Kaczy Dół – Międzylesie. Konspiratorzy. Część 25.

Autor: , Osiedle: Międzylesie Data: .

Cd
– Brak broni, to było cierpienie główne i chroniczne – mówi Juliusz Ostrowski, przy czym ma na myśli przede wszystkim broń krótką i automatyczną, przydatną w doraźnych akcjach partyzanckich na terenach zurbanizowanych. Broni długiej i amunicji zebrano nieco we wrześniu 1939 r. Mówią o tym Stanisław Maciejewski (30 karabinów, granatnik, skrzynki z amunicją), Władysław Pękosławski (ok. 12 karabinów), Edward Dyszel (ręczny karabin maszynowy). Władysław Pękosławski mówi przy tym o wykradzeniu zebranej i przechowywanej broni. – 2 skrzynie, po 5-6 kilogramów każda, zakopaliśmy w okolicach Kanału Wawerskiego. Ktoś to ukradł. Kiedy Stefan Sywilski ze swoją grupą rozpoczął dochodzenie, złodzieje podrzucili skrzynie z bronią z powrotem. Bywało, że za kradzież broni karano śmiercią. Podporucznik rezerwy Zygmunt Migdalski pseudonim „ZZ”, dowódca Oddziału Dywersji Bojowej IV Rejonu Otwock, właśnie w ten sposób, za kradzież broni, ukarał pięciu żołnierzy, w tym czterech swoich podkomendnych1. Prawdopodobnie pozostałością po kampanii wrześniowej była również broń zapamiętana przez Ireneusza Porębskiego (1921) ps. „Kieri” z Wiśniowej Góry. Grupa ZWZ AK, której był członkiem, rekrutowała z Wiśniowej Góry i Wiązowny, gdzie 14 września 1939 r. doszło do starcia między cofającymi się jednostkami polskimi a nacierającymi Niemcami. Według Porębskiego w posiadaniu tej grupy znalazły się dwa ciężkie karabiny maszynowe i jeden ręczny. Poza tym każdy wyposażony był w broń własną. Amunicji też było dość – mówi – brakowało tylko peemów. Z kolei część broni zebranej w okolicach Międzylesia została – według Juliusza Ostrowskiego – zamurowana w Ulanówku, w piwnicy pod węglem. Przyjmowała ją osobiście siostra przełożona w nocy. Zamurowywali parobcy2. Jednak później dowództwo zażyczyło sobie zewidencjonowania i oznakowania broni znajdującej się w posiadaniu AK. Broń z Ulanówka trzeba było wydobyć. Odbyło się to ponownie w nocy, w obecności siostry przełożonej, która w takiej sytuacji oczywiście nie zgodziła się na powtórne przyjęcie raz wydobytej broni. Schowek wykopano zatem pośród sosen na tyłach apteki Jadwigi Klimontowicz – dół z oszalowanymi ścianami podłogą i solidnym drewnianym stropem nakrytym papą, grubą warstwą ziemi i darniną.

Przy AK-owskiej sośnie w lesie Branickich 22 lutego 1942 r. Od lewej: Władysław Pękosławski, Bogdan Szkopowiec, Zdzisław Filinger (w oficerkach), Roman Kudelski, Zygmunt Ostrowski i Stanisław Maciejewski.

