Kartka z dziejów powodzi wiślanych
Wzmianki o katastrofalnych wylewach rzek spotkać można w zapiskach i najstarszych kronikach historycznych oraz księgach parafialnych. Na ich podstawie można by stwierdzić, że powodzie są zjawiskiem naturalnym na obszarze całej Polski i występują z częstotliwością – średnio – co kilka lub kilkanaście lat.
Według notowań stanów wody na Wiśle Środkowej w okresie 1800–2015 maksymalne wartości zanotowano w latach 1813, 1839, 1844, 1867, 1884 i 1888, a w wieku XX w latach 1903, 1924, 1934, 1960, 1962, 1970, 1979 i 1982, 2001 i 2010.
W czasach historycznych, wezbrania letnie występowały w okolicach Warszawy najczęściej pod koniec czerwca i lipca, stąd ich zwyczajowe nazwy „Świętojanka/Janówka” i „Jakubianka/Jakubówka”. W epoce pomiarów hydrologicznych największe wystąpienia wody z koryta Wisły w Warszawie notowano w latach 1855 – 794 cm, 1891 – 776 cm, 1947 – 760 cm. Najwyższe stany wody podczas powodzi letnich zaobserwowano w latach 1844 – 863 cm, 1813 – 808 cm, 1867 – 800 cm. Ostatni tak wysoki stan zanotowano 22 maja 2010 roku (779 cm).
Największa w historii powódź opadowa, obejmująca ogromny zasięg terytorialny, zdarzyła się w 1813 roku (poskutkowała m.in. załamaniem kampanii napoleońskiej) Zaczęła się w drugiej połowie sierpnia na południu Polski, kiedy po długotrwałych padających w górach deszczach, wylały wszystkie rzeki w dorzeczu Wisły. W Warszawie deszcz zaczął padać 25 sierpnia i w ciągu czterech dni poziom wody w Wiśle wzrósł o prawie 5 metrów. Wisła, niosąca szczątki budynków, mostów, wiatraków, zerwała most łyżwowy. Woda niosła też mnóstwo bydła, sprzęty domowe, drewno opałowe, kopy siana, itp. Przybór był bardzo gwałtowny. Mieszkańców położonych niżej ulic Bednarskiej, Rybaków, Solca i innych, którzy schronili się na dachach zalanych domów, próbowano ratować czółnami i łodziami, ale pęd wody był tak silny, że dotarcie do nich często stawało się niemożliwe. 30 sierpnia woda zaczęła powoli opadać. Niewiele wiadomo o liczbie ofiar, zniszczenia dotknęły przede wszystkim domy ludności najbiedniejszej, zamieszkującej nadrzeczne ulice na Powiślu, Pradze i Saskiej Kępie. Tragedią wielu rodzin była nie tylko utrata całego dobytku i inwentarza, ale także narzędzia pracy, a zatem możliwość zarobkowania.
Wielką katastrofę przyniosła również powódź z końca lipca 1844 roku. Ówczesny stan wody (863 cm) został uznany za absolutne maksimum w historii stanów notowanych.
Ostatnią w XIX wieku, niosącą kataklizm, była powódź, która zbiegła się z budową ujęcia wody dla wodociągu lindleyowskiego, w końcu czerwca 1884 roku. Swoimi rozmiarami niemalże dorównała tej z 1844 roku, ze stanem wody 856 cm. Wisła wówczas na wielu odcinkach zmieniła swój bieg, w tym także w rejonie budowanej właśnie stacji pomp na Czerniakowie. W miejscu tym rzeka odsunęła się od dawnego brzegu o 550 metrów. Powódź zalała park Wilanowski, Siekierki, Czerniaków i Powsin aż po Jeziornę, z drugiej zaś strony Park Praski i ulicę Targową. Saska Kępa i znaczna część ówczesnych gmin Wawer i Zagóźdź znalazły się całe pod wodą. Ludzi i ich dobytek ratowały w tych miejscach statki prywatnych przewoźników.
Dużą katastrofę wyrządziła powódź w 1917 roku. Wówczas, po ruszeniu lodów, pod wsią Las utworzył się zator. Woda, nie mogąc płynąć korytem, zalała całe niziny – czerniakowską i wawerską. Rzeka zatopiła wszystkie podmiejskie wsie prawego i lewego brzegu, a np. wieś Siekierki, gdzie woda dochodziła do 2 metrów, uchroniona została od zupełnego zniszczenia przez kry lodowe, jedynie dzięki szeregowi dużych topól.
