Z pamiętnika scenografa, czyli Wawer na filmowo, odc. 7

Autor: , Osiedle: Aleksandrów Radość Data: .

Minęło parę miesięcy od listopadowego święta, w czasie którego odwiedzamy groby bliskich. W filmie, jeśli musimy naszego bohatera „pochować”, odbywa to się w sposób następujący. Na wybranym cmentarzu, po uzgodnieniu z administracją, dostajemy wolne miejsce gdzie przywozimy imitację pomnika do złudzenia przypominającą prawdziwy nagrobek. Czarny granit, biały marmur – proszę, wszystko jest do wykonania. Wygląda to tragikomicznie, jak rekwizytorzy lekko niosą tą ka­mien­ną płytę, a ja biegnę za nimi z wieńcami i zniczami. Trzeba jeszcze pamiętać o nie pokazywaniu detalu okolicznych nagrobków z szacunku dla zmarłych.

Zdarzyły mi się kilkakrotnie zdjęcia na cmentarzu. Po­sta­no­wi­łam pod kątem takich zdjęć zdokumentować nasz cmentarz w Radości, przy ul. Izbickiej. Wracając, zajrzałam na radościański kirkut, który jest niedaleko i zamarłam. On znika… Wygląda na to, że podzieli los cmentarza żydowskiego w Aleksandrowie, który zniknął z mapy naszej dzielnicy.

Kirkut w Radości został założony około 1917 roku z ini­cja­ty­wy falenickiej gminy żydowskiej. Dziesięć lat po powstaniu cmentarza mieszkańcy wysunęli wniosek o jego likwidacji i ostatecznie zamknięto go prawdopodobnie na przełomie 1937 i 1938 roku. Zdewastowany w czasie wojny przez Niemców, po wojnie nadal nisz­czo­ny i grabiony do celów budowlanych. W 2010 roku odnaleziono dwa unikatowe nagrobki zdobione polichromią. W tym samym roku sporządzono inwentaryzację pozostałych kamieni nagrobnych. Opiekę nad cmentarzem objęło radościańskie gimnazjum nr 104.

Niewysoki, ceglany mur ota­cza­ją­cy cmentarz, w latach 30 mie­rzył 82 metry długości. W tej chwili mur ulega postępującemu zniszczeniu, a dom przedpogrzebowy, który jeszcze kilka lat temu pamiętam w całości – teraz jest już kupą śmieci. Jeszcze w latach 60 był zamieszkany.

Z kilkunastu nagrobków, które były w 2010 roku, naliczyłam zaledwie cztery. Te unikatowe z polichromią zniknęły – prawdopodobnie ukradziono je. Wygląda to roz­pacz­li­wie, o tym że jest to teren cmentarza świadczy tylko czasami za­pa­lo­ny znicz na murze.

Przygnębiona tym widokiem pomyślałam, że historia tego cmentarza to metafora historii narodu żydowskiego. Pozostaje tylko zapłakać.