To nie jest prywatny folwark!
Praca w samorządzie to przede wszystkim służba ludziom. Niestety rządzący często o tym zapominają. Dotyczy to szczególnie tych, którzy rządzą długo. Za długo.
Platforma Obywatelska panuje nam w Wawrze od kilkunastu lat i od dawna traktuje dzielnicowy samorząd jak swoje prywatne włości. Przykładów trwonienia publicznych pieniędzy i nieliczenia się z mieszkańcami jest całe mnóstwo.
Przed wyjazdem kadry narodowej piłki nożnej na mundial, Zarząd Dzielnicy Wawer zorganizował znamienne pożegnanie piłkarzy. Impreza polegała na gonieniu kadrowiczów wynajętym autokarem, udekorowanym okolicznościowymi banerami jednorazowego użytku. Wstęp na pokład mieli przede wszystkim urzędnicy i ich rodziny. Wszystko w godzinach pracy urzędu oraz za publiczne pieniądze. Sam autokar kosztował kilka tysięcy złotych. Taka bezprzykładna zabawa urzędniczej trzódki z pewnością nie była służbą mieszkańcom. Nie była też promocją Wawra, jak próbują dowodzić organizatorzy, bo sprawa urządzania tej prywaty odbiła się drwiącym echem w mediach, prezentując naszą dzielnicę w negatywnym świetle.
Sprawa basenu w Aninie to jeden z wielu przykładów arogancji urzędniczej. Po tegorocznej, trzytygodniowej przerwie technicznej oznajmili bezpardonowo, że basen będzie nieczynny do odwołania. Bez wyjaśnień i bez przewidywanego terminu ponownego uruchomienia pływalni. Nie ma najwidoczniej powodu do tego, aby dbać o rzetelną informację dla mieszkańców.
Stykając się z wawerskim włodarzami często napotyka się taką specyficzną butę i wyniosłość. Burmistrz Jeziorski, zapytany przeze mnie na jednej z ostatnich sesji Rady Dzielnicy Wawer, o nowy termin zakończenia budowy ulicy Wiązanej, stwierdził, że do końca aktualnego kontraktu z wykonawcą zostały 4 dni i nie podzieli się on w związku z tym żadnymi nowymi informacjami. Gdzie w takim razie szacunek dla mieszkańców, którzy po prostu chcieli wiedzieć, kiedy zakończy się ich gehenna związana ze ślimączącą się budową. Przedłużenie prac założono podobno ostatecznie na koniec sierpnia, ale po co silić się na gest udzielenia informacji?
Co więcej, burmistrz swego czasu stwierdził, że nie musi konsultować z radnymi remontów wawerskich dróg, bo to on odpowiada za te remonty. I tak właśnie jest – Rada Dzielnicy Wawer, a szczególnie opozycyjni radni nie mają pojęcia, które ulice będą remontowane w danym roku. Doradczy głos samorządowców niezwiązanych z obecną władzą nie jest potrzebny, skoro platformerscy działacze wszystko wiedzą najlepiej.
Partyjna śmietanka towarzyska jest zamknięta do tego stopnia, że od kilku lat nie jest zatrudniany nowy naczelnik Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Dzielnicy Wawer. Burmistrz Baraniewski odpowiedzialny za ten wydział woli najwidoczniej samodzielnie sterować pracą tej, kluczowej dla dewastacji ładu przestrzennego Wawra, komórki. Po co wprowadzać do urzędu nową osobę, którą dodatkowo należałoby instruować w kwestii podejmowania odpowiednich decyzji. Zresztą cały czas oczkiem w głowie burmistrza Baraniewskiego są pikniki i festyny – ludzie to lubią, a i można się tam pokazać, zapowiedzieć imprezę, dać się sfotografować – na wybory tego rodzaju działania powinny wystarczyć. Nie ma potrzeby skupiać się na merytorycznej pracy.
