Woda lubi Wawer

Susza w Wawrze to coś bardzo dziwnego bo tu zawsze było mnóstwo wody i to najróżniejsze jej rodzaje. To taka lokalna tradycja licząca ćwierć miliarda lat. Każda kolejna epoka zostawiła po sobie wodne dary i obecna też ma czym obdarzać.

Wawer pod morzami
Najdawniejsze było morze cechsztyńskie podobne do dzisiejszego morza martwego – jego spuścizną jest bogata w minerały sól. W Wawrze leży ona bardzo głęboko ale wydobywa się ją w Kłodawie.

Potem mieliśmy tętniące życiem morza z okresów jury i kredy. Z tych warstw pobiera się wodę ogrzaną ciepłem ziemi, ale trzeba się dowiercić na głębokość ponad półtora kilometra i mieć trochę szczęścia. Takie próby podjęto w pobliskich miejscowościach: Mszczonowie i Sulejówku. Mszczonów dorobił się gigantycznych term, a Sulejówek tylko próbnego odwiertu, bo wydobyta woda jest tam zbyt słona żeby ją uzdatniać. Jakie są geotermalne skarby Wawra jeszcze nie wiadomo.

Kolejna warstwa to drobniutki krzemianowy piasek też pochodzenia morskiego, wypełniony znakomitą wodą pitną, zwaną od nazwy epoki wodą oligoceńską. Z tej wody można korzystać dzięki ujęciu przy ul. Króla Maciusia, oczywiście jak skończy się epidemia bo teraz studnia jest zamknięta.

Zarys budowy geologicznej niecki warszawskiej

Bagna jeziora i rzeki
Następnie w ciepłym klimacie miocenu, nasza mała ojczyzna pokryła się bagiennymi lasami, podobnymi do tych, które dziś spotyka się na Florydzie. Pozostała po nich drobna warstewka węgli brunatnych, zbyt uboga na kopalnię.

Kolejna epoka – pliocen to dowód, że woda naprawdę uwielbia się zbierać w tym miejscu. To był czas klimatu zimnego i suchego, kiedy dużo wody zgromadziło się w lodach wokół biegunów a lądy stepowiały. Mimo tego akurat u nas utrzymywały się rozlewiska, podobne do tych jakie spotyka się dziś w Skandynawii. Ich darem są malownicze iły wstęgowe (tzw. warwowe), które grubą, nieprzepuszczalną warstwą chronią wodę oligoceńską, a tam gdzie wychodzą na powierzchnię stanowią cenny surowiec dla garncarzy.

Po zimnym pliocenie nastąpił jeszcze zimniejszy plejstocen – epoka zlodowaceń w której, nadal teoretycznie żyjemy. Lodowce przynosiły ze Skandynawii ogromne masy piasku, glin, żwiru i głazów, a w przerwach między zlodowaceniami te dary porządkowała Wisła. Jest to bowiem rzeka stara i uparta, zdolna odradzać się jak feniks z popiołów niezależnie od tego ile zamętu zrobiły lodowce. A teraz wypłyca się i przysycha – czy to nie jest trochę dziwne?

Wawer bez człowieka
Są takie mapy, zrobione przez botaników, które pokazują co by wyrosło w tym miejscu gdyby zabrakło człowieka (Potencjalna roślinność naturalna Polski IGiPZ PAN).

Otóż dziki Wawer byłby pokryty zwartym dywanem lasu, tworzącym mozaikę: dąbrów i borów mieszanych na wzniesieniach, olsów w obniżeniach terenu oraz łęgów nad rzeką. Las skutecznie zatrzymuje wodę, powoli odparowuje część do atmosfery zwiększając opady a jej nadmiar odbywa powolną wędrówkę w głąb gruntu. Dlatego dzika Wisła dostawałaby wolniejszy, o wiele bardziej stały i o niebo czystszy dopływ wód. Jej nurt byłby też bardziej kręty więc woda zostawałaby u nas o wiele dłużej. Sztuka w tym żeby mieć i cywilizację i wodę.

Spuszczanie wody
Do niedawna pozbywanie się wody w ekspresowym tempie było uznawane za wielką cywilizacyjną zdobycz. Z pól i lasów gospodarczych pozbywamy się jej za pomocą melioracji pozwalając częściowo wnikać w ziemię, natomiast w skanalizowanym obszarze miejskim wsiąkanie już prawie nie istnieje. Dlatego teraz kiedy całość klimatu jest rozchwiana mamy jej raz o wiele za mało, a raz niebezpiecznie za dużo. Może z tego wyniknąć nieurodzaj i inne przykre rzeczy. Przy niskim stanie Wisły może na przykład zatrzymać się elektrociepłownia Siekierki ponieważ potrzebuje gigantycznych ilości wody do chłodzenia. Zaczynają się też pojawiać burze piaskowe.

Jak zieleń chroni nas przed upałami i zalewaniem miast?

Ratunkowa retencja
Jezioro Torfy czy Jezioro Żabie to niedobitki dawnego wodnego bogactwa Wawra. Za pomocą aplikacji Monitor Burz można niekiedy podpatrzyć jak w tych właśnie miejscach tworzą się deszczowe chmury. To od tych jezior i innych drobniejszych zbiorników wodnych należy zacząć dbałość o Wawerską wodę ( patrz http://gazetawawerska.pl/2018/08/01/jeziorka-dla-nielicznych/). Teraz w czasie zamknięcia każdy mieszkaniec może dołożyć do retencji małą cegiełkę działając na swoim podwórku. Każde ocalone przed wycinką drzewo, każde założone oczko wodne czy nawet staromodna beczka, która zbiera wodę z rynny to krok w dobrą stronę.

Dla bardziej ambitnych są warszawskie dotacje na urządzenia do retencji. Warszawiacy, jak również spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe mogą otrzymać finansowe wsparcie na urządzenia retencyjno-rozsączające (instalacje zakopywane w grunt, np. skrzynki rozsączające, studnie chłonne), zbiorniki retencyjne (szczelne zbiorniki do gromadzenia wód opadowych montowane na sieci kanalizacyjnej lub w formie oczek wodnych). Więcej można się dowiedzieć na stronie zielona.um.warszawa.pl.

Najprostsze oczko wodne. Fot. Pixabay

Natomiast wszystkich tych ,którzy dysponują tylko oknem lub balkonem, zachęcam do wystawienia poidła dla ptaków oraz obficie podlewanych kwitnących roślin dla naszych przyjaciół zapylaczy.

Dorota Wrońska
mieszkanka Wesołej
mgr. biologii środowiskowej UW,
animatorka warsztatów przyrodniczych „Nornik Łąking”