Szkoła w Lesie
Moim gościem jest pan Jan Gąsiorowski i, jak mówi o sobie – najprawdopodobniej najstarszy mieszkaniec osiedla Las. Dodam, że również wieloletni i zasłużony dla osiedla działacz społeczny.
Olga Pasierbska: Panie Janie, jak opisuje Henryk Wierzchowski w książce „Las rolnicze osiedle Warszawy”, początek XX wieku przyniósł kryzys ekonomiczny na polskich ziemiach. Odbiło się to boleśnie na wsi Las, ograniczając możliwości pracy w fabrykach w Warszawie i zmniejszając zarobki ludności.
Jakby tego było mało w 1904 r. wieś pogrążyła się w klęsce nieurodzaju z powodu powodzi. Jednocześnie rewolucyjne zawirowania w 1905 r. rozgrzały polityczne nastroje. Duch ruchów strajkowych robotników w fabrykach przeniósł się na zebrania gminne na wsi i tak zaczęła kiełkować świadomość narodowa. Ludność wiejska po rozluźnieniu carskiego kagańca oczekiwała wprowadzenia języka polskiego do urzędów, pojawiła się potrzeba, żeby uporać się z analfabetyzmem.
Jan Gąsiorowski: Tak, do I wojny światowej przeważająca część ludności nie potrafiła czytać, pisać ani liczyć. Przykładowo na 160 dzieci we wsi, uczyło się 15 i to tylko były dwie albo trzy klasy. Warunki były bardzo trudne, z tego powodu były duże problemy, żeby cokolwiek napisać, np. odwołanie do gminy. Do wsi przyjeżdżali specjaliści, którzy potrafili napisać pismo.
O.P.: Jak powstała pierwsza szkoła w osiedlu Las?
J.G.: Wszystko się zaczęło w 1910 r., kiedy w ciągu dwóch lat wybudowano drewnianą szkołę we wsi Las dawnej gminy Zagóźdź..
Nauczycielką została pani Wiktoria Korynek, która uczyła do 1913 roku. Na jej miejsce przyszedł młody nauczyciel Szymon Bończak.
W latach I wojny światowej wieś Las liczyła wtedy kilka małych gospodarstw składających się z kilku kawałków gruntu. Sytuacja dzieci była fatalna. Bieda uniemożliwiała chodzenie do szkoły w zimie ze względu na brak obuwia i odpowiedniej odzieży. Brak czystej wody do spożycia był przyczyną chorób zakaźnych.
Pomimo wszystko szkoła we wsi Las stała się miejscem rozwoju działalności patriotycznej, a także życia kulturalnego i społecznego. Kiedy nauczyciela Szymona Bończaka zmobilizowano do armii rosyjskiej w 1915 roku nowym nauczycielem szkoły została Zofia Rusiecka. Dzieci było tak dużo, że lekcje odbywały się na dwie zmiany. Pani Zofia sama chodziła do Warszawy po wszelkie materiały do nauki. Nawet podczas powodzi, kiedy była zmuszona przeprawiać się na łodzi. Wieczorami organizowała dodatkowe kursy czytania i pisania, ponieważ znaczna część ludności była analfabetami i z całą powagą podchodzili do nabywania nowej umiejętności. Pani Rusiecka uczyła deklamacji, śpiewu, czytała poezję i różne utwory znanych pisarzy, a nawet organizowała amatorskie przedstawienia teatralne. W ten sposób starsza młodzież (Bronia Nowakówna, Helena Galiszewska, Anna Gąsiorowska, Anna Łasak, Franek Kuranowski, Władek Olszewski i in.) rozwijała nie tylko zdolności artystyczne, ale i zdobywała pewność siebie, co miało wpływ na obywatelską postawę. Brat pani Zofii – Eugeniusz spośród młodych ochotników zorganizował oddział Polskiej Organizacji Wojskowej. W 1918 r. w Warszawie wzięli udział w rozbrajaniu Niemców. Część młodzieży została w wojsku na stałe, a część kontynuowała naukę w Warszawie.
Intensywna praca i złe warunki mieszkaniowe odbiły się na zdrowiu pani Zofii, która rozchorowała się i zrezygnowała z nauczania.
W 1919 r. do pracy w szkole powszechnej skierowana została młoda nauczycielka Ołtuszewska. Była zmuszona odbywać codzienne wyprawy z Warszawy do szkoły w Lesie i z powrotem, ponieważ nie mogła znaleźć dla siebie odpowiedniego mieszkania na wsi.
Od 1927 roku miejscowa szkoła we wsi Las łączyła społeczność wokół spraw społeczno-kulturalnych.
O.P.: Trzeba przyznać, że nauczycielkom na wsi nie było łatwo pracować. Panie Janie, a jak dalej rozwijała się działalność edukacyjna, czy szkoła funkcjonowała bez przerwy?
J.G.: Pomimo, że z powodu scalenia gruntów w latach 1922-1927 budynek szkoły został rozebrany i na dwa lata przerwano tam nauczanie, to aktywna działaczka Bronisława Nowakówna uczyła dzieci – organizując naukę we własnym zakresie. Wtedy też z inicjatywy mieszkańców powstał komitet budowy szkoły, w którym działali m. in. Maksymilian Adamski, Wojciech Łasak, Józef i Kazimierz Gąsiorowscy – mój dziadek i ojciec.
