Kaczy Dół – Międzylesie. Ciebie nie zabiją. Część 15.
Cd.
25 listopada 1940 roku kierownik jednego z działów Sekcji Szkolnictwa Zawodowego w Miejskim Urzędzie Szkolnym Tadeusz Filipowicz zamieszkały przy ul. Dworcowej nr 5 musiał wypełnić „Kwestionariusz o pochodzeniu”, liczący dwie strony szczegółowych pytań dotyczących rodziców i dziadków. Między innymi znajdowały się tam pytania: „ Czy Pan(i) pochodzi z rodziców lub dziadków Żydów?”, „Czy rodzice i dziadkowie małżonka(i) są aryjskiego pochodzenia?”. W zakończeniu „Kwestionariusza o pochodzeniu” miejsce na podpis poprzedza formuła oświadczenia następującej treści:
„Zapewniam, że powyższe dane podałem wg najlepszej mojej wiedzy i sumienia i że mimo najbardziej starannego badania nie są mi znane żadne okoliczności, któreby mogły usprawiedliwić przypuszczenie, że pochodzę z rodziców lub dziadków Żydów. Wiem, że za świadome fałszywe zeznania grozi mi bezterminowe zwolnienie ze służby. Wiadomo mi, że Żydzi przez chrzest kościelny nie stają się aryjczykami. Dołączam odnośne dane – metryki urodzenia – chrztu – ślubu- inne dokumenty” ( zachowano interpunkcję i pisownię oryginalną). Na końcu strony w wolnym miejscu znajduje się odręczny dopisek Tadeusza Filipowicza: „ Zwróciłem się drogą pocztową po metryki urodzenia względnie śmierci Rodziców i Dziadków do parafii w Łaniętach i Kłótnie (miejscowości przyłączone do Rzeszy). Po otrzymaniu niezwłocznie złożę. 25/XI. 1940 r.”.
Już rok wcześniej, bo 26 października 1939 roku Majewski, Furwaser, Śmietanka, Dudaszek, Arenson, Winogóra, Centner i inni Żydzi dowiedzieli się, że nie tylko nie wolno im opuszczać dotychczasowego miejsca zamieszkania, ale także przebywać poza domem w godzinach od 21:00 do 5:00 rano. Obowiązywała ich rozszerzona godzina policyjna. 30 listopada w „Nowym Kurierze Warszawskim” przeczytali, że od 1 grudnia tegoż roku muszą „nosić na prawym ramieniu ubrania i zwierzchniego okrycia opaskę, na której zewnętrznej stronie wyobrażona jest niebieska gwiazda Syjonu na białym tle” a także, że ich „przedsiębiorstwa muszą być oznaczone na widocznym miejscu specjalną nalepką opatrzoną w niebieską gwiazdę na białym tle”. Rozporządzenie podpisał Gubernator Dystryktu Warszawskiego dr Ludwig Fischer1. Od stycznia 1940 r. nie wolno im było korzystać z kolei, a od 1 marca „zobowiązani zostali do rejestracji całego swojego mienia ruchomego i wszelkich nieruchomości. W specjalnych tabelach ujęte zostać miały dane o wszelkich kontach, prawach spadkowych, posiadanych akcjach, obligacjach, zapasach towarów, zasobach pieniężnych, kosztownościach itd. Nawet meble, ubrania czy futra musiały być wyszczególnione”2.
Jankiel Arenson nie zarejestrował swojego wozu . – Przyszedł do mnie Jankiel – mówi jego sąsiad z naprzeciwka Stanisław Brodowski (1896) – i poprosił mnie, żebym przechował jego wóz na strychu. Zgodziłem się. Jankiel rozebrał wóz na części i razem z synami wnieśli na strych. A miał to wszystko czyste, w dobrym stanie utrzymane, żelaza nasmarowane. Poukładali starannie na poddaszu tak , żeby nie przeszkadzało, żeby jak najmniej zajmowało miejsca – mówi Brodowski.
Wkrótce jednak, bo już po siedmiu miesiącach, Żydzi musieli opuścić Międzylesie. Rozplakatowane zostało zarządzenie datowane 5 listopada 1940 r., w którym podano do wiadomości: „Zgodnie z zarządzeniem Pana Kreishauptmana na powiat Warszawski z dn. 31 X. 1940. L.I. Urządza się w gminie Letnisko – Falenica zwartą dzielnicę żydowską w częściach Miedzeszyna i Falenicy, położonych po lewej stronie linii kolejowej szerokotorowej na trasie Warszawa – Otwock. W związku z tym zarządza się co następuje:
1) Przesiedlenie Polaków i Żydów winno być zakończone najpóźniej do 1 XII. 1940 r. Do tego terminu mają prawo Polacy i Żydzi zabrać ze sobą do nowych mieszkań przedmioty użytku domowego. Po tym terminie nie wolno będzie nic zabierać”. I dalej:
„2) W tym samym terminie, czyli od dnia 1 XII .1940 wszystkie piekarnie na terenie gminy znajdujące się, a położone poza dzielnicą żydowską, należące do Żydów winny być zlikwidowane.