Rozalia Brzeszcz, która wraz z mężem Ignacym mieszkała i pracowała w „Krauzówce” także mówi o przechowywaniu broni w ziemi: – Dwie blaszane skrzynie po herbacie. W jednej pistolety, w drugiej amunicja. Później Ignacy Brzeszcz z dwoma Lichniakami wykopali piwniczkę pod altanką i wymościli plecionką z wikliny. Letnikom mówiono, że grzyb się wdał, i trzeba to oczyścić, wymienić deski i ziemię pod altaną. Po broń przychodziło po kilku. Był też Bolesław Paprocki. Do późna wieczór czekali na werandzie Brzeszczów, aż letnicy pójdą spać. Potem wydawało się tę broń. Nie mijały dwa, trzy dni, jak ją przynosili z powrotem. Też w nocy. Także Karolowi Paprockiemu Krauze przekazał dwa pistolety Parabellum oraz tysiąc sztuk amunicji. Zofia Paprocka widywała u męża broń podczas czyszczenia, kiedy na wierzchu – jak mówi – było tylko parę sztuk. Edward Krauze, dyrektor wspomnianego Domu Mody Męskiej „A. Chojnacki” na Bielańskiej, sam kupował broń. Potem była odbierana w restauracji Marcinkowskiego „Teatralna” albo na rogu Marszałkowskiej i Złotej w cukierni „Franboli” i chowana w piwnicach Domu Mody. Do „Krauzówki” przywoziła ją m.in. Aleksandra Lenarczyk, ps. „Aleks”. Wykorzystywała do tego duże bochny chleba. Miała swój sposób, by wewnątrz bochenka umieścić pistolet tak, że nie budziło to podejrzeń. Wacław Biedakiewicz, ps. „Żbik”, w „Oświadczeniu świadka” z 20 lutego 1977 r. potwierdza, że na polecenie pułkownika Hieronima Suszczyńskiego, ps. „Szeliga”, kilkakrotnie jeździł do willi Edwarda Krauzego w Międzylesiu, gdzie nocą pobierał po kilka sztuk broni krótkiej oraz amunicję. Podał też, że wie iż Edward Krauze skupował broń za własne pieniądze i przekazywał ją bezinteresownie. Z kolei Lucjan Krauze, brat Edwarda, zajmował się naprawami odbiorników i nadajników radiowych. Pomagał mu w tym Jan Ekier, brygadzista w zakładach Telefunken. Przywoził do „Krauzówki” kradzione części, z których razem z Lucjanem montowali radioaparaty.

Krauzówka”. Stan z 1973 r. Fot. M. Nowak.

Naprawy i wytwarzanie broni pamiętają Stanisław Maciejewski i Bogdan Podbielski. Według Maciejewskiego granaty konstruowali Tadeusz Birecki ze Zdzisławem Filingierem. Wykorzystywali do tego zapalniki, których ok. 70 sztuk zabrali z taboru rozbitego w lesie anińskim. Bogdan Podbielski zaś mówi o Ignacym Szkopowcu, który pracował w jednej z warszawskich fabryk, gdzie potajemnie produkowano granaty tzw. „sidolki”. Wymagały one uzupełnienia nakrętkami. Te właśnie wyrabiał w swoim warsztacie Julian Birecki z pomocą Ignacego Szkopowca. Ta produkcja zakończyła się wraz z wsypą w fabryce i aresztowaniem wielu pracowników. Szkopowiec szczęśliwie wtedy ocalał, ponieważ od trzech tygodni będąc ciężko chorym miał zwolnienie lekarskie i przebywał w domu. Juliusz Ostrowski z kolei wspomina Stanisława Skurę i jego warsztat ślusarsko-mechaniczny przy budynku Sucheckich, gdzie Skura dodatkowo i potajemnie parał się rusznikarstwem na potrzeby AK. Nie dość tego, że Skura naprawiał tam broń, to przez ścianę, w sklepie spółdzielczym, prowadzonym w budynku Sucheckich przez podporucznika Feliksa Wilanda ps. „Marek”, spotykali się ludzie ze sztabu IV Rejonu Otwock. Spotkania takie każdorazowo były ubezpieczane przez kilkudziesięciu zbrojnych ludzi.

Grupa akowska na ul. Głównej 22 lutego 1942 r. Od lewej: Władysław Pękosławski, Stanisław Maciejewski, Bogdan Szkopowiec, Roman Kudelski i Zygmunt Ostrowski
(w cyklistówce i pumpach). W tle remiza OSP oraz drewniane budynki Sucheckich, Majewskich i Furwasserów. Fot. Zdzisław Filinger.

