Przebudowa Traktu Lubelskiego jednak nie w tym roku
Trakt Lubelski jaki jest każdy widzi. Wystarczy przejechać tamtędy raz samochodem czy rowerem, a nawet przejść się pieszo, aby nie chcieć tam więcej wracać. Użyte już zostały także najprawdopodobniej wszystkie możliwe wyrażenia określające stan tej ulicy, jak i ślamazarność prowadzenia procesu inwestycyjnego związanego z jej przebudową. Trakt Lubelski nie wywołuje już także emocji i zdenerwowania, a raczej całkowite niezrozumienie i uśmiech politowania.
Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych w Warszawie (ZMID) otworzył właśnie oferty na budowę Traktu Lubelskiego na odcinku od ul. Zwoleńskiej do ul. Borowieckiej. Złożone zostały 3 oferty, które mocno przekraczają kwotę zaplanowaną na to zadanie. ZMID zamierzał wydać na przebudowę Traktu Lubelskiego około 14 milionów złotych, a złożone oferty rozpoczynają się od około 20 milionów złotych.
ZMID poinformował Gazetę Wawerską, iż w związku z tym, że wszystkie oferty złożone w przetargu na przebudowę Traktu Lubelskiego przewyższają znacznie środki zarezerwowane w budżecie miasta na ten cel, będzie wnioskował do Rady Warszawy o zwiększenie kwoty przeznaczonej na to zadanie. Najbliższa sesja odbędzie się w grudniu. ZMID dodaje przy tym, że rozpoczęcie budowy uzależnione jest od rozstrzygnięcia przetargu i podpisania z wybranym wykonawcą umowy.
Drugi odcinek Traktu Lubelskiego, od Płowieckiej do Klimontowskiej, który również bardzo długo jest w opłakanym stanie, też musi jeszcze trochę poczekać na przebudowę. Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Warszawie podpisało dopiero pod koniec sierpnia umowę na budowę przyłączy kanalizacyjnych na tym odcinku. Nie jest nam znany termin zakończeniu budowy tych odgałęzień sieci kanalizacyjnej. W każdym razie na przebudowę ulicy na tym odcinku nie sa na chwilę obecną zarezerwowane jakiekolwiek środki finansowe w budżecie miasta.
Nie ma zatem już żadnych szans na to, że pierwsza łopata w ramach przebudowy Traktu Lubelskiego zostanie wbita jeszcze w tym roku.
Nie jestem zaskoczona takim stanem rzeczy. Przecież im na tym nie zależy, bo tam nie mieszkają, a gdzie mieszkają każdy wie i wystarczy zwiedzić tę okolicę, aby zobaczyć, że jest tam inny świat. Żałosne, ale prawdziwe.