątku, a czasem w wątku rozpoczętym przez trolla jako procedura katharsis dla grupy swoich profili – to po jakiejś krwawej jatce. Proces oczyszczenia wprowadza dezorientację w identyfikacji. Niemniej z natury rzeczy nie może dominować przekazu, bo wtedy troll nie zrealizuje zlecenia.

Wchodząc w potyczkę, troll regularnie stosuje wobec drugiej strony dyskredytację, poniżenie, wyśmianie, zarzucenie choroby psychicznej. Doprowadzony do narożnika stosuje stos bluzg.
Umiejętność demaskacji trolla stanowi strategiczną obronę – nie ma innego wyjścia.

Im więcej nas daje odpór trollom, tym łatwiej nam wygrać tę wojnę informacyjną. Bo ludzi dobrej woli jest więcej, a oni mają płacone za godziny. Slava gerojam.

Agencja marketingu Internetowego
Grupa FB „Wawer moja dzielnica” (zgodnie z informacjami podanymi na profilu) została założona przez agencję marketingu internetowego. Współwłaścicielami i członkami zarządu tej agencji jest dwóch 20-30 latków: repatriant z Uzbekistanu oraz absolwent studiów politologicznych na Uniwersytecie Katolickim S. Wyszyńskiego (za profilem Goldenline). Jego profil FB jest okraszony bannerem „Wielcy twórcy Polski niepodległej”, z licznymi kontaktami z osobami z terenów dawnego ZSRR.

Do grupy FB „Wawer moja dzielnica” należy ponad 26 tysięcy profili. Odrzuciwszy 1000 profili trollowych, pozostaje 25 tys. mieszkańców, czyli praktycznie każdy dorosły zinternetyzowany osobnik. Podobne grupy powstały na FB dla każdej dzielnicy warszawskiej. Być może podobne funkcjonują dla społeczności samorządowych poza Warszawą – wszak obaj panowie udzielają się w organizacji o nazwie „Mazowiecka wspólnota samorządowa”. W skali Warszawy taki zasięg to okazały potencjał komunikacji social media. W wojnie informacyjnej – potężny oręż.
Prostota myśli rodzi pytanie, czy wysoka działalność pro-ruskich trolli na grupie „Wawer moja dzielnica” oraz usługi agencji marketingowej są ze sobą powiązane. Tym bardziej, że profile trolli nie znikają, mają się dobrze, mają się bardzo licznie. Prostota myśli skłania do pytania, czy grupa „Wawer moja dzielnica” została założona przez farmę trolli do szerzenia propagandy wielkopolitycznej i zarabiania na tym. Czy ta prostota zwodzi myśl? Czy ta myśl jest jedynie wyrazem samotności bądź megalomanii i swoistą teorią spiskową? Być może. Niech zweryfikuje to Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, do której to pytanie zostało zgłoszone.

A co my, mieszkańcy Wawra, możemy uczynić w tej sytuacji?
Możemy pozostać na grupie „Wawer moja dzielnica”. Wszak obok pro-ruskich trolli udzielają się tam również mieszkańcy w sprawach dobrych. W takim przypadku należy mieć wyczulenie na przekaz wroga i zwalczać go. I tak czynią Wawerczycy w ostatnich tygodniach. Skutkiem tej walki części profili trollujących została uśpiona, część przechodzi gruntowne katharsis, jak również są instalowane nowe profile. Nie jest to walka z wiatrakami, gdy ludzi dobrej woli jest więcej. Wtedy móżdżek po wawersku posmakuje dobrem.

Innym rozwiązaniem jest zmiana grupy. To jest wyzwanie, bo i ludu wiela i dokąd pójść? (Dylemat uchodźcy.) Godne rozwagi wydaje się utworzenie grupy, która byłaby w gestii nie agencji marketingu internetowego, lecz osób zaangażowanych w sprawy dzielnicowe. Grupy, w której nie jesteśmy przedmiotem obcych interesów politycznych, lecz podmiotem spraw wawerskich. Ale to temat na inny artykuł.

Jan Frelek
radny Osiedla Aleksandrów