Broni krótkiej i pistoletów maszynowych zawsze było za mało. Sam Juliusz Ostrowski początkowo do akcji bieżących dysponował zaledwie pięcioma sztukami broni krótkiej. Były to Vis, Colt, Parabellum, nagan, rewolwer nieznanego typu, 160 sztuk amunicji oraz dwa granaty tzw. „sidolki”. Któregoś dnia przed wypadem wypożyczył nawet trzy pistolety z … miejscowego posterunku policji. Traf chciał, że chwilę później okazało się, iż niebawem przyjadą tam żandarmi. Jeden z policjantów ledwie zdążył pognać rowerem na posterunek w Radości, by brakującą broń zastąpić pistoletami wypożyczonymi od kolegów. W późniejszym okresie Ostrowski uzyskał nawet zgodę dowództwa na pędzenie bimbru, w celu kupowania zań broni od rosyjskojęzycznych żołnierzy w służbie niemieckiej . Mnożące się przypadki sprzedawania przez nich broni próbowała wykorzystać także czołówka międzyleskich harcerzy–akowców.
5 sierpnia 1943 r. do Anina, w celu zakupu broni od umówionego żołnierza, poszli we trójkę Bogdan Szkopowiec, Zdzisław Filingier i Zygmunt Ostrowski3. Było popołudnie – Bogdan, wychodząc, powiedział, że wróci na kolację – jak pamięta jego siostra Wiesława.

Bogdan Szkopowiec (1922-1943).
Zygmunt Ostrowski (1921-1943).

– Filingier o spotkaniu Szkopowca i Ostrowskiego z własowcami4 dowiedział się przed samym spotkaniem i szedł ostatni – mówi Zofia Paprocka. Przeczy temu, co mówił Juliusz Ostrowski: – Na podwórku u rzeźnika Jankowskiego umawiali się z własowcem, i prawdopodobnie on [Jankowski] wyjawił nazwisko Filingiera. Dodajmy, że Filingierowie mieszkali blisko masarni, i z Jankowskim musieli znać się dobrze. Filingier, Ostrowski i Szkopowiec umówili się na zakup broni przy ulicy Królewskiej w Aninie, w pobliżu mostka na Kanale Wawerskim. Niewiele dalej, bo przy ul. V Poprzecznej znajdował się posterunek żandarmerii. Ulica Królewska na tym odcinku była zabudowana tylko po stronie zachodniej. Las aniński na wschód od ulicy Królewskiej, był już mocno przetrzebiony. – Szli w kolejności : Bogdan Szkopowiec, Zygmunt Ostrowski, Zdzisław Filingier – mówi Juliusz Ostrowski. – Całe uzbrojenie, jakie mieli, to jeden rewolwer piątka i dwa granaty własnej produkcji, tzw. sidolki. Rewolwer Bogdan, przed wyjściem, oddal Zygmuntowi Ostrowskiemu. To – według Juliusza Ostrowskiego – dobrze charakteryzuje Szkopowca, jak również i to, że na siebie starał się ściągnąć uwagę żandarmów. Zygmunt Ostrowski strzelając z piątki został przez żandarmów poraniony. Dostał w brzuch i w kolano. Zajechali go końmi. Szkopowca bez broni ujęli bez walki. Filingier uciekł wykopem Kanału Wawerskiego. Bogdana i Zygmunta zabrali na aniński posterunek. Tam Zygmunt był bity i pojony wódką – według zeznań tłumacza znanych Ostrowskiemu. Podał nazwiska ludzi „spalonych”, których już nie było na terenie, a i tak byli znani Niemcom. O świcie dobili go. Szkopowca rano wypuścili do ubikacji. Próbował uciec. Zastrzelili go. Inaczej przedstawił to Marian Wesołowski, jeden z członków zespołu, który uprowadził, przesłuchiwał i zabił tłumacza: „– Pietrzykowski pod naporem faktów, powiedział, gdzie jest zakopany Szkopowiec z Międzylesia. Opowiedział, jak żandarmeria przeprowadzała badania Bogdana Szkopowca, jak kombinerkami wyrywano mu kawałki ciała. Był przy tym jako tłumacz. Bogdan nie powiedział nic, nikogo nie wydał. W mękach został zamordowany, a następnie zakopany w nocy w rogu podwórza przy ubikacji”5. Można domyślać się, że Juliusz Ostrowski znał te szczegóły, lecz mówiąc o tym w 1973 r. zataił je celowo, chcąc zaoszczędzić bólu najbliższym Bogdana Szkopowca. Według Juliusza Ostrowskiego ciał obu pojmanych nie odnaleziono. Tłumacz, po przesłuchaniu, został zastrzelony podczas próby ucieczki6. Według Zofii Paprockiej przy jednym z pojmanych Niemcy znaleźli jakieś pismo podpisane „Janka”. Przyszli po Jankę Filingier mającą wówczas szesnaście lat. Janka akurat była w szkole. Pseudonimem „Janka” posługiwał się Bolesław Paprocki7. Niemcy zabrali rodziców Zdzisława Filingiera i jego drugą siostrę, osiemnastoletnią Halinę. Użyto jej na wabia na peronie stacji w Międzylesiu. Niemcy czekali na Jankę, ta jednak nie przyjechała. Dowiedziała się od kogoś, że żandarmi byli w domu i nie wróciła. Zatrzymała się u znajomych w Warszawie. Zabrali też rzeźnika Jankowskiego, Kiedy go wyprowadzali, krzyczał: – Ja go nie znam! Prawdopodobnie odnosiło się to do Zdzisława Filingiera. Ten do domu już nie wrócił. Wyjechał na Kielecczyznę i podobno dołączył do któregoś z oddziałów partyzanckich8. I to był w zasadzie koniec pierwszej „grupy Międzylesie”, wymienianej jako jedna z czterech grup prawobrzeżnego oddziału Kedywu9.
Cdn.

