Ekrany? …może później!
Chcemy Państwu pokrótce przedstawić historię naszej walki z bezdusznym systemem. Na Zbójnej Górze nasza rodzina mieszka od 70 lat. Tuż po wojnie, mój dziadek Adam kupił mały dom dla rodziny na letni wypoczynek. Moi rodzice zamieszkali tu na stałe w 1966 roku, ja i moje dzieci mieszkamy tu od urodzenia, czyli to już czwarte pokolenie na tym niegdyś końcowym przystanku Warszawy. Przez lata nasza rodzina rozbudowywała siedlisko, remontowała domy, prowadziła gospodarstwo rolne. Po prostu żyliśmy tutaj.
Po raz pierwszy o planowanej inwestycji dowiedzieliśmy się w 1988 roku. Miała to być autostrada A2, o znaczeniu międzynarodowym, Berlin-Moskwa. W planach pasy autostrady przechodziły przez naszą kuchnię i salon… Trudno się było z tym pogodzić, protestowaliśmy dzielnie. Zaangażowaliśmy ludzi kultury, sportu, radnych Warszawy, prawie wszyscy wypowiadali się przeciw wprowadzaniu autostrady na teren miasta.
Po długich bojach zwyciężyliśmy, dowiedzieliśmy się, że autostrady nie będzie! Ale jakież było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że autostrada nie zniknęła, tylko zmieniła swoją nazwę. Teraz jest Południową Obwodnicą Warszawy (POW), nadal ma 6 pasów i przebiega w tym samym miejscu. I teraz krawędź jezdni jest 20 metrów od naszych domów.
Cóż, pogodziliśmy się i z tym. Zwłaszcza, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) pokazała plany przyszłej obwodnicy Warszawy. Były to piękne wizualizacje zagospodarowania terenu po obydwu stronach drogi. Zobaczyliśmy ścieżki rowerowe, ławeczki, miejsca do spacerów, ekrany akustyczne po obu stronach drogi i pomiędzy pasami, pionowe zielone ściany pochłaniające hałas i zanieczyszczenia.
Pomyśleliśmy sobie, że może ta inwestycja będzie możliwością rozwoju Zbójnej Góry. W końcu, jeśli Unia Europejska współfinansuje realizację drogi, to będą utrzymane europejskie standardy. O naiwności! Okazało się, że można wszystko zmienić! A pokazany plan był tylko koncepcją, projektem projektu, który można przekreślić jedną decyzją.
W 2017 roku wykonawca „naszego” odcinka POW na zlecenie GDDKiA sporządził nowy, lepszy projekt – oszczędny. Bo dlaczego by nie oszczędzić na zdrowiu mieszkańców Zbójnej Góry? Przecież jest ich tak niewielu… Czy liczą się? Nie bardzo! Oszczędności to między innymi obniżenie ekranów akustycznych, skrócenie ich przebiegu lub na niektórych odcinkach w ogóle likwidacja osłon przed hałasem. Musimy zapomnieć nie tylko o ścieżkach rowerowych, ale także o podstawowej dla nas ochronie przed hałasem i zanieczyszczeniami.
Ochrona zdrowia obywateli jest zapisana w Konstytucji RP. Dlaczego musimy walczyć o nasze podstawowe prawa? Już teraz wiadomo, że normy hałasu i zanieczyszczeń na naszej posesji i na terenie Zbójnej Góry będą znacznie przekroczone. Estymacje poziomów szkodliwości oddziaływania POW dla naszego terenu są w dokumentacji pozwolenia na budowę podpisanej przez pana Ministra.
Czyli sytuacja „na dziś” wygląda następująco, normy będą przekroczone, wiadomo o tym, zbadali to specjaliści i nie buduje się ekranów, a GDDKiA i Ministerstwo Infrastruktury zgadzają się na to! Będziemy żyć zatruwani spalinami, w hałasie przekraczającym polskie i europejskie normy.
Rozumiem żal osoby piszącej ten artykuł, ale wszystkiemu nie jest winna UE. Winy należy szukać w Polsce jej Instytucjach i ludziach, którzy nimi kierują…
Szanowny „Mieszkańcu”! Odwołanie do UE jest jedynie tłem do głównego przesłania tego tekstu: łamania obietnic składanych przez wykonawców niestety za przyzwoleniem administracji w pierwszej kolejności samorządowej, w drugiej krajowej ale też i w końcu Unijnej. Każda taka inwestycja musi być poprzedzona analizą wpływu na środowisko. To właśnie wtedy podstawą były opisane przez autorkę koncepcje ekranów, zieleni itp. Jak już decyzja została wydana to bezszelestnie pojawiają się zmiany. To jest być może nawet naruszanie prawa poprzez zmianę warunków, które były podstawą do wydania pozytywnej decyzji środowiskowej. Czy faktycznie mieszkańcy muszą wystąpić do sądu z wnioskiem o zatrzymanie, tej ważnej przecież dla rozwoju Polski, inwestycji by administracja obudziła się? Zmiany jakie poczyniono są istotnym odstępstwem od przesłanek jakie składały się na wydanie pozwolenia. Przestrzeganie prawa nie jest łaską ze stony urzędników ale obowiązkiem i to obwarowanym konsekwencjami.
Mieszkańcy Zbójnej Góry, na życie których opisane „oszczędności” będą miały ważki wpływ, już raz tłumnie protestowali. Czy nie może być tak by oczywiste sprawy zostały załatwione bez „usprawnień”? Wpływ kreatywnych zmian na budżet całej inwestycji praktycznie jest nie do zauważenia.
(GDDKiA) TO OSZUŚCI NIE LICZĄCY SIĘ Z LUDŹMI I OCHRONĄ ŚRODOWISKA W TYM NAJWAŻNIEJSZE LASÓW !!!!!!
No i stało się. Ledwie otworzyli ten erdolnik a hałas już zdaje się być nie do wytrzymania niczym przeywanie metr od zamiatarki ulicznej a mam do zjazdu z nowego mostu blisko kilometr. ;o(
Tak, obserwujemy, nasłuchujemy w redakcji. Prosimy czytelników o wszelkie sygnały, przemyślenia, refleksje. Zanim nastąpią oficjalne badania natężenia hałasu, przeprowadzimy zapewne własne i opiszemy to w Gazecie Wawerskiej.
Jak może państwowa instytucja, jaką jest GDDKiA, budować za nasze pieniądze, z naszych podatków, inwestycję, która:
– jest szkodliwa dla dużej części społeczeństwa,
– o której z góry było wiadomo, jeszcze przed jej rozpoczęciem, że wystąpią znaczne przekroczenia norm, tym samym jest niezgodna z obowiązującym prawem
Podobnie rzecz miała miejsce w przypadku obwodnicy Marek. Po 3 latach od jej oddania GDDKiA zaczęła instalować ekrany!
Podobnie będzie i u nas. Tylko, że jest to niegospodarność, bo montaż ekranów na istniejącej obwodnicy to jest o wiele wyższy koszt niż na etapie budowy.
Ktoś powinien za to odpowiedzieć!!!!!