Kolizja na przejeździe

Autor: , Osiedle: Międzylesie Data: .

Na przełomie lat 1940-1941 w Oddziale Międzylesie – Fabryki Aparatów Elektrycznych K. Szpotański i Spółka S.A. powstał pomysł skonstruowania 2 pojazdów półciężarowych z napędem elektrycznym, jeden dla fabryki macierzystej a drugi dla oddziału w Międzylesiu. Fabryka zakupiła w Miejskich Zakładach Komunikacyjnych dwie spalone półciężarówki marki Ford. W warsztacie w Międzylesiu ciężarówki zostały zrekonstruowane, ale w miejsce silnika spalinowego został wstawiony silnik elektryczny (59 V, 66 A). Akumulator (320 Ah) został zainstalowany bezpośrednio za kabiną kierowcy. Oba pojazdy zostały formalnie zarejestrowane i dopuszczone do ruchu w kwietniu 1941 r. Na poniższym zdjęciu pojazd z Międzylesia. Samochód ważył ok. 2400 kg, w tym akumulator 1000 kg, ładowność 1500 kg, dopuszczalna prędkość do 15 km/godz. Jednak prędkość podróżna to tylko 10 km/godz. Stąd mieszkańcy Międzylesia nazwali go „Żółwiem Szpotańskiego” i często ścigali się z pojazdem na drodze do pracy w Warszawie. Zużycie energii 1 kWh na 1 km. Łącznie tym pojazdem zostało przewiezione 2000 ton urządzeń i materiałów, a sumaryczny przebieg to ok. 23 000 km.

Samochód ciężarowy z napędem elektrycznym przed halą w Międzylesiu

Dużym lokalnym wydarzeniem był wypadek kolejowy tej ciężarówki 12 lutego 1944 r. ok. godz. 17:30. Samochód kierowany był przez dyrektora Oddziału Międzylesie inż. Waleriana Czarneckiego. Razem z nim w kabinie siedziało jeszcze dwóch pracowników, a trzeci siedział na ławce zainstalowanej na platformie załadowczej. Na platformie nie było towaru. Samochód miał wyjechać z terenu dworca kolejowego w Wawrze z zamiarem skręcenia w lewo na drogę Warszawa-Międzylesie. Jednak nie mógł wyjechać z bramy dworca, gdyż kilka metrów dalej był strzeżony przejazd kolejowy, a szlabany były opuszczone. Ponadto na drodze przed szlabanem stały dwa samochody ciężarowe. Po kilku minutach przejechał pociąg relacji Otwock-Warszawa, wyszedł dróżnik i otworzył szlabany. Samochody ciężarowe przejechały przejazd kolejowy. „Żółw Szpotańskiego” ruszył powoli, skręcił w lewo i wjechał na przejazd kolejowy. Wtedy, kierujący zobaczył jakieś światła po prawej stronie. Po chwili zorientował się, że to są światła pociągu. Krzycząc „pociąg” zahamował i wyskoczył z pojazdu. To samo zrobili pasażerowie. Po chwili elektrowóz pociągu uderzył w maskę samochodu, cofając ją o kilka metrów, gdyż uderzenie elektrowozu było pod rozwartym kątem w stosunku do pozycji zatrzymanego samochodu. Na szczęście przesuwające się części rozbitego samochodu, tylko lekko zraniły kierowcę.. Trójka pasażerów nie odniosła obrażeń. Śledztwo, prowadzone przez policję, wykazało że na „Żółwia Szpotańskiego” wjechał opóźniony pociąg relacji Warszawa – Otwock, o którym nie wiedział dróżnik i dlatego otworzył szlabany.

Odział w Międzylesiu stracił pojazd, który w następstwie został złomowany. Z całego karambolu pozostał nie zniszczony całkiem nowy akumulator. Do końca działalności produkcyjnej fabryki w czasie wojny, komunikację pomiędzy fabryką macierzystą, a Międzylesiem zapewniała tylko jedna ciężarówka z napędem elektrycznym, a ponieważ miała już wyeksploatowany akumulator, to zainstalowano w niej akumulator pojazdu zezłomowanego.

Na zdjęciu przedstawione są szczątki kabiny samochodu ciężarowego z napędem elektrycznym po tym, jak 12 lutego 1944 r., został staranowany przez elektrowóz pociągu relacji Otwock – Warszawa. Najprawdopodobniej była to pierwsza w Polsce kolizja dwóch pojazdów z napędem elektrycznym na strzeżonym przejeździe kolejowym. Co więcej, wtedy nikt nie zginął.