Lis – rudy mieszczuch

Lis jeszcze 30 lat temu kojarzył się głównie z trzymanym w szafie futrem, będącym oznaką zamożności. Ze względu na wysoką wartość lisiej skórki, zwierzęta te były pod silną presją myśliwych i kłusowników. Z powodu zmian klimatycznych oraz panującego w Europie trendu na noszenie ubiorów z tworzyw sztucznych, opłacalność polowania na listy gwałtownie spadła. Obecnie ziściło się przysłowie „oddać skórkę za wyprawkę”.

Drugim istotnym czynnikiem ograniczającym lisią populację był wirus wścieklizny. Ze względu na zagrożenie jakie ten patogen stanowi dla ludzi, w latach 90-tych rozpoczęto akcję szczepienia lisów przeciw wściekliźnie. Kontynuowana jest ona do dzisiaj. Szczepionki zrzucane są z samolotów, rzadziej wykładane ręcznie, na terenie całego kraju, z wyłączeniem terenów zabudowanych i wód. Aby skłonić lisa do zjedzenia szczepionki umieszczona jest ona wewnątrz, silnie pachnącego rybą, mięsnego brykietu. Ograniczona presja łowiecka i masowe szczepienia doprowadziły do gwałtownego wzrostu lisiej populacji. W efekcie lisy zaczęły kolonizować tereny zurbanizowane. Miasta oferują dodatkowo bardzo obfitą bazę pokarmową w postaci odpadków pozostawianych przez ludzi, karmy dla psów i kotów czy padliny zwierząt potrąconych przez samochody. Lisy bardzo szybko przekonały się, iż ludzie w mieście nie stanowią dla nich zagrożenia. W wielu miejscach w Warszawie można spotkać lisy w ciągu dnia. W Wawrze kilka lat temu, taki niepłochliwy osobnik, był widywany w okolicy ul. Kościuszkowców, a w minione wakacje nad Wisłą w okolicy Mostu Siekierkowskiego.

Brak lęku przed człowiekiem nie oznacza automatycznie, że lis jest ranny albo chory np. na wściekliznę, nie można jednak tego wykluczyć. Jak w przypadku innych dzikich zwierząt trzeba zachować ostrożność i nie zwracając na siebie uwagi opuścić takie miejsce, zwierząt nie dokarmiać a psa zawsze trzymać na smyczy. Jeśli spotkamy ranne zwierzę nie próbujmy pomagać mu samemu. Jeśli zwierzę jest ewidentnie ranne lub chore należy zawiadomić służby miejskie.

Wścieklizna
Do niedawna uważano że akcja szczepień w zasadzie wyeliminowała wściekliznę. Jednak w roku 2021 zdiagnozowano na Mazowszu 110 takich przypadków. Oprócz lisów stwierdzono również chore psy, koty, sarnę, jenota, kuny, borsuka i nietoperze. Zainfekowany może być teoretycznie każdy ssak a nawet ptaki. Trzeba to brać pod uwagę kiedy decydujemy się na jakiekolwiek kontakty z dzikimi zwierzętami np. karmiąc wiewiórki w parku. Cała Warszawa jest administracyjnie uznana za obszar zagrożony wścieklizną. W związku z tym oprócz psów, obowiązkowym szczepieniom podlegają również koty. Zwierzęta te muszą być również trzymane w zamkniętych pomieszczeniach a psy, poza ogrodzonym podwórkiem, prowadzone na smyczy. Pomimo szerokiej kampanii informacyjnej prowadzonej w Wawrze nie obserwuję jej skuteczności. Spacerowicze wchodząc do lasu mijają duże żółte tablice, czasami nawet czytają powieszone ogłoszenia a następnie spuszczają psa ze smyczy. Równie często jak w minionych latach widuję chodzące swobodnie po osiedlach koty. Trudno powiedzieć z czego wynika takie masowe ignorowanie obowiązujących przepisów, każdy ma chyba świadomość jak niebezpieczną chorobą jest wścieklizna.

Lisy w miastach będą coraz liczniejsze
40 lat temu lisy występowały w stolicy jedynie w peryferyjnie położonych lasach oraz nad Wisłą. W kolejnych dekadach zasięg występowania jak i ich liczebność wzrastała. Inwentaryzacja przeprowadzona w Warszawie latach 2015-2021 wykazała zimą obecność blisko 500 osobników. Oczywiście wiosną, w okresie narodzin młodych, liczebność populacji znacząco rośnie. Obecnie lisy występują w całej Warszawie, nory z młodymi odnotowano nawet w ścisłym centrum miasta np. przy Placu Zawiszy, Dworcu Warszawa Centralna, na terenie Muzeum Wojska Polskiego. Lisy z centralnych części miasta są też najmniej płochliwe, aktywne w ciągu dnia, a nawet dokarmiane bezpośrednio przez ludzi. Najłatwiej spotkać lisy spacerując po Łazienkach Królewskich. W parku tym dochodzi czasami do kuriozalnych sytuacji. Kilka lat temu, na oczach dziesiątek spacerowiczów, lis próbował upolować kaczkę. Widzący to ludzie podzielili się na dwie grupy. Jedna chciała ocalić niedoszłą ofiarę przed „okrutnym drapieżnikiem” i utworzyła żywy mur odgradzający ją od lisa. Druga grupa wręcz przeciwnie, argumentowała, iż lisia mama musi polować bo ma głodne młode. Doszło do słownych przepychanek, ktoś chciał wezwać parkowych strażników, były próby nakarmienia lisicy wędliną z kanapki a kaczki chlebem. Najbardziej zdezorientowane tym zamieszaniem były zwierzęta, które opuściły teren zbiegowiska. Lisy na terenie Warszawy najliczniej zamieszkują wciąż lasy. Nie dziwi więc fakt, że najwyższe zagęszczenie tych drapieżników wykazano na terenie Wawra. Należy oczekiwać, że liczebność tych zwierząt na terenie stolicy będzie wzrastać. W Europie zachodniej i północnej lisy w miastach mogą osiągać bardzo wysoką liczebność. W angielskim Bristolu udokumentowano obecność blisko 40 lisów na kilometrze kwadratowym. Dla porównania w Warszawie ten wskaźnik wynosi obecnie 0,9 lisa / km2.

Lis rudy (lis pospolity) vulpes vulpes, fot. Grzegorz Długosz, http://www.gdlugosz.com

Nie tylko lisy
Oprócz lisów w Wawrze można spotkać również innych przedstawicieli rodziny psowatych. Stałym bywalcem jest pochodzący z Azji jenot. Odnotowano obecność pojedynczych wilków, których wataha bytuje na rembertowskim poligonie. Podobno obserwowano również szakala. Trzeba brać jednak pod uwagę, że ustalenie przynależności gatunkowej obserwowanego zwierzęcia jest trudne. Często niezbędne są badania genetyczne gdyż wilki i szakale mogą tworzyć płodne mieszańce z psami. W Polsce hodowane są również psy ras łudząco podobnych do swoich dzikich kuzynów.

dr hab. Jakub Gryz
profesor Instytutu
Badawczego Leśnictwa
mieszkaniec Wawra