Osiedle IBJ – modernistyczna perełka?
W styczniu 2019 r. Stowarzyszenie Razem dla Wawra (SRdW) złożyło do tworzącego się nowego „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dla m.st. Warszawy” szereg propozycji. Jedną z nich był postulat objęcia ochroną konserwatorską budowanego na przełomie lat 50. i 60. osiedla pracowników Instytutu Badań Jądrowych (IBJ) w Aninie, poprzez wpisanie go do gminnej ewidencji zabytków (GEZ) jako obszaru o szczególnych walorach urbanistycznych i architektonicznych. Każdy, kto pierwszy raz odwiedza Anin w rejonie ulic Zorzy, Zambrowskiej i Pazińskiego od razu zachwyca się pięknem przyrody i harmonią przestrzeni, w której niewielkie, ale bardzo funkcjonalne trzykondygnacyjne punktowce zostały zręcznie wkomponowane w zieleń leśną. To efekt pracy legendarnego, aktywnego w latach 1936-80 zespołu „Warszawskich Tygrysów”, architektów spółki Kłyszewski-Mokrzyński-Wierzbicki (charakterystyczny pseudonim powstał po 1945 roku w związku z rysunkiem Aleksandry Wejchert, która umieściła na drzwiach ich pracowni rysunek trzech tygrysów rozszarpujących swoich rywali w konkursach architektonicznych).
Układ przestrzenny osiedla jest wzorcowy pod względem usytuowania bloków, relacji między nimi, ciągów komunikacyjnych, zapewnienia miejsc garażowych, a także rozlokowania obiektów użyteczności publicznej tj. przedszkola w samym centrum i z wielkim obszarem do zabaw na świeżym powietrzu oraz pawilonu handlowego z mini-targowiskiem (już nieistniejącym). Architektura jest prosta i funkcjonalna, początkowo projektowana z większą troską o detal, w późniejszych latach oszczędniej. Pierwsze punktowce, ulokowane bliżej rogu ulic Zambrowskiej i Pazińskiego, można uznać za swego rodzaju wizytówkę osiedla i odcisk pamięci po „Warszawskich Tygrysach”. Na ich fasadach w okolicach wejść głównych znajdują się bowiem charakterystyczne dla projektantów mozaiki z innym wzorem na każdym bloku. Niestety na jednym z nich ten ciekawy detal architektoniczny zakryto podczas prac termomodernizacyjnych.
Zagrożenia
W ostatnich latach wybudowano na osiedlu trzy apartamentowce, w tym dwa w miejscu terenów zadrzewionych – wszystkie wyższe o jedną kondygnację od zabudowań istniejących, zawsze ogrodzone, maksymalnie wykorzystujące pojemność działki, bez szacunku dla charakteru osiedla oraz sąsiadującego z inwestycjami drzewostanu. To bezpośredni skutek braku w obowiązującym planie miejscowym zapisów chroniących ten unikalny układ urbanistyczny i przyrodniczy. Zbyt wiele w jego zapisach szczegółowych nieprecyzyjnych lub zbyt „miękkich” określeń dotyczących gospodarowania istniejącym drzewostanem. Zbyt niski minimalny współczynnik powierzchni biologicznie czynnej (25% – czyli tyle, ile dla lokalizacji śródmiejskich). Plan dopuszcza również możliwość nadbudowy o jedną kondygnację istniejących trzykondygnacyjnych budynków z jednoczesną zmianą geometrii dachów na mansardowe (!). Szerzej pisaliśmy o tym w numerze letnim 2018 r.