3) Niezastosowanie się do powyższego zarządzenia będzie surowo karane”. Podpisano „Wójt Gminy (-) Jan Giedwidź” (AŻIH).
– Do getta nie chciał zabrać córeczki rzezak Lejb Dudaszek, który to miał sklep przy Głównej 5. Rozmawiał z wieloma osobami. Znaczną sumę, według niektórych cały dorobek życia, ofiarowywał za przygarnięcie dziecka i opiekę nad nim – pamięta Julian Czesław Birecki (1902). Nie wiemy, czy jego starania okazały się skuteczne. Jeśli tak, to miejscami, w których mógł uzyskać pomoc były niewątpliwie oba domy zakonne Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi – Zosinek przy ul. Kościelnej 5 i Ulanówek przy Głównej 34. „Dr Rejcher zdołał umieścić swoją 5. letnią córeczkę w klasztorze sióstr Maryi w Międzylesiu” – podaje Małgorzata Melchior za relacją z archiwum ŻIH3. „W Zosinku ukrywały siostry około 17 żydowskich dzieci w wieku od 8 do 11 lat (…) Jedna z ukrywanych dziewczynek żydowskich była córką lekarza z Łodzi. Inna, nosząca okupacyjne nazwisko Anna Kruszewska (ur. 26.07. 1934 w Częstochowie) szukająca po 40 latach miejsca swego wojennego ukrycia, trafiła na ślad Międzylesia tylko dlatego, że zachowała fotografię z lat okupacji, która ukazuje grupę dzieci pod opieką dwóch sióstr na tarasie jakiegoś budynku. Strój wskazuje na siostry Rodziny Maryi, a taras – na zakład Zosinek”4. „W Ulanówku znalazło schronienie od 10 do 15 dziewczynek żydowskich.(…) W ukrywanie dzieci wtajemniczano jak najmniej osób, nawet z personelu zakonnego. Dzieci o złym wyglądzie, o rysach wybitnie semickich, nie mogły swobodnie poruszać się na terenie zakładów. W chwilach niebezpiecznych były odosobniane. W Ulanówku siostry ukrywały także osoby starsze. Spośród czterech Żydówek tu przebywających – jedna była lekarką”5. Według relacji siostry Rozalii z Ulanówka, do klauzury, uszanowanej i przez okupanta, wizytacje i rewizje nie wchodziły i stąd szczególnie tam dzieci te były ukrywane. Ze spacerów i zabaw na powietrzu korzystały zazwyczaj pod wieczór, kiedy było wiadomo, że wizytacje nie przyjdą, i na terenie osłoniętym roślinnością. Dzieci żydowskie nie były umieszczane w spisach ewidencyjnych, co umożliwiało ich ukrycie podczas wizytacji. Henryk Wierzchowski pisząc o dzieciach żydowskich, które udało się umieścić w Domach Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Międzylesiu, Aninie i Wawrze, wymienia m.in. nazwisko Dudaszek6. Jednak nie podaje ani imienia, ani płci dziecka. Nie wskazuje też z której miejscowości pochodziło ani do którego z domów zostało przyjęte. Tak więc mogła to być zarówno mała córeczka Lejba Dudaszka, jak i dziecko któregoś z Dudaszków wawerskich.
Cdn.
Bogdan Birnbaum
Wiktor Kulerski
Przypisy:
1.Wg: Barbara Engelking , Jacek Leociak. Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, IFiS PAN Warszawa 2001, str. 151.
2.Jacek Andrzej Młynarczyk, „Akcja Reinhard” w gettach prowincjonalnych dystryktu warszawskiego 1942 – 1943, w: Prowincja noc. Życie i zagłada Żydów w dystrykcie warszawskim. Praca zbiorowa pod redakcją Barbary Engelking, Jacka Leociaka i Dariusza Libionki, IFiS PAN Warszawa 2007, str. 47.
3.Małgorzata Melchior, Uciekinierzy z gett po „stronie aryjskiej” na prowincji dystryktu warszawskiego – sposoby przetrwania, w: Prowincja noc…, dz. cyt. str. 355.
4.S. Teresa Antonietta Frącek, Siostry Rodziny Maryi z pomocą dzieciom polskim i żydowskim…, dz. cyt., str. 28-29.
5.Tamże str. 48.
6.Henryk Wierzchowski, Anin, Wawer, dz. cyt. str. 82.
0 komentarzy