Ostatnia wielka powódź przed wybudowaniem pełnego obwałowania miasta miała miejsce w 1934 roku. Fala powodziowa dotarła do Warszawy 22 lipca powodując wiele zniszczeń szczególnie na terenach podmiejskich, w gminach Wilanów, Wawer i Zagóźdź. Przez rekordowe opady i zakres zalewanych obszarów w całej Polsce, nazwano ten rok, Rokiem Noego. Przepływ wielkich wód w Warszawie w okresie powojennym nie powodował już tak dużych katastrof.
Niemal do końca XIX wieku warszawski odcinek Wisły pozostawał nieuregulowany w stanie typowym dla rzeki roztokowej. Potem zabudowę regulacyjną zaczęto prowadzić głównie pod kątem utrzymania nurtu rzeki przy lewym brzegu, na którym usytuowane były wodociągi i ujęcie dla elektrowni na Powiślu, a także Port Czerniakowski oraz przystań statków żeglugi pasażerskiej.
Na ograniczenie przepustowości wód miała wpływ także trwająca od końca XIX i na początku XX wieku budowa przepraw mostowych i prowadzących do nich nasypów linii kolejowych.
Zabezpieczenie miasta przed wylewami powodziowymi poprowadzono wałami przeciwpowodziowymi, które budowano w okolicy Warszawy etapami, od centrum miasta w stronę przedmieść. Pierwsze obwałowania powstały w drugiej połowie XIX wieku na brzegu lewym, na odcinku ulic Solec – Bednarska, a na brzegu prawym, od mostu Kierbedzia w kierunku Saskiej Kępy. Na prawym brzegu po powodzi w listopadzie 1863 roku, wał przedłużono do 0,9 km. Po rozbudowach w latach 1911 i 1931 roku osiągnął on długość 12 km sięgając wsi Błota za Miedzeszynem, od którego wziął nazwę. W okresie przed I wojną światową powstał m.in. wał Gocławski.
Bezpośrednio po II wojnie światowej koryto Wisły warszawskiej stało się wysypiskiem gruzu, przez co zwężeniu uległy przekroje wielkiej wody o ok. 50% w stosunku do reszty Wisły Środkowej, tworząc tzw. gorset warszawski. W latach 1962-63 i po roku 1968 podjęto budowę ostróg żelbetowych, których zadaniem była regulacja koryta rzeki. Powstały one m.in. z uwzględnieniem aspektów przyrodniczych. Materiałem zastosowanym do regulacji koryta Wisły był kamień, faszyna oraz wiklina, która na skutek zakorzenienia porasta opaski i ostrogi, maskując ich sztuczny charakter. Ostroga jest obiektem budowlanym ułożonym prostopadle do brzegu rzeki i skierowanym ku jej nurtowi. W założeniu ma odsuwać go na przeciwległy brzeg, w celu uzyskania tam większych głębokości dla żeglugi.
Opaska natomiast jest betonowym umocnieniem budowanym równolegle do brzegu w celu jego ochrony. Na niektórych odcinkach, np. powyżej i poniżej Warszawy, regulacja Wisły ograniczyła się tylko do wybudowania wałów przeciwpowodziowych. W ten sposób uniemożliwiono rzece naturalny proces meandrowania i rozlewania w obrębie szerokiej doliny w Warszawie i jej okolicy.
Jak było nadmienione, ostatnia „duża woda” przechodziła przez Warszawę i jej okolicę w roku 2010. Fala kulminacyjna niosła za sobą duże ryzyko przerwania wałów, co mogłoby się wiązać z katastrofą o nieznanej dotąd skali. W ostatnich latach mieliśmy jednak do czynienia raczej z problemem niedoboru wody niż z jej nadmiarem. Może to tworzyć nieco złudne poczucie, że kolejne lata powinny być w miarę bezpieczne. Niestety „suchy rok” nigdy nie gwarantuje, że kolejny nie będzie tym, który znów przyniesie katastrofalne wezbrania, dlatego ważne jest, by szczególnie mieszkańcy zagrożonych obszarów zapoznali się z materiałami informującymi o niebezpieczeństwach i sposobach postępowania w przypadku realnego zagrożenia. Dotyczą one wszelkich spraw związanych z mogącymi zaistnieć sytuacjami, odnosząc się także do takich kwestii jak ubezpieczenia przed ewentualnymi następstwami zdarzeń. Niekoniecznie musi się to odnosić do kataklizmów, ale także do często występujących w czasie przepływu wielkich wód zwykłych podtopień. Materiały te są dostępne z reguły w siedzibach urzędów gminnych i dzielnicowych, a nadto na stronach internetowych rozmaitych instytucji związanych z samorządem, zarządzaniem kryzysowym, meteorologią, zarządzaniem i gospodarką wodną, itp. Należy je poznać i oby nie trzeba było z nich korzystać.
0 komentarzy