Wydzielono działkę o powierzchni 10 000 m2 i w ciągu dwóch lat zgromadzono fundusze i materiały na budowę szkoły z dwoma izbami lekcyjnymi po 30 m2 oraz mieszkanie dla nauczyciela.
I tak, przy dużym wysiłku finansowym oraz pracy społecznej rodziców i dzieci, w dużych i widnych izbach rozpoczęło naukę 110 dzieci w czterech oddziałach. Powoli nastąpiło ożywienie działań edukacyjno – społecznych. Zagospodarowano boisko szkolne, ogródek i sad owocowy, sadzono drzewa, testowano nieznane wtedy powszechnie nawozy sztuczne. Stąd sadownictwo okazało się nowatorskim sposobem osiągania dochodów we wsi Las.
Rodzice przestrzegali obowiązku szkolnego. Z powodu wyżu demograficznego uznano, że budynek szkolny potrzeba rozbudować. Kolejny raz mieszkańcy wsi Las przy pomocy władz poświęcili się pracy społecznej. Dobudowano dodatkową izbę, korytarz rekreacyjny, szatnię i mieszkanie dla kierownika szkoły. Do grona pedagogicznego dołączył Stanisław Grzybiński – założyciel chóru i orkiestry, które uświetniały uroczystości nie tylko szkolne, ale i osiedlowe. Ukończenie szkoły ułatwiało zdobycie pracy lub umożliwiało kontynuowanie nauki w Warszawie.
O.P.: Rozumiem, że ten ciągły rozwój przerwała okupacja w 1939 r.?
J.G.: Wszystko zahamowała okupacja hitlerowska. Na wsi Las stał front i pociski trafiały w nasze osiedle.
Historia tej szkoły jest smutna, bo trzy razy mieszkańcy musieli ją odbudowywać.
Ten trzeci raz, to były lata 1945-48. W listopadzie 1945 r. z niewoli wrócił Szymon Bończak i z energią włączył się do odbudowy szkoły. Ludzie sami zbierali materiały budowlane. Na początku sierpnia 1945 r. położono fundamenty. Wybudowanie drewnianego budynku zajęło kilka tygodni.
Sumptem gospodarczym powstały dwie izby lekcyjne, korytarz i mieszkanie dla kierownika. W przyszłości planowano to rozbudować do właściwej szkoły z 7 klasami. Mimo, że sanitariaty były na zewnątrz, nie było sali gimnastycznej, to był pierwszy odbudowany po wojnie budynek w gminie Wawer w czynie społecznym przez rodziców dla swoich dzieci. W 1945 r. do szkoły zgłosiło się 120 dzieci. Szkoła Podstawowa we wsi Las wychowała zdolną młodzież, wybitnych sportowców. Byli to Stanisław Królak – zwycięzca Wyścigu Pokoju w 1956r, Henryk Łasak – legendarny trener, współtwórca największych sukcesów polskiego kolarstwa, a także kolarze: Dominik Jurek, Henryk Kuranowski, Ryszard Gałązka.
W 1948 r. szkołę poszerzono i miała siedem klas dla starszych dzieci. Chodziłem do tej szkoły jeszcze w 1948 r. i po wyzwoleniu, latem boso, a tak to w porwanych butach, bo nie było ubrań.
O.P.: A jak doszło do budowy szkoły, która działa do dzisiaj?
J.G.: W latach sześćdziesiątych powstał osiedlowy komitet budowy szkoły, również działałem w tym komitecie, ponieważ już wtedy byłem rodzicem. Dużo pracy tu włożyłem, żeby szkoła uzyskała dotację i wywalczyliśmy szkołę tysiąclecia, która powstała na tym samym placu. Wtedy w szkole były tylko piec kaflowy i ławki, a ze sobą trzeba było przynieść pióro i atrament. Stary budynek szkoły nadal stoi od frontu. Po oddaniu nowego budynku szkoły w 1968 r. w starym utworzono sklep i funkcję wspomagającą pełniła Warszawska Spółdzielnia Samopomoc Chłopska z Falenicy (Spółdzielnia Fala), organizowali różne kursy dla kobiet, np. szycia, była straszna bieda ludzie się dokształcali, żeby znaleźć pracę. Takie to były losy tej szkoły i ludzi, którzy tutaj żyli. A sklep w budynku po dawnej szkole funkcjonuje do dzisiaj.
O.P.: Wiele dobrego wnieśli ludzie organizując rozwój społeczny i kulturalny wokół budynku szkoły, potrzeby edukacji, wychowania i kształcenia młodzieży.
Drewniane tabliczki z kredą zamieniły się na pióra, kałamarze i zeszyty. Aktualnie powróciliśmy do tabliczek, ale wygodniejszych – elektronicznych.
J.G.: Tak, kiedyś to był tylko zeszyt i tablica w szkole, i to, co w głowie się zapamiętało. Teraz to już inna szkoła jest. Czas się zmienia, Osiedle się zmienia i ja się zmieniam.
O.P.: A szkoła towarzyszy mieszkańcom po dziś dzień od ponad 100 lat. Panie Janie, dziękuję za spotkanie.
0 komentarzy