Liliowy Zakątek

Autor: , Osiedle: Falenica Data: .

„Liliowy zakątek” to inicjatywa mieszkańców osiedli szeregowców z ulicy Liliowej, której celem było stworzenie przestrzeni wspólnej – zarówno dla dzieci (plac zabaw) jak i dla dorosłych (siłownia plenerowa). Wykorzystali do tego narzędzie, które daje im miasto, czyli budżet obywatelski. Zmobilizowali się i wygrali. Liliowy zakątek miał być początkiem wrastania w dzielnicę nowych mieszkańców, zagospodarowywania dalekich rubieży Warszawy. Miał być, ale jak to często u nas bywa z dobrymi inicjatywami oddolnymi – prawdopodobnie nie będzie. Historia jest o tyle ciekawa, że skupia w sobie wiele problemów Wawra i Warszawy.

Ul. Liliowa. Fot. Jacek Wiśnicki

Zacznijmy od opisu miejsca. Pośrodku pola, na dawnych gruntach ornych powstało ponad 120 domków w zabudowie szeregowej. Choć dojazd tu nie należy do naj­łatwiejszych, a kanalizacji nie ma (witajcie w Wawrze!), to okolica jest zaciszna, a sama ulica Liliowa przylega do lasu. Na sąsiednich polach, gdzie kiedyś też staną podobne domy, wciąż pełno ziół, drzew, saren i dzików. Pola były wąskie, domki mają mikrosko­pijne ogródki, a dzieci na młodym osiedlu wciąż przybywa. Wobec tego mieszkańcy postano­wi­li wziąć sprawy w swoje ręce. Wymyślili projekt Liliowego Zakątka i złożyli go do budżetu partycypacyj­nego. Liliowy Zakątek miał powstać na niewielkiej działce u zbiegu Brodnickiej i Lilio­wej. Urzędnicy zaakceptowali lokalizację. Ponieważ plany mieszkańców wobec działki były ambitne, wnioskodawczynie projektu – Agnieszka Czarniecka i Anna Sztramska-Strzel­czyk zdecydowały się rozłożyć jego realizacje w czasie. Pierwsza część Liliowego Zakątka została złożona do projektu budżetu w 2016 r., więc miała zostać zrealizowana do grudnia 2017. Niestety okazało się, że dzielnica nie jest w stanie w rok wybudować placu zabaw za ponad 104 tysiące złotych. Realizację projektu, ku rosnącemu zniecierpliwieniu mieszkańców z Liliowej, zaplanowano na 2018 r.

Jako, że w kolejnej edycji BP zwyciężyła też druga część Liliowego Zakątka, wydawało się, że zarówno plac zabaw jak i siłownia powstaną jednocześnie. I właśnie kiedy, według urzędników wciąż ponaglanych przez mieszkańców, na plac budowy mieli wejść robotnicy, urząd ogłosił, że wobec działki zgłoszono roszczenia i realizacja została wstrzymana. To przelało czarę goryczy, mieszkańcy dość ostro wyrażali swoją dezaprobatę wobec działań dzielnicy m.in. na spotkaniu z burmistrzem Łukaszem Jeziorskim, podczas jego pożegnalnego tournée.

Odpo­wiedź dzielnicy była prosta i z góry znana: to nie nasza wina. Działkę chcą przejąć Lasy Państwowe. Zgłosiły do niej roszczenia.

Jest w tym oczywiście ziarno prawdy, przy czym Lasy Państwowe praw do niczego sobie nie roszczą. One są właścicielem rzeczo­nej działki. Stało się tak na mocy decyzji wojewody z 2007 r. (!), jednak do tej pory miasto nie zrobiło nic by postanowienie wypełnić, wobec czego w grudniu 2017 r. Nadleśnictwo Cele­stynów napisało kolejne już pismo z żądaniem przekazania terenu.

I wtedy miasto zareagowało, jak na swoje standardy, natychmiast. W lipcu 2018 Biuro Mienia i Skarbu Państwa, zawiadomiło dzielnicę, że teren nie jest już miasta, natomiast nadal nie odpowiedziało Lasom Państwowym (stan na 24 sierpnia b.r.). W takim bałaganie funkcjo­nuje nasz samorząd i m.in. przez takie zawirowania ludzie tracą wia­rę w budżet partycypacyjny.

Co ciekawe sama działka o po­wierz­chni ledwie 0,4 ha, do niczego prawdopodobnie nadleśnictwu się nie przyda. Graniczy ona z lasami prywatnymi, ale sama jest niezalesiona. Nic nie stoi na przeszkodzie, by tam plac zabaw powstał, nie jest to sprzeczne ze statutem przedsiębiorstwa Lasy Państwowe. Nikt jednak z dzielnicy, ani miasta, Lasów Państwowych o zdanie nie pytał, ani o sytuacji nie informował…

Ktoś mógłby zapytać, co stoi na przeszkodzie, by zmienić lokalizację. Otóż problem polega na tym, że w tej okolicy miasto nie ma żadnych działek. To coraz częstszy problem wawerskiego samorządu. Dzielnica się rozrasta, natomiast miejskich gruntów wciąż ubywa, ślimaczą się sprawy z uchwaleniem miejscowych planów zagospodarowania. Niebawem może okazać się, że ze szczel­nie zabudowanych fragmentów dzielnicy nie będzie dostępu do przestrzeni publicznych – placów zabaw, skwerów, a wytyczone oszczędnie drogi nie będą w stanie przyjąć transportu zbiorowego. Dlatego, jak piszemy w niemal każdym numerze „Gazety Wawerskiej”, tak ważne jest planowanie i ład przestrzenny. Z pewnością ktoś czytając te słowa uśmiechnął się pod nosem. Skwer na Liliowej? Przecież osiedle graniczy z lasem! Tu jednak polecam zerknąć na miejską mapę własności. To co dziś jest lasem, jest już w planach rozparcelowanym placem budowy. To tyko kwestia czasu, koniunktury i decyzji inwestora. Na mapie wyraźnie widać, gdzie będą ulice. Wciąż jednak nie można się dopatrzyć, gdzie mieszkający tam – teraz lub w przyszłości – ludzie mają poznawać sąsiadów i spędzać czas. To już dziś powinna wiedzieć i przewidywać dzielnica, np. wspie­rając inicjatywy mieszkańców i będąc aktywna w rozmowach ze spółkami Skarbu Państwa. Takich pozornie niczyich działek, jest w Wawrze dużo. Ustalenie ich stanu prawnego i uzyskanie ich do dyspozycji nas wszystkich to jedno z najważniejszych zadań samorządu w najbliższych latach.

Okolice ul. Liliowej. Fot. Jacek Wiśnicki