Bogdan Birnbaum
Wiktor Kulerski

Przypisy:

  1. Zob. Jacek Zygmunt Jaroszewski. Porucznik Zygmunt Migdalski „ZZ”, fakty, relacje, dokumenty. Warszawa 2014, str. 111-113.
  2. Por. S. Antonietta Frącek. Siostry Rodziny Maryji…, dz. cyt. 50-51.
  3. Zob. Sebastian Rakowski. Zarys dziejów IV Rejonu…, dz. cyt. str. 89; oraz: Jacek Zygmunt – Sawicki. VII Obwód Okręgu Warszawskiego…,dz. cyt. str. 124-125.
  4. W okolicach Warszawy i w samym mieście stacjonowały różne formacje pomocnicze złożone z żołnierzy ze Wschodu potocznie nazywanych własowcami.
  5. Sebastian Rakowski. Zarys dziejów IV Rejonu…, dz. cyt. str. 233.
  6. Pietrzkowski albo Piotrzkowski Roman, tłumacz posterunku w Aninie, uprowadzony i zastrzelony bez wyroku 6 czerwca 1944 r. Wg: Oddziały i akcje Kedywu…,dz. cyt. str. 91,103.
  7. Jacek Zygmunt Sawicki, VII Obwód Okręgu Warszawskiego…, dz. cyt. str. 82; także: Sebastian Rakowski. Zarys dziejów IV Rejonu…, dz. cyt. str. 70, 108.
  8. Wg Mariana Wesołowskiego do końca wojny walczył w 25 Pułku Piechoty AK. Zob.: Sebastian Rakowski. Zarys dziejów IV Rejonu…, dz. cyt. str. 37.
  9. Tamże str. 89. Kedyw – Kierownictwo Dywersji.