Recydywa na Sęczkowej i Międzyosiedlowej

Autor: , Osiedle: Las Międzylesie Sadul Data: .

Wszystko wskazuje na to, że Zarząd Dzielnicy nie wyciągnął żadnych wniosków z audytów i decyzji urzędów kontrolnych. Niestety wbrew temu, co napisał Kurier Wawerski specjaliści „nie osiągnęli poziomu wiedzy pozwalającego unikać błędów”, gdyż wciąż wydawane są decyzje, według naszej oceny, wbrew prawu krajowemu, miejscowemu i ze zlekceważeniem orzecznictwa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Urząd Dzielnicy wciąż nie przyswoił definicji „kondygnacji”, tym razem w kontekście tzw. „poddaszy nieużytkowych”.

To pewien trik deweloperów służący nieuwzględnieniu ich powierzchni przy wyliczeniu wskaźnika intensywności zabudowy. Plany miejscowe nakładają tutaj ograniczenia i gdyby poddasze było uwzględnione jako „użytkowe” budynek musiałby być mniejszy lub działka, na której stoi, większa.

Celem dewelopera jest oczywiście maksymalizacja zysku, a zarząd spółki ma wręcz prawny obowiązek zabiegać o interes przedsiębiorstwa. Ale kto jak nie reprezentujący nas Urząd Dzielnicy ma zadbać o interes ogółu, którego istotą jest stanie na straży umowy społecznej jaką jest plan miejscowy i inne przepisy prawa?

Wobec tej swoistej „recydywy” w nieprzestrzeganiu przepisów, Stowarzyszenie Razem dla Wawra złożyło do Wojewody kolejny wniosek o stwierdzenie nieważności dla inwestycji przy ul. Sęczkowej (os. Las) i ul. Międzyosiedlowej (os. Sadul). Jak czytamy na jego profilu fejsbukowym, „zgodnie z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury, ,za kondygnację uważa się także poddasze z pomieszczeniami przeznaczonymi na pobyt ludzi oraz poziomą część budynku stanowiącą przestrzeń na urządzenia techniczne, mającą średnią wysokość w świetle większą niż 2 m (…). Organ wydający decyzję błędnie zastosował wskazany przepis uznając, że każda część budynku mająca średnią wysokość mniejsza niż 2 m nie jest kondygnacją (…)>. Tymczasem tak skonstruowany warunek dotyczy przestrzeni na urządzenia techniczne; wysokość poddasza z pomieszczeniami przeznaczonymi na pobyt ludzi określa się na podstawie zupełnie innego przepisu, wyliczając średnią wysokość przestrzeni użytkowej, a nie całej ”.

Szczegółowo sprawę inwestycji przy ul. Sęczkowej i ul. Międzyosiedlowej opisała październikowa Gazeta Wawerska w artykule „Wawerskie poddasza nieużytkowe”. Tam zacytowano też fragmenty uzasadnienia dwóch wyroków NSA, które potwierdzają naruszenia prawa. Wszelkie wątpliwości rozwiewa także stanowisko Mazowieckiej Okręgowej Izby Architektów przesłane na prośbę radnego Piotra Grzegorczyka, które szerzej komentuje na swoim profilu fejsbukowym.

Burmistrz wie swoje
Odporny na merytoryczne argumenty jest jednak burmistrz Norbert Szczepański, który w wypowiedzi opublikowanej na portalu TuStolica w dniu 15 października 2021 r. poszedł w zaparte: „Zgodnie z przedłożonym projektem przedmiotowe poddasze nie posiada pomieszczeń na pobyt ludzi oraz średnia wysokość pomieszczenia poddasza nieużytkowego wynosi poniżej 2 metrów (197 cm), co nie pozwala na zakwalifikowanie go jako kondygnacja i zaliczenie do wyliczenia intensywności zabudowy”.

Rażące naruszenie czy „tylko” niekompetencja?
Czy Wojewoda potwierdzi rażące naruszenie prawa na Sęczkowej i Międzyosiedlowej czy jednak uzna, że jest to kwestia błędnej interpretacji? O tym przekonamy się najwcześniej za kilka miesięcy. Naszym zdaniem, gdyby można było odwołać się od decyzji wydanej w wawerskim urzędzie do Wojewody zanim ona się uprawomocni, to zostałaby uchylona (wówczas nie trzeba udowadniać, że naruszenie jest „rażące”). Niestety ani lokalne stowarzyszenia, ani rady osiedli, ani przeważnie nawet sąsiedzi nie mają statusu strony w postępowaniach o pozwolenie na budowę, a zatem nie mogą składać odwołań. Ten brak możliwości reakcji skutkuje ograniczoną kontrolą działań urzędników, którą Wojewoda może wdrożyć jedynie z urzędu i tylko w zakresie naruszeń, które można uznać za rażące.

Jan Andrzejewski
absolwent Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Politechniki Warszawskiej

P.S. Nasze artykuły i wpisy w mediach społecznościowych coraz częściej spotykają się nie tylko z uznaniem mieszkańców, ale też i wskazywaniem kolejnych budzących wątpliwości inwestycji. Przypominamy, że jesteśmy grupą społeczników działających i redagujących teksty pro bono. Dlatego też gorąco zachęcamy Państwa do brania spraw w swoje ręce, gdyż „moce przerobowe” mamy zwyczajnie ograniczone. Radnych w dzielnicy mamy 3 na 23 miejsca. Chętnie pomożemy i zasugerujemy działania jakie można podjąć.