W kontekście nadchodzących wyborów samorządowych, wawerska Platforma Obywatelska stwierdziła też, że kampanię wyborczą będzie prowadzić na oficjalnych profilach Urzędu Dzielnicy Wawer w mediach społecznościowych. Będą tu prezentowane udane inwestycje tej partii za ostatnie trzy kadencje. O nieudanych rzecz jasna nie będą wspominać. To kolejne zawłaszczenie urzędowych kanałów komunikacyjnych, a co za tym idzie publicznych środków, na potrzeby partyjnej propagandy.
Nawet budżet obywatelski został zagarnięty przez jednostki będące w rękach wawerskiej władzy. W większości wygrywają projekty zgłaszane przez bibliotekę, szkoły publiczne, Wawerskie Centrum Kultury i partyjnych działaczy. Promocję tych projektów zapewnia oczywiście Urząd Dzielnicy Wawer. Cały sztab urzędników dba bowiem o odpowiedni przekaz do mieszkańców. Nie przedostanie się żadna wzmianka o inicjatywach niezależnych samorządowców, chybionych inwestycjach czy o dzielnicowych problemach nierozwiązywanych od lat. Gazeta Wawerska w tajemniczy sposób znika z punktów dystrybucji, szczególnie tych związanych z wawerskim ratuszem. W imię “demokracji” i “wolności słowa” do mieszkańców Wawra ma się dostawać tylko informacja generowana przez siedzących na fotelach przy Żegańskiej.
Nie podoba mi się takie rządzenie w Wawrze. Rządzący powinni bardziej liczyć się z ludźmi, także z tymi, którzy nie należą do partyjnego kółka wzajemnej adoracji. Praca w samorządzie powinna być służbą mieszkańcom, a nie drenowaniem publicznej kasy dla utrzymania władzy. Nie można publicznych pieniędzy traktować jak swoich. Urząd Dzielnicy Wawer to nie jest prywatny folwark!
To przykre, ale prawdziwe.
Sporo ważnych inwestycji czy remontów dróg nie jest realizowanych wcale. Przykład to ulica Skrzyneckiego, która jest jedyną dojazdową do przychodni na Strusia. Wyrwy, kałuże, dziury to jej standard od lat.
Problemy z wydziałem architektury to już legendy… a stwierdzenie prywatny folwark niestety jest trafne.
Trzeba zmian, radykalnych.
Szanowny Panie Rafale, śledzę Pana wpisy i artykuły. W moim odczuciu jest Pan osobą, która ma na sercu dobro Wawra. Z tego co widzę, dużo Pan robi dobrego, jest Pan bardzo dociekliwy i nie odpuszcza Pan, gdy ktoś próbuje Pana zbyć. Jednak ten artykuł jest zupełnie niepotrzebny, nawet jeśli jest w 100% prawdziwy. Osoby, które chcą coś naprawdę zrobić, cechuje działanie, a nie krytykowanie innych. Myślę, że najlepsze zmiany są przez własne inicjatywy i działania.
Życzę dalszych sukcesów.
Jak człowiek widzi wciąż nieprawidłowości, zaniedbania i niesprawiedliwości i coś go wkurza, to ciężko jest to zatrzymywać tylko dla siebie. W każdym razie staram się krytykować merytorycznie. Bardzo dziękuję za ten głos.
Ma Pan w 100% rację a ten głos jest bardzo ważny i potrzebny. Mnie szlag trafia, jak biorę do ręki wydawany na kredowym, a jakże, papierze „kurier wawerski”. Pisemko wydawane za nasze pieniądze w celu WYŁĄCZNIE autoreklamy obecnej władzy samorządowej. Zero samokrytyki. Zero wsłuchania się w głosy mieszkańców. Obecnie kuriozalne „sprawozdania” ze spotkań burmistrza z mieszkańcami – mistrzostwo świata w tuszowaniu lawiny zarzutów spadających na jego głowę.
Inna sprawa – jeśli nasza społeczność kolejny raz wskaże w wyborach te same ugrupowania, to nie dziwmy się potem, że mamy takie władze. A tu akurat optymistką nie jestem.
Wszystko to co Pan napisał to tzw. święta racja. Oni uważają, ze Wawer to jest ich prywatny folwark. A drugi folwark to urząd i urzędnicy. Nie jestem gołosłowna, bo pracowałam tam i zostałam zwolniona przy użyciu ubeckich metod.