Willa „Żenia” w Aninie
Po wybudowaniu w roku 1893 „Fortu Wawer”, część obszaru dzisiejszego Anina znalazła się w pasie jego esplanady (czyli niezabudowanej przestrzeni wokół fortyfikacji) o promieniu 1200 sążni (2560 metrów). W pewnym uproszczeniu granicami tego pasa były dzisiejsze ulice: Ukośna, Kościuszkowców i Korkowa (d. Klasztorna). W strefie tej obowiązywały bardzo rygorystyczne zakazy budowy czegokolwiek, jednakże za zgodą komendanta można było wznosić drewniane budynki parterowe (bez murowanych cokołów), stawiać drewniane płoty, budować drewniane studnie, a także piwnice wyniesione nie wyżej niż stopę nad poziom gruntu.
„Fort Wawer” uległ kasacji w 1909 roku. Wkrótce rozpoczęto prace rozbiórkowe, przerwane na chwilę w 1920 celem przystosowania pozostałości budowli do ewentualnej obrony Warszawy. Dzisiejszą pamiątką po budowli jest rosnący dokładnie w tym miejscu marysiński Park Matki Mojej. Jeszcze wcześniej, zanim powstał Fort, znajdował się tu cmentarz ewangelicko-augsburski.
Data utworzenia osiedla Anin (1911) wiąże się ze zniesieniem ograniczeń w pasie fortecznym byłej „Twierdzy Warszawa” i likwidacji ważnego jej elementu „Fortu Wawer”. To właśnie decyzja o likwidacji Fortu umożliwiła parcelację części wawerskich lasów będących w posiadaniu rodziny Branickich.
„Willa Żenia” jest niewidoczna z ulicy. To jedyny dom ocalały z istniejących zabudowań – dwóch oficyn oraz domu głównego – powstałych po 1911 roku na parceli carskiego urzędnika kolei Piotra Ławrentiewa. Willę nazwał na cześć swojej podobno zawsze pogodnej i uśmiechniętej żony Eugenii. Obydwoje kochali kwiaty. Piotra zapamiętano jako jowialnego, eleganckiego pana ze szpakowatą bródką i wąsami, który po pierwszej wojnie zajął się z powodzeniem ogrodnictwem.
Główny dom, położony najbliżej ul. Stradomskiej (d. Al. Środkowej), spłonął wiosną 1949 roku prawdopodobnie na skutek zwarcia instalacji elektrycznej (po uderzeniu pioruna w pobliski słup niskiego napięcia). Mieszkanka Anina Joanna Kuncewicz wspomniała to wydarzenie na łamach periodyku Między Nami Aninianinami. Mieszkała wtedy w tym domu z rodzicami będąc dzieckiem. Po drugiej oficynie ślad zniknął wcześniej.
Kiedy 15 sierpnia 1944 roku, skutkiem zbliżającego się frontu, Niemcy zarządzili przesiedlenie ludności cywilnej Anina do kwartału ulic: I Poprzeczna, Królewska (obecnie M. Kajki), IV Poprzeczna i Krakowska (obecnie ul. Marysińska) – Willa znalazła się w wyznaczonym obszarze i przyjęła wielu nowych, tymczasowych lokatorów. Niemcy zagrodzili wyloty ulic, a wokół rozciągnęli kolczasty drut. O tym przymusowym nagłym przesiedleniu aninianie zaczęli mówić „getto”. Wydano zakaz opuszczania ogrodzonego terenu, a ludność – eskortowana przez żołnierzy – wychodziła jedynie na roboty. Oswobodzenie osiedla przypadło w udziale Pierwszej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki w dniu 10 września 1944 roku (pisaliśmy o tej ofensywie GW nr 23 z IX 2019 r.). W Aninie długo jeszcze mijano leje po pociskach i bombach – zasieki z drutu, potrzaskane drzewa, głęboki rów na ulicy Ukośnej – przypominały o linii frontu. Do dzisiaj w elementach konstrukcyjnych, dachu, podłodze wschodniej werandy Willi Żenia można odnaleźć odłamki i kule pocisków wrześniowej ofensywy.
W 1969 roku posiadłość nabyło małżeństwo Wilczyńskich do spółki z Jerzym i Janiną Matusiakami. Ta spółka była niezbędna, ponieważ w myśl ówczesnych przepisów, aby wejść w posiadanie stołecznej nieruchomości niezbędne było warszawskie zameldowanie, którego Wilczyńscy nie posiadali. Córka Piotra Ławrentiewa Stefania Zakrzewska, zanim wyprowadziła się do mieszkania na Saskiej Kępie, jeszcze rok po sprzedaży mieszkała na parterze Willi. Dokładnie nie wiadomo kiedy, do domu dobudowano drugie wejście od strony południowej i przeniesiono tam kręcone schody z głównego salonu. Tym sposobem Willa stała się dwulokalowa – z dwoma niezależnymi wejściami na parter i poddasze.
Współwłaścicielka Henryka Wilczyńska wspominała w rozmowie ze mną przepiękny zielony piec kaflowy zwieńczony herbem, który rozebrano wkrótce po zasiedleniu. Dziś nie rozumie tej decyzji. Długo mówiła o potężnych żywicznych, trudnych do przewiercenia balach, z których zbudowana jest „Willa Żenia” (sprowadzonych na początku XX wieku podobno prosto z Syberii). Chwaliła wyjątkowo solidną stolarkę okienną i drzwiową, uzbrojone w sprawne po dziś dzień oryginalne mosiężne okucia.
Korzystałem z:
Anin i Międzylesie w latach 1939-1944, Marek Getter, Kronika Warszawy 2019,
O Starym Aninie Inaczej, B.Wołodźko-Maziarska, Warszawa 2009 r.
W lutym 2018 r.: rozpoczęliśmy w Gazecie Wawerskiej cykl publikacji dotyczących spuścizny E.M. Andriollego na terenie dzielnicy Wawer. W każdym kolejnym numerze znajdziecie Państwo inny budynek, prezentowany w formie akwareli/rysunku. Staramy się wybierać obiekty niekoniecznie w najlepszym stanie, ale zawsze drewniane, wyłącznie z Wawra. Możecie je typować sami: p.grzegorczyk@gazetawawerska.pl, najlepiej z jakimś opisem, historią związaną z budynkiem lub/oraz z działką na której stoi. Dzisiaj prezentujemy – już po raz 31 – drewniaka z ul. III Poprzecznej 18 w Aninie.
Autor akwareli: Radosław Maciej Kakareko – absolwent Wydziału Architektury PW gdzie doskonalił warsztat studiując m.in. rysunek i malarstwo, członek Związku Artystóaw Polska Sztuka Użytkowa. Tematem wiodącym jego akwareli jest architektura i pejzaż miejski – głównie Wenecji i Białegostoku (swojego rodzinnego miasta). Maluje również portrety i martwe natury. R.Kakareko.akwarele
0 komentarzy