Łatwiej oddychać. Trochę…

Na kilka dni przed początkiem wiosny PKP PLK, administrator budynku nastawni w Falenicy, ogłosił: Koniec z dymem! Sprawdził się nowy elektryczny system ogrzewania. Lapidarny tweet spółki oznacza dla mieszkańców tyle, że nie zobaczymy już scen robiących furorę w serwisach społecznościowych, przedstawiających centrum Falenicy spowite dymem. Przypomnijmy, że w sezonie grzewczym w kolejowym kopciuchu spalano 13 ton węgla. Jest to ważna chwila dla osób, które od miesięcy toczyły walkę z państwową spółką. Historia tej walki jest długa i pełna zwrotów. Częściowo opisaliśmy ją w najnowszym numerze naszej gazety w artykule „Ciężko oddychać”. Zaczęło się od pism, skończyło na petycji podpisanej przez ponad 500 osób, dwóch interpelacjach poselskich, wizycie w gabinecie wicemarszałka oraz interwencji u samego Ministra Infrastruktury. Decyzja PKP PLK wydaje się oczywista, trudno jednak zrozumieć, dlaczego w tak błahej sprawie musieliśmy wydeptać tyle ścieżek.

Widok na stację Warszawa – Falenica. Fot. PKP PLK S.A.

W tym miejscu nie sposób jednak nie wspomnieć o zachowaniu służb prasowych naszej dzielnicy, postępującej w myśl przysłowia: konie kują a żaba nogę podstawia. W kilka godzin po ogłoszeniu radosnej nowiny przez facebookowe profile Smog Wawerski i Rada Osiedla Falenica, dzielnica napisała: Dzięki apelom Zarządu Dzielnicy, mieszkańców i aktywistów antysmogowych PKP Polskie Linie Kolejowe SA zmieniły technologie spalania węgla w słynnej nastawni przy PKP Falenica.

Poinformowały, że nastawnia już nie produkuje wyziewów wulkanicznych, ponieważ „zmianie uległ sposób palenia w kotle grzewczym, na metodę górną rozpalania, która jest metodą bardziej efektywnego spalania węgla w kotłach”, która „wpłynie na poprawę jakości spalin”.

Oto w kilku zdaniach udało się dzielnicy kilka razy minąć z prawdą. Jak to bowiem było z „apelami Zarządu Dzielnicy”? Udało nam się dotrzeć do jednego pisma podpisanego przez burmistrza Gójskiego, w którym postulował kontrolę pieca i drożności przewodów kominowych. Pismo powstało na prośbę mieszkańców podczas spotkania antysmogowego 9 stycznia b.r. W tym czasie, dzięki aktywności profilu Smog Wawerski, wiedzieliśmy już nawet jaki model pieca jest w nastawni zainstalowany. Pismo było więc bez znaczenia. Jednocześnie dzielnica nie zechciała w żaden sposób włączyć się w promowanie naszej petycji do PKP PLK o zmianę sposobu ogrzewania nastawni. Kolejnym nieporozumieniem jest informacja o likwidacji zadymiania dzięki stosowaniu metody górnego rozpalania, która według specjalistów nie tylko nie redukuje emisji pyłów, ale wręcz może być niebezpieczna… To dzielnica tak zaangażowana w walkę ze smogiem powinna chyba wiedzieć?

Takie postępowanie urzędników, unikalna mieszanka niekompetencji i tromtadracji, nie zdziwi chyba nikogo, kto bacznie śledzi naszą lokalną wawerską politykę. Nam pozostaje głęboki oddech (minimalnie, ale jednak!) czystszym powietrzem.