Leśne chrząszcze są piękne i niegroźne

Wiele złego narobiła fałszywa informacja podana ostatnio przez nadleśnictwo Dojlidy, jakoby po naszych lasach przechadzał się śmiercionośny chrząszcz. Chodziło o oleicę fioletową (zwaną też „krówką”), która broni się przed drapieżnikami wydzielając kroplę trującej substancji – kantarydyny. Nadleśnictwo pod naporem krytyki naukowców szybko zmodyfikowało swój wpis, uściślając, że oleica nikogo tą trucizną nie atakuje, oraz że pojedynczy chrząszcz wytwarza dawkę niegroźną dla człowieka, a toksyna działa dopiero wtedy kiedy się ją połknie albo wetrze do oka. Niestety media zdążyły już sensację roztrąbić więc jest obawa, że pojawi się fala niechęci do wszystkich większych chrząszczy i obawa przed wchodzeniem do lasu. Chcę więc rozwiać te obawy.

Tak się składa, że słynnej oleicy nigdy w naszym lesie nie widziałam, za to spotykałam inne piękne, a niekiedy bardzo cenne i chronione chrząszcze.
Zacznę od miłej niespodzianki, która przydarzyła mi się ostatnio: ten złocisty klejnot (fot. 1) to kwietnica okazała. Należy do tej samej rodziny co czczony w Egipcie skarabeusz. To owad ściśle związany ze starymi, prześwietlonymi zagajnikami pełnymi dziuplastych drzew. W lasach nastawionych na produkcję drewna jest takich miejsc mało dlatego chrząszcz musiał zostać objęty ochroną. U nas w Mazowieckimi Parku Krajobrazowym, a w szczególności w Rezerwacie Las Sobieskiego jeszcze się trochę takich miejsc uchowało, więc jest szansa na spotkanie także z najrzadszymi amatorami starych dziupli: pachnicą dębową i koziorogiem dęboszem a nawet z najokazalszym polskim chrząszczem jelonkiem rogaczem, którego kilka lat temu zaobserwowano w Sulejówku.

Fot. 1. Kwietnica okazała. Fot. Dorota Wrońska

Oprócz tych najwrażliwszych gatunków, które są pod ochroną, mamy jeszcze dużo okazałych, urodziwych i częściej spotykanych chrząszczy: szybkiego jak błyskawica biegacza fioletowego (fot. 2), rohatyńca z rogiem jak nosorożec (fot. 3) i pięknego, choć groźnego dla drzew wałkarza lipczyka (fot. 4).

Fot. 2 Biegacz fioletowy. Fot. Wikimedia Commons
Fot. 3 Rohatyniec. Fot. Pixabay
Fot. 4 Wałkarz lipczyk. Fot. Wikimedia Commons


Najpospolitszym naszym chrząszczem jest bez wątpienia żuk leśny (fot. 5). To o niego najbardziej się boję w związku z fobiczną aferą wokół oleicy fioletowej bo ma ten sam ciemnogranatowy kolor, choć zupełnie inne zwyczaje. Bardzo zacne stworzenie z tego żuka. Odżywia się martwymi szczątkami roślin, a gniazda buduje kopiąc tunele i zagrzebując tam pożywienia dla swoich młodych. Dzięki temu pomaga w procesie powstawania gleby, a że jest bardzo liczny to jego pomoc ma naprawdę duże znaczenie. Schwytany broni się rozkładając nogi na wszystkie strony żeby trudniej go było połknąć i w tej pozie widzicie go na zdjęciu. Oprócz tego wydaje też odstraszające dźwięki, które dla nas brzmią jak ledwie słyszalne trzaskanie, ale na mniejszych drapieżnikach zapewne robią wrażenie. Żadnej trucizny nie wytwarza i nawet leśnicy go bardzo lubią.

Fot. 5 Żuk leśny. Fot. Dorota Wrońska

Mniejszego i kolorowego drobiazgu są jeszcze dziesiątki gatunków – nic tylko chodzić i podziwiać bez obaw, bo nasze europejskie lasy, zwłaszcza te suche, gdzie nie ma kleszczy, to jedne z najbezpieczniejszych i najzdrowszych miejsc na planecie.