Przemijanie…

Kiedy się ma dwadzieścia lat, życie składa się głównie z przyszłości. Michał Cichy

Nieuchronnie z wiekiem pokorniejemy. Dociera do nas, że życie – jak wszystko wokół – kiedyś się kończy. Popełnię truizm pisząc, że dawnego Anina, Międzylesia, Falenicy, Lasa, Marysina – już nie ma. Odeszły nie tylko świdermajery i ich mieszkańcy, ale także stare parcelacje, dzikie ogrody, kocie łby, szewc, fryzjer, magiel, spożywczak na rogu, konteksty, karty dań, środki transportu, metody wychowawcze. Tam gdzie była piaszczysta łacha – wyrósł las, tam gdzie był las – stoją bloki, gdzie małomiasteczkowa parterowa pierzeja – jest dziś tunel, zamiast studni – wodociąg, zamiast listonosza – internet, zamiast sławojki – kanalizacja… (ups, „szambo” miało być). W czasy dzieciństwa wracamy wyłącznie w snach i czarno-białych powtórkach seriali z Henrykiem Gołębiewskim. Postęp, przemijanie, wyścig o lepsze życie nieubłaganie deformują nasze sielskie otoczenie i walczyć z tym nie sposób, z jednym zastrzeżeniem – możemy mieć wpływ na zakres i kształt tych przeobrażeń.


Świadoma polityka przestrzenna Państwa jest cechą charakterystyczną społeczeństw wysoko rozwiniętych i dobrze zorganizowanych. Polska, Warszawa, Wawer – nie zdają tego egzaminu celująco, ani nawet poprawnie. Tego nie trzeba udowadniać. Wiele jeszcze złego musi się wokół nas wydarzyć, zanim na krótką listę priorytetów wpiszemy ład przestrzenny, czy np. zasadę dobrego sąsiedztwa


Planowanie.
W zasadzie wszystko jasne. Dobry sąsiad jest życzliwy i pomocny, nienachalny acz empatyczny. Nie wywyższa się (nawet jeśli jeździ Kią Sportage). Dobrze jeśli jest otwarty na działania wokół spraw wspólnych – ulicy, ogrodzenia, bezpieczeństwa, porządku.

Dobre sąsiedztwo to również pojęcie z zakresu planowania przestrzennego. W myśl Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z 2003 roku, jeśli planujemy budować np. dom na działce gdzie nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania – tam obowiązuje zasada „dobrego sąsiedztwa”. Zapisy rozporządzenia, jak to w naszym niedoskonałym prawodawstwie bywa, są wystarczająco nieprecyzyjne, aby niedouczeni, lub chytrzy ludzie próbowali wypaczać jego literę. Coraz częściej zaskakuje mnie jak prawnicy, politycy, urzędnicy, wykorzystują instrumentalnie zapisy prawa, nadinterpretując błąkające się nonszalancko wśród paragrafów przecinki i spójniki, zapominając o nadrzędnej zasadzie, że każdy akt prawny służy określonemu celowi.

Np. w Szwajcarii, Niemczech, krajach skandynawskich, Wielkiej Brytanii – najbliższe sąsiedztwo wyznacza parametry nowej inwestycji w sposób literalny: linię gzymsu sąsiada, wysokość kalenicy, kolorystykę elewacji, a nawet materiał poszycia dachu. Tamtejsi obywatele są, mniej lub bardziej, świadomi swoich praw oraz ograniczeń – gdzie celem jest dobro wspólne, czyli ład przestrzenny. Żyjąc w harmonijnym, estetycznym otoczeniu, jesteśmy lepszymi ludźmi. Wierzę w to.

Budowanie.
Wkrótce, zgodnie z zapisami uchwalonych dla Międzylesia planów miejscowych, wzdłuż ul. Pożaryskiego i ul. Żegańskiej wyrosną nowe wielorodzinne kubatury (inaczej: bloki). Południowe pierzeje Ronda Skurów osiągną 15 metrów wysokości, a niechlubne klepisko na tyłach tamtejszego pawilonu handlowego ustąpi miejsca kolejnej mieszkaniówce z minimalną liczbą wymaganych miejsc postojowych dla samochodów. Były nawet zakusy na likwidację pobliskiego placu zabaw (oczywiście pod mieszkaniówkę), ale pod naciskiem radnych Razem dla Wawra Zarząd Dzielnicy z pomysłu się wycofał. To fakt.