Nadmierna intensywność zabudowy zaburza zastany układ urbanistyczny osiedla, ogranicza przestrzeń wspólną i tereny zielone. Zagrożeniem nie jest powstawanie nowych budynków samo w sobie, ale sposób w jaki jest to prowadzone, czyli z typowym dla deweloperskich inwestycji maksymalnym „wyciskaniem” wskaźnika PUM (powierzchni użytkowej mieszkań), bez oglądania się na ład przestrzenny, ochronę przyrody czy dobrostan mieszkańców. Nic nie stało na przeszkodzie, by np. apartamentowiec „Willa pod dębami” przy ul. Zorzy wznieść dokładnie w miejscu szkaradnego parkingu z prowizorycznymi wiatami przy zachowaniu formy niewielkiego punktowca. Powstał jednak budynek znacznie większy niż pierwotna zabudowa IBJ, pod topór poszły liczne dęby, innym przycięto gałęzie lub po prostu uschły, a na domiar złego całą inwestycję ogrodzono. A może nowy, zgrabny nowoczesny punktowiec, zaprojektowany z respektem dla kontekstu miejsca, stałby się nową wizytówką osiedla IBJ?
Plan działań dla ochrony osiedla IBJ
Wpisanie osiedla do GEZ wydaje się względnie najszybszą dostępną formą ochrony jego przestrzeni przed deformacją, zważywszy na to, że uchwalanie planów miejscowych (i ich zmian) ze względu na skomplikowanie procedur trwa latami (wyłożenia, konsultacje, zgłaszanie uwag itd.). Przewodniczący Komisji Ładu Przestrzennego Rady Dzielnicy Wawer Piotr Grzegorczyk (SRdW) rozpoczął w lipcu wielopłaszczyznowe działania, których zwieńczeniem miałaby być uchwała Rady Dzielnicy postulująca o wpisanie osiedla IBJ na listę obszarów chronionych. „Chciałbym – włączając do tego celu lokalne media, organizacje czy dzielnicowe struktury samorządowe – rozpropagować tę ideę wśród szerokiego grona mieszkańców Anina i dzielnicy Wawer, miłośników architektury, przyrody, kultury, pasjonatów lokalnej historii oraz samorządowców” – pisze Piotr Grzegorczyk w liście kierowanym m.in. do burmistrza Wawra Norberta Szczepańskiego, przewodniczącego Rady Dzielnicy Michała Żebrowskiego, prezesa Zarządu i przewodniczącego Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej Anin, odpowiednio Janusza Drabika i Michała Gryzińskiego, przewodniczącej Zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej „Wrzos” Stanisławy Cyngot oraz do dyrektora Narodowego Centrum Badań Jądrowych (następca prawny Instytutu Badań Jądrowych) prof. Krzysztofa Kurka. Istotą działań na rzecz wpisania osiedla IBJ do GEZ jest uzyskanie jak najszerszego poparcia społecznego, zarówno ludzi i podmiotów bezpośrednio zainteresowanych (mieszkańców, właścicieli i zarządców nieruchomości), jak i szerzej Warszawiaków, instytucji miejskich i środowisk związanych z architekturą, bo chodzi o dobro kultury współczesnej ważne dla całej stolicy. W efekcie, każda inwestycja na terenie IBJ musiałaby być konsultowana ze stołecznym konserwatorem zabytków. Nie chodzi w tych działaniach o całkowite zablokowanie możliwości realizacji nowych inwestycji, a jedynie o wprowadzenie dodatkowej kontroli nad procesem dostosowywania projektów do unikalnego charakteru osiedla.
Trzy dęby
W międzyczasie SRdW złożyło wniosek do miejskiego Biura Ochrony Środowiska o ustanowienie trzech najokazalszych dębów osiedla IBJ pomnikami przyrody. Można to uznać za kontynuację wieloletnich starań mieszkańców, którzy już od lat 50. nie tylko dbali o zastaną przyrodę, ale przede wszystkim rozwijali ją prowadząc dodatkowe nasadzenia i zakładając przyblokowe ogrody. Dzięki temu osiedle ma dzisiaj (jeszcze!) niepowtarzalny parkowy charakter, którego zazdroszczą mieszkańcy innych, nawet nowoczesnych i prestiżowych lokalizacji.
0 komentarzy