Z pamiętnika scenografa, czyli Wawer na filmowo, odc. 5

Autor: , Osiedle: Radość Data: .

No i stało się. Wygląda na to, że na dobre zostanę wa­wer­skim scenografem. Od dawna rezygnowałam z wszelkich, na­wet ciekawych propozycji za­wo­do­wych, które wiązały się z wy­jaz­da­mi i długą nieobecnością w do­mu. Pewnie szkoda, ale dobro Franusia i mojej rodziny przede wszystkim. Więc została tyl­ko War­sza­wa i jej najbliższe okolice.

Niedawno zadzwoniła moja przy­ja­ciół­ka Ania, sce­no­graf­ka i nie­śmia­ło zapytała, czy bym nie chcia­ła robić wnętrz do serialu „M jak miłość”. Jedno jej zdanie mi wystarczyło – „bo wiesz, wszystkie dekoracje na hali i te na­tu­ral­ne są w Wawrze”. Odpo­wie­dzia­łam bez chwili namysłu – tak kochana, dzia­ła­my…

Zaczęło się żmudne przej­mo­wa­nie istniejących dekoracji i obiek­tów, serial jest już w pro­duk­cji 18 lat, Ania próbowała mi w drodze po­mię­dzy jednym a dru­gim obiek­tem filmowym re­fe­ro­wać te wszyst­kie wątki i nakreślać postaci. Na po­cząt­ku ambitnie notowałam, po go­dzi­nie powiedziałam dość – twardy dysk był całkowicie za­ła­do­wany.

Skupiłam się wyłącznie na ana­li­zo­wa­niu obiektów i kolejnych dekoracji. Kilka planów jest zbu­do­wa­nych na stałe, na halach w Fa­le­ni­cy przy ul. Bysławskiej. Dużo tego, prawdziwe małe Hollywood. Reszta to naturalne mieszkania i domy. Lepsze, gorsze, różne – jak to w filmie… muszą pasować do postaci, które w nich grają.

Jeden z domów szczególnie mnie zachwycił. Nie­du­ży, klasyczny świdermajer w Radości. Z zewnątrz sprawiał wrażenie lekko zaniedbanego, otoczony tajemniczym ogrodem. Taki stan zachowania szczególnie lubię, bo czuć historię i zatrzymany tamten przedwojenny czas.

U góry prezentujemy fotografię oryginalnego Pozwolenia na budowę wydanego dla opisywanego budynku w czerwcu 1925 roku. Poniżej zaś cytujemy zaskakująco współcześnie brzmiące warunki dla nowej zabudowy. Uwagę zwracają zwłaszcza ścisłe wytyczne ppoż. oraz krótki termin ważności dokumentu (pisownia oryginalna): Przy wznoszeniu nowych budynków należy wykonać co następuje:
1) Wszystkie budowle muszą być oddalone od drogi conajmniej o 5 metr.
2) Odstęp ogniotrwałych budowli od granicy sąsiedzkiej nie może wynosić mniej niż 3 metr.
3) Odstęp budowli nieogniotrwałych od granicy sąsiedzkiej musi wynosić co najmniej 5 metr.
4) Odstęp pomiędzy dwiema poszczególnemi ogniotrwałemi budowlami położonemi na jednej i tej samej parceli nie może wynosić mniej niż 5 metr.
5) Odstęp budowli nieogniotrwałych od jakiejkolwiek innej nie może wynosić mniej niż 8 metr.
6) Doły ustępowe i gnojowniki winny być oddalone od studni, dróg publicznych i od położonych na tejże parceli domów mieszkalnych conajmniej o 10 metrów i od Granic sąsiedzkich o 3 metr.
7) Odległość studni od granicy sąsiedzkiej musi wynosić conajmniej 5 metrów (wyjątek stanowią studnie ogólne).
8) Wszelkie budynki winny mieć murowane fundamenty, siegające do niezamarzającej głębi (0.80 m) pod powierzchnią ziemi i wystające conajmniej 0 35 m. ponad powierzchnie ziemi.
9) Wysokość mieszkań winna wynosić 2,5 metr. licząc od podłogi do belki stropowej. 10) Komin musi przewyższać wierzch dachu o 50 cm.
Dla niniejszego pozwolenia jako załącznik służy plan sytuacyjny. Powyższe pozwolenie traci po upływie 1 roku swoją ważność, jeżeli roboty w tym czasie nie zostaną rozpoczęte.

W środku jakby czas nie istniał. Wielka dbałość o szczegóły, meble, lampy, zasłony, kontakty z epoki, wszystko mozolnie zbierane przez właściciela. Duże wyczucie stylu. Piękna stolarka drzwiowa. Kolory ścian też niezwykłe – pudrowy róż w salonie, w pokoiku obok zgaszona, oliwkowa zieleń. Trudne ko­lory do znalezienia, żeby nie były za agresywne lub zbyt oczywiste. Mały zgrzyt w tym wnętrzu z mi­nio­nej epoki to nasze współczes­ne, serialowe elementy, niestety konieczne.

Fot. Piotr Grzegorczyk

Dużo krążę po Wawrze, w pieszych wędrówkach lub na rowerze, a nigdy nie zwróciłam uwagi na ten z pozoru skromny obiekt. Mieszkam tu tyle lat i ciągle coś znajduję w tej dzielnicy nowego i niezwykłego.Oby udało się jak najwięcej ocalić od zapomnienia…

Fot. Piotr Grzegorczyk

Oczyma wyobraźni już widziałam, jakiś teatr telewizji osadzony treścią w 20-leciu międzywojennym, który realizujemy tu bez żadnych in­ge­ren­cji sce­no­gra­ficz­nych. Wnętrze jest tak sugestywne, aż dziw, że po schodach z góry nie zbiegła do nas jakaś dziewczyna w sukience z przedłużonym stanem, we fryzurze chłopczycy i z fifką w dłoni.

W takich momentach myślę sobie, ciekawy masz zawód dziewczyno…