Czy radościański kogutek wróci na dach?
Willa pod kogutkiem”, zwana też willą Fertnera, przy skrzyżowaniu ulic Patriotów i Junaków w Radości, to jeden z popularniejszych wawerskich zabytków. Okazała, stara willa, zaniedbana i zdewastowana, zabezpieczona z zewnątrz sklejką i blachą, do tego piękne kolumienki i bzy – to widok znany do dawna mieszkańcom. Być może los uśmiechnie się do niszczejącego budynku, bowiem w tym roku konserwator zabytków przyznał mu dotację.
Dostępna na stronie mapy.zabytek.gov.pl informacja stwierdza m.in.: „Status: zabytek istnieje”. Istnieje, nadal jednak czeka na solidny remont. Ciekawa historia, walory architektoniczne i zachwyty wielbicieli zabytków nie uchroniły budynku przed degradacją. Charakterystycznego „kogutka” z dachu skradziono już kilka lat temu.
O willi trochę już napisano, także w internecie, dlatego tutaj tylko pokrótce przypomnijmy jej historię. Najwięcej chyba przeczytać o niej można w książce Andrzeja Lecha „W Radości przy stacji 1920-1951”. Willa jest dwukondygnacyjnym, murowanym budynkiem z przeszkolonymi werandami, klasycystycznymi elementami dekoracji i ogrodem. Powstała przed pierwszą wojną światową, rejestr zabytków datuje ją na koniec XIX wieku, ale trafić można też na informację, że powstała w 1912 roku. Najsłynniejszy właściciel, aktor komediowy Antoni Fertner, wszedł w jej posiadanie w 1918 po powrocie do Polski z Rosji. Urodzony w 1874 roku Fertner od 1901 roku występował w Warszawie, z przerwą na lata pierwszej wojny światowej.
Antoniemu Fertnerowi willa rzekomo zawdzięczała słynnego koguta na dachu. „Kogutem” podobno nazywali Fertnera koledzy, choć inna anegdota powiada, że początkowo planowano na dachu umieścić orła, który w wyniku żartu lub błędu rzeźbiarza został ostatecznie kogutem. Fertner w Radości bywał głównie latem i w niedziele. Dom miał też ogrodnika i rodzinę lokatorów, z którą właściciel nie pozostawał w najlepszych stosunkach. Dzisiaj najczęściej wspomina się jednak organizowane przez Fertnera spotkania towarzyskie. Willa gościła przedstawicieli środowisk artystycznych i literackich, takich jak Eugeniusz Bodo, Mieczysława Ćwiklińska, Leopold Staff, Aleksander Żabczyński. Właściciel zapraszał na spotkania i huczne przyjęcia, po których pamiątką miały być alejki ogrodowe wyłożone butelkami od szampana. Nawet jeśli opowieści o zabawach są przesadzone, to bez wątpienia Fertner dołożył swoją cegiełkę do dzisiejszych wspomnień o dawnych letniskach linii otwockiej.
Po wojnie w domu pojawili się nowi lokatorzy, rodzina działacza społecznego Jana Jareckiego, a na werandzie – sklep Społem. Sam Fertner ostatecznie przeniósł się do Krakowa, gdzie zmarł w 1959 roku. W willi zaś w końcu utworzono lokale kwaterunkowe dla dziewięciu rodzin. Dopiero w roku 2000 dom wrócił w ręce rodziny Fertnera, choć lokatorzy kwaterunkowi pozostawali w nim jeszcze kilka lat. W tym samym roku został wpisany do rejestru zabytków. Ważyła się przyszłość budynku – pozostawali w nim lokatorzy, remont był kosztowny, a właściciel ubiegał się nawet o wykreślenie go z rejestru zabytków, choć ostatecznie do tego nie doszło.
Od 2016 willa ma zaś nowego właściciela, który zapowiadał chęć przeprowadzenia remontu. Co więcej, zrewitalizowana willa miałaby również służyć mieszkańcom. Przyjęcie przez willę choćby w ograniczonym stopniu pewnej roli w społecznym i kulturalnym krajobrazie Radości i Wawra to być może najlepsza dla niej przyszłość.
Czy będzie remont?
Trwające do dzisiaj wspomnienie szczególnego właściciela i jego gości przyczyniło się zapewne w niemałym stopniu do współczesnej popularności willi wśród amatorów dziedzictwa kulturowego. Na przestrzeni lat podejmowano działania w celu ratowania zabytku. W 2012 roku kilkaset osób podpisało petycję do konserwatora zabytków, w 2016 zaaranżowano tu happening, a w 2019 „Majówkę u Antosia”.
Dziś, w 2023 roku, przed „Willą pod kogutkiem” pojawiła się nowa szansa. Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków przyznał dofinansowanie w wysokości 220 tys. zł na „prace projektowe, inwentaryzację i dokumentację techniczną”. A więc na razie będą to prace wstępne, bo jeszcze nie sam remont, którego koszt będzie z pewnością niebagatelny. Za wcześnie jeszcze na ogłoszenie, że willa jest uratowana. Trzymajmy kciuki, aby na wstępnych pracach się nie skończyło.
Autor szkicu:
Piotr Grzegorczyk, architekt, scenograf, aninianin, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Jako wizualizator technik odręcznych (aerograf, akwarela, rysunek) współpracował w latach 90-tych z największymi pracowniami architektonicznymi w Warszawie i Berlinie. Od października 2018 r. Radny Dzielnicy Wawer z listy Stowarzyszenia Razem dla Wawra.
0 komentarzy