Kiedy w 2020 roku, w procedurze uchwalania planu miejscowego dla rejonu ul. Krupniczej wystąpiłem z uwagą, aby ograniczyć wysokość pierzei ronda Skurów z 15 na 13,5 metra i dopuścić w tym miejscu dachy płaskie, ze zdziwieniem przeczytałem treść rozstrzygnięcia: „dachy płaskie – tak, obniżenie wysokości – nie”. Czyli twórcy planu skwapliwie przekuli moją naiwną uwagę w dodatkową kondygnację. Makłowicz by się uśmiechnął – można? To nauczka, aby nie dawać władzy pretekstu do poprawiania świata…

Na wrześniowej komisji rozwoju Spółka Veolia, właściciel międzyleskiej elektrociepłowni, zaprezentowała radnym plany przekształcenia zakładu w dwie spalarnie gazu zlokalizowane w dwóch miejscach: na Pożaryskiego oraz np. na terenie Centrum Zdrowia Dziecka. Usłyszeliśmy, że pokrycie wymaganych prawem unijnym kosztów przekształceń, miałoby nastąpić ze sprzedaży gruntów wokół komina, wcześniej dostosowanych w procedurze mikroplanu miejscowego do funkcji zabudowy wielorodzinnej. Czyli kolejne mieszkania, kolejne samochody, a przecież mieli produkować ciepło…

Nie mam nic przeciwko inwestycjom mieszkaniowym, ale przypominam, że poprzemysłowy teren ZWAR posiada plan miejscowy, w którym przeważają funkcje handlowe, usługowe i nieuciążliwe produkcyjne. Być może znalazłoby się tam także miejsce na funkcje publiczne, np. oświatowe – szkołę, przedszkole, żłobek. Taki plan miejscowy to umowa społeczna, której treść była spółce Veolia znana w momencie przejmowania (prywatyzowania) komunalnej własności. Może więc, dla naszego wspólnego dobra, warto oczekiwać realizacji zapisów planu? Niemieszkaniowe funkcje zabudowy to także dodatkowe miejsca pracy, dla nas. Czy Radzie Dzielnicy starczy woli politycznej, aby zapanować nad tą planowaną metamorfozą w korzystne dla Międzylesia rozwiązania?
Spółka PKP PLK planuje wybudować estakadę pomiędzy peronami w Międzylesiu i Radości i wydaje się, że nie ma już od tego odwrotu. Estakada ma umożliwić przeplot torowisk, o czym podobno zapomniano projektując odcinek Śródborów-Pilawa. To będzie potężna konstrukcja inżynieryjna, obce ciało w dotychczasowej przestrzeni, dewastacja, o której mało kto jeszcze słyszał. Czy władze dzielnicy zrobiły wszystko co w ich mocy, aby uniemożliwić te plany?

Budowa falenickiego tunelu też wydaje się być już „zaklepana”. Nie posłuchano mieszkańców, nie zdecydowano się na wyprowadzenie tranzytowego przejazdu poza centrum osiedla i zastąpienie tunelu mniejszym, pieszo-rowerowym. Jakie było stanowisko falenickich radnych w tej sprawie?

Procedowane ostatnio plany miejscowe, także te od lat obowiązujące, zawierają wiele wad, które wkrótce wszystkich nas „zaskoczą”, jak choćby krytycznie niskie współczynniki powierzchni biologicznych dla centrum Falenicy i dla Marysina, zbyt niskie współczynniki parkowania dla obszarów jednorodzinnych Marysina. Kto z dzielnicowych radnych wziął udział w publicznej dyskusji z twórcami tych planów? Ani jeden, ani drugi plan nie były również dyskutowane na wawerskiej komisji rozwoju. Zapewne dlatego, aby nie padły niewygodne pytania.

Parkowanie.
Nieopodal sklepu Lidl w Międzylesiu powstaje obecnie inwestycja mieszkaniowa z usługami w parterach. Deweloper zaprojektował je w minimalnej dopuszczonej planem miejscowym ilości: 30% powierzchni całej inwestycji. To ważne i pożyteczne, że tam będą.

Zapisy szczegółowe uchwalonego w 2012 roku miejscowego planu dopuszczają w tym obszarze minimum 2 stanowiska parkingowe na 1 lokal handlowo-usługowy o pow. sprzedaży do 1000 m2. Jednak dla lokali o powierzchni sprzedaży od 1000 do 2000 m2 trzeba zapewnić już co najmniej 30 stanowisk parkingowych na każde 1000 m2. Wynika z tego, że budując trzy lokale po 999 m2 wystarczyłoby zapewnić dla nich 6 stanowisk, ale dla trzech lokali po 1000 m2 tych stanowisk winno być co najmniej 90. Tu – 6, a tam – 90. Tu 2997 m2, a tu o 3 m2 więcej.

Z tego co mi wiadomo, dla międzyleskiej inwestycji zaprojektowano miejsca postojowe w oparciu o ten niższy wskaźnik, pomimo że sumaryczna pow. zaprojektowanych usług przekracza ze sporą nawiązką 1000 m2. Jak myślicie? Gdzie będą parkowali klienci i pracownicy tych nowych sklepów?
Wesołych Świąt.

W ramach primaaprilisowego żartu opublikowałem w mediach społecznościowych w ub. roku fantazję nt. sposobu zagospodarowania ok. 9,5 ha terenu pofabrycznego ZWAR w Międzylesiu. To